Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
Dzisiaj czeka Was potężna ściana tekstu. A i tak nie ma na niej wszystkiego, co chciałem Wam powiedzieć, ale świat się kręci, świat nie stoi, świat ucieka - jak to śpiewał mistrz Gintrowski i na każdy zapisany news wpada pięć kolejnych. A do połowy wypadałoby dorzucić filmy, których nie będzie, bo siedziałbym tu do rana.
Ataki powietrzne
1. W ciągu ostatnich dni Rosjanie nie przeprowadzali masowych ataków rakietowych, zadowalając się wysyłaniem dron. Odpowiednio do 14, 15 i 16 grudnia było to 132, 108 i 49 bezpilotowców. Według raportów ZSU jakoś tak połowa została zestrzelona a połowa spadła lub się zagubiła.
2. Ukraińcy - ze swojej strony - przeprowadzili atak na obiekty w… Groznym. Dostało się bazie OMON-u (Odział Mobilny Specjalnego Przeznaczenia, podlega pod MSW a nie pod armię), koszarom 2 specjalnego pułku policji i bazie wojskowej. Zupełnym przypadkiem moment ataku został dobrze sfilmowany, przynajmniej z dwóch ujęć (z czego jedno bliskie) więc można się przypatrzeć. Mamy do czynienia z dużą konstrukcją, przypominającą przerobioną awionetkę - takie drony opisywałem w kwietniu 2024, wykorzystano je wtedy do ataku na terytorium Rosji.
Kadyrow twierdzi, że „były trzy - z tego dwie zestrzelono”. Możliwe. Na pewno ta trzecia na zestrzeloną nie wygląda, a Kadyrow wydaje się być mądrzejszy od rosyjskich urzędników, którzy wiecznie opowiadają o stuprocentowej skuteczności obrony i o tym, że „to tylko odłamki”.
Warto przypomnieć, że jakiś czas temu Kadyrow ogłosił, że w kluczowych miejscach rozmieszczeni zostali ukraińscy jeńcy, którzy mają robić za żywe tarcze. Albo Ukraina ma doskonały wywiad i wie, gdzie może celować a gdzie nie - albo postanowiła zaryzykować i pokazać Czeczenom, że takim szantażem niczego nie wskórają.
Na koniec dystans: wygląda na to, że aparaty pokonały grubo ponad 900 kilometrów w linii prostej. Warto docenić.
3. Siły Powietrzne Ukrainy poinformowały o śmierci pilota z 299. brygady lotnictwa taktycznego. Prawdopodobnie chodzi o pilota Su-25, zestrzelonego przez Rosjan w okolicy Chersonia.
Niech spoczywa w spokoju.
Front
4. Front był ostatnio, ale sporo się wydarzyło, dlatego trzeba uzupełnić wybrane obszary. Najpierw pójdziemy w okolice Wielkiej Nowosiłki („4”) gdzie ostatnio pisałem, że w okolicach Nowego Komara ZSU zdołało przeprowadzić kontratak (część jego zysków widać w postaci jasnoniebieskiego obszaru na górze mapy). W momencie pisania tamtego podsumowania informowałem, że Rosjanie znowu nacierają od południa („1”) i na północ („2”) od Wielkiej Nowosiłki.
Niestety, wygląda na to, że tym razem atak całkiem się powiódł i odcięto część ukraińskich oddziałów w Makariwce („3”). Prawdopodobnie będą się one próbowały wyrwać z okrążenia lub przemknąć między Rosjanami.
Tym razem mapa z Deep State, bo Perpetua aktualizuje rozważniej i musiałbym dorysować strzałki sam.
5. Teraz przesuwamy się pod Kurachowe. Tutaj Rosjanie próbują zmontować duże okrążenie - najpierw udało im się mocno posunąć w okolicach znaczników „5” i „6” - ta długa, brązowa kreska nie jest przypadkiem, tam jest pas drzew, wzdłuż którego atakowali.
Najgorsza sytuacja jest obecnie w okolicy Uspeniwki („7”), gdzie Rosjanom udało się zdobyć silny rejon obrony, budowany tam od długiego czasu. Hanniwka („8”) została podobno już stracona wczoraj - niestety, tu bardzo przykra plotka, że „większość naszych zdołała wyjść - ale nie wszyscy”.
6. Komentatorzy zwracają uwagę na to, że zdobycie centrum Kurachowego to jeszcze nie pełen sukces - na zachodzie znajduje się bowiem obszar przemysłowy („9”), który - jak już wiadomo - może być bardzo trudnym orzechem do zgryzienia. Chyba, że Rosjanie zajdą go od tyłu, idąc na Daczne („10”).
7. Pokrowsk. Wczorajszy kontratak ZSU z Piszczanego na Szewczenko nie osiągnął pełnego powodzenia. Odparto przeciwnika z Piszczanego - ale Ukraińcy nie zdołali wyrzucić Rosjan z Szewczenki, co pozostawia w rosyjskich rękach dobre pozycje do dalszych ataków.
Choć jeden z ukraińskich komentatorów twierdzi, że „kontratak” powstał w głowach dziennikarzy i komentatorów na społeczościówkach - a w istocie to był po prostu bój spotkaniowy, mający na celu przystopowanie impetu rosyjskiego natarcia. W takim kontekście wygląda to lepiej - i może nawet tak było, wiemy że sytuacja jest tam skomplikowana.
8. 8. Siewiersk i Biłohoriwka. Przy ostatnim wpisie wspominałem, że „przeskoczymy nad tym odcinkiem, bo nic się nie dzieje”. No i dzień później (14 grudnia) Rosjanie przeprowadzić tam mieli doskonale przygotowany i skoordynowany atak. Napisał o tym Butusow: według raportów z frontu Rosjanie rzucili około 400 ludzi, 30 jednostek ciężkiego sprzętu, 13 lekkich samochodów i 60 motocykli - przy silnym wsparciu artylerii i dronów i „doskonałej” koordynacji działań. Butusow określa to jako jeden z „najsilniejszych i najlepiej przygotowanych ataków od początku 2022 roku”.
Ukraińcy mieli obronić się, zabijając 32 atakujących i raniąc 25, niszcząc dwie wyrzutnie „Grad” i jednego „Huragana” (łakomy cel), 2 transportery opancerzone, 4 samochody i 6 motocykli - tyle przynajmniej można udowodnić z nagrań wideo.
Sami Rosjanie już zdążyli poinformować o tym, że atak zakończył się sukcesem i Biłohoriwka została odcięta. No więc… nie. Ale pomyślałem, że Wam zacytuję bo gdy nie macie kontaktu z rosyjską propagandą to łatwiej wierzyć w to, ze „ukraińska propaganda okropnie przesadza”. Więc co jakiś czas będę cytować.
Z powyższego wynika, że o ile na tym kierunku zmieniło się dowództwo (poprzedni generał poleciał z hukiem za dramatyczne konfabulacje na temat swoich osiągnięć i za ukrywanie strat) i widać zupełnie nowe metody - o tyle korespondenci zostali ci sami i nadal opowiadają bajki.
9. Obwód kurski. No więc filmów z ludźmi, którzy mają być Koreańczykami, zasuwającymi zupełnie bez sensu, tyralierami przez ośnieżone pola przybywa. Podobnie jak nagrań, pokazujących jak leżą potem pokotem. W ocenie ukraińskiego komentatora, pokazującego jak grupa tych żołnierzy zmęczyła się i po prostu usiadła w gromadzie, w szczerym polu pod ostrzałem, aby odpocząć: „oni chyba nie wiedzą, czego tak naprawdę powinni się bać na polu walki”.
Natomiast nie jestem pewny, czy klatka z wojakiem, z wyraźnymi azjatyckimi rysami twarzy, naprawdę jest dowodem na to, że to akurat ludzie Kima - Rosja ma sporo podobnych narodowości, a ja nie umiem tak dobrze w twarze, aby to ocenić.
10. Dzień 14 grudnia był rekordowy, jeśli idzie o natężenie walk - zaraportowano 292 rosyjskie ataki (w ciągu ostatniego miesiąca tylko trzy razy zgłoszono powyżej 220 starć: odpowiednio 224, 224 i 227 starć. Dzisiaj podano, że za poprzednią dobę było ich 228. Dużo cyferek znajduje się tutaj [pol].
Drastyczny skok odnotowano na kierunkach kurskim i siwierskim. Ten drugi, to tam gdzie ten atak na Biłohoriwkę, więc kawałki informacji zaczynają się zazębiać.
11. Czarne Niebo News podaje, że minister obrony Rosji, Aleksander Bieusow nakreślił nowe, oficjalne plany Rosji: „Rosyjska armia stawia sobie za cel na 2025 rok przejęcie pełnej kontroli nad czterema ukraińskimi obwodami, których aneksję Moskwa ogłosiła jesienią 2022 roku — donieckim, ługańskim, chersońskim i zaporoskim”.
Mniej oficjalnie mówi się, że Rosjanie wyznaczyli sobie cel, aby do 20 stycznia 2025 osiągnąć maksimum z tego, co powyżej plus wyrzucenie Ukraińców z obwodu kurskiego. Plan jest czytelny: teraz walczyć, jakby jutra miało nie być a po 20 „przyjdzie Trump i nas uratuje - albo on, albo nasi sojusznicy w Europie”. Ta kalkulacja może być oparta na charakterze Trumpa, który zapowiadał, ze „już teraz, od pierwszego dnia podejmę tyle skutecznych decyzji, że wam oko zbieleje” i niekoniecznie musi to być od razu zawieszenie broni - choćby wszelkie manewry z „wyjściem Ameryki z Europy, niech się sami bronią” mogą dać paliwo tym, którzy chcieliby Rosjan ratować.
12. Tu mała dygresja. Mam wrażenie, że zbyt rzadko ludzie patrzą na mapę. „Ale przecież patrzymy po kilka razy dziennie!” - wiele osób zakrzyknie. Tak, ale patrzycie na mapę złej skali. To, co ja Wam tu wklejam, to mapy wyskalowane do kilometra - czasem dwóch. A kiedy ostatnio patrzyliście na mapę Ukrainy, gdzie jednostką jest 50 kilometrów? No to popatrzcie.
Na tym obrazku nie zmieściła mi się cała Ukraina. Na czerwono oznaczyłem ważniejsze zyski Rosjan z ostatniego roku. Na fioletowo - cel, jaki sobie postawili do końca 2025. Na niebiesko - zyski Ukrainy. Specjalnymi kropkami oznaczyłem Bachmut - na czerwono i Kramatorsk - na niebiesko. Dlaczego akurat te miasta? Bo w styczniu 2023, gdy Rosjanie brali się do szturmu Bachmutu, to z trwogą i niepokojem rysowaliśmy takie linie obrony - jak przed Siwierskiem, przed Sławiańskiem i Kramatorskiem. I przed Czasiw Jarem. No więc Rosjanie posunęli się tam o 10 kilometrów na zachód i utknęli na granicach Czasiw Jaru. Regularnie rozbijają sobie głowy o Biłohoriwkę a my lękaliśmy się o Kramatorsk!
Po prostu znajmy proporcje. Owszem, sytuacja jest bardzo trudna a miejscami nawet zła - ale na pewno nie doszło do takiego rozkładu armii, żeby powtórzyła się sytuacja z Syrii!
13. Paweł Krawczyk zwrócił uwagę na wpis [ang], informujący o tym, że rosyjski serwis, gromadzący informacje o poległych Rosjanach (z otwartych źródeł) odnotowuje w ostatnich dniach rekordowe liczby - osiągając 1710 wpisów za ubiegły tydzień. Komentujący zwrócili też uwagę, że ukraiński serwis „Nie czekaj na mnie, nie wrócę z Ukrainy” [ros] odnotowuje w ostatnich dniach rekordową liczbę wpisów. Podaję linki, możecie sprawdzić.
Dla porównania - ukraiński UA Losses podaje wartości 10x mniejsze dla analogicznych, ukraińskich strat. I choć na pewno niektórzy polegli i zaginieni nie są raportowani, bo mogą pozostawać na utraconych terenach, jak zwracali uwagę niektórzy komentujący ostatnio, to jednak nie jest to chyba taka skala - Rosjanie nie idą do przodu aż tak gwałtownie a w informacjach o wycofaniu się pojawiają się słowa o zabraniu „naszych poległych i rannych”. I zobaczcie - gdy szukałem informacji, kto właściwie atakował Plochowe (miejscowość w obwodzie kurskim, odbita ostatnio przez Rosjan lub Koreańczyków lub wspólnie) to ukraiński portal zamieścił 12 grudnia informacje o dwóch żołnierzach, którzy polegli tam w dniach 4 i 8 grudnia 2024 [ukr].
14. Na finał informacji z frontu najlepsza - jak dla mnie - wiadomość ostatnich dni. Otóż Węgry próbowały przekazać Ukrainie propozycję Rosji, dotyczącą „świątecznego zawieszenia broni”. Ukraina miała „wulgarnie” odmówić.
Wiecie, co to oznacza? Rosja dramatycznie potrzebuje oddechu. W 2023 Putin wprowadził „jednodniowe, jednostronne zawieszenie broni” z 6 na 7 stycznia - i ludzkie oko tego zawieszenia nie widziało. W przeszłości każde „zawieszenie broni” czy „przerwanie ognia” było ze strony Rosji cyniczną zagrywką, pozwalającą zreorganizować siły i przygotować się do kolejnych ataków. Szczególnie cynicznie pogrywali sobie „Mińskiem 2” - ale potem były setki takich przypadków.
Od dłuższego czasu Rosjanie prowadzą zaciekłą kampanię. To naprawdę zużywa sprzęt i ludzi, podobno potężny problem jest z artylerią samobieżną - Rosjanie twierdzą, że doszli do etapu „mamy pociski, ale nie mamy czym strzelać”, sami Ukraińcy twierdzą, że na niektórych kierunkach uzyskali już przewagę w artylerii(!). Ciągłe ataki wyczerpują ludzi, demontują oddziały - niektórzy obserwatorzy twierdzą, że na kierunku pokrowskim Rosjanie wprowadzili już do walki odwody (choć nie potrafią powiedzieć, czy lokalne czy frontowe) - więc albo wóz albo przewóz. Za chwilę trzeba będzie przystopować, ocenić stan jednostek - część wycofać, część rozwiązać, cześć przenieść. Przemieścić siły tam, gdzie ich brakuje, uporządkować logistykę, odnowić zapasy sprzętu, amunicji i paliwa. Może zgromadzić przeważające siły na kierunku, który rokuje do dalszej ofensywy…
Rosjanie potrzebują zawieszenia broni, potrzebują złapać oddech.
15. Czy wspominałem coś o paliwie? Zwróciliście uwagę, jak często Ukraina atakuje ostatnio rosyjskie rezerwy paliw? Pamiętacie? No to posłuchajcie dalej. Właśnie miał miejsce atak na rosyjski pociąg z paliwem i była to perełka koordynacji. Do zdarzenia doszło jakieś w obwodzie zaporoskim, 40 km za linią frontu, na linii kolejowej, będącej elementem uruchomionego niedawno szlaku transportowego wschód-zachód. Najpierw ukraiński wywiad unieruchomił skład 40 cystern, wysadzając tory - potem przyleciały HIMARS-y.
Po takim pożarze torowisko będzie do wymiany - pamiętacie, co było na moście krymskim, tam topiły się szyny pod cysternami.
Ale ale. Most niby odbudowano choć przebąkuje się, że część kolejowa nie jest obciążana w pełni. Być może nie pamiętacie, ale pod koniec sierpnia Ukraińcy przeprowadzili bardzo udany atak, tuż przy samym moście - biorąc jednak na cel coś zupełnie innego, bo prom o dużej ładowności. Prom przewoził… cysterny z paliwem przez Cieśninę Kerczeńską i poszedł, na skutek pożaru, pod wodę.
Dlaczego wożono paliwo promem? Czyżby most nie wyrabiał?
No i teraz dochodzimy do wczorajszych wydarzeń - w Cieśninie Kerczeńskiej przełamały się na fali i zatonęły dwa rosyjskie tankowce. Tym razem nie mieliśmy do czynienia z akcją wywiadu, chyba że w grę wchodziłyby wyjątkowo mocarne bobry - ale tu jednak nie ma co mnożyć bytów, gdy wystarczy banalniejsze wytłumaczenie. Jednostki Wołgonieft-212 i Wołgonieft- 239 należą to klasy tankowców „rzeka-morze”. Konstruowano je po to, aby oszczędzić na przeładunkach dzięki posiadaniu jednostek na tyle płytko zanurzonych, by pływać rzekami i do tego zdolnych do poruszania się po w miarę spokojnym morzu. To nawet wprost jest podane w ich opisie, że „istotna jest możliwość ukrycia się w portach, gdy pogarszają się warunki pogodowe” - bo do żeglugi w trudnych warunkach są niezdolne.
Warunki w Cieśninie Kerczeńskiej są bardzo trudne. Tak trudne, że prorokowano, że most przez cieśninę po prostu zostanie rozniesiony przez fale. A teraz mamy część roku, gdy pogoda się pogarsza. Nie wiem, czy prawdą jest to, co spekulowali niektórzy, ze tankowce były dodatkowo przerabiane i dlatego urwały się ich części dziobowe - ale w wyeksploatowanych jednostkach w tamtym rejonie nawet przeróbek nie potrzeba, aby doszło do nieszczęścia.
Pozostaje pytanie - dlaczego dwa tankowce z paliwem wyszły w taką pogodę w morze? Może to było zaniedbanie - a może to była konieczność? Może te paliwo komuś było dramatycznie potrzebne?
Wiadomości ogólne
16. Chodzi po polskiej sieci nowa wrzuta, podobno Butusow miał powiedzieć, że „z brygady szkolnej we Francji, po wprowadzeniu do walki, uciekło właśnie 1000 żołnierzy”. No więc nie - pisałem o tym przy poprzednim wpisie - nie uciekło z pola walki (co chcieliby nam wmówić Rosjanie, bo to pasuje do budowania narracji, że „front upada”) tylko od początku formowania, przez czas szkolenia we Francji aż do okresu przebywania na terenie Ukrainy. I za to wywalili dowódcę, choć przekonywał, że nie chce tak kiepskiego materiału ludzkiego, bo będą uciekać…
17. Afera w ukraińskiej armii - pewien dowódca brygady wprowadził rosyjskie standardy: krył syna, który sam wymuszał pieniądze od żołnierzy i znęcał się nad nimi - w czasie, gdy tatuś używał ich jako darmowej siły roboczej na swojej daczy. Co bardziej mnie bulwersuje, to fakt że o tym korzystaniu z żołnierzy jako darmowych robotników, czytałem już jakiś czas temu a tu nadal okazuje się, że gość doskonale prosperował aż do teraz. Podniesiono wystarczająco głośny krzyk, smród się rozniósł i wygląda na to, że minister obrony w końcu kazał gościa „dojechać”. Zobaczymy.
18. Pamiętacie, jak wspominałem o aferze z wadliwymi pociskami moździerzowymi, dostarczonymi ZSU? I że komisja uznała, że „to wina nieodpowiedniego przechowywania”? Sprawa jest grubsza, żołnierze nagrali Butsowowi film, na którym pokazują, że pocisk nie ma szans wybuchnąć, bo granat moździerzowy wypełniony jest… krążkami z tektury.
Aktualizacja: użytkownik “Weredyk” na Twitterze wyjaśnił, o co dokładnie chodzi, bo sens afery jest inny, niż przekazano:
Jedna istotna uwaga do wideo: żołnierz demonstrujący karton z ładunku miotającego doskonale wie, że powinien tam być karton. To standardowy materiał dla tak zwanego „пижа” (po polsku można to nazwać pojemnikiem na ładunek miotający lub zatyczką). Błędna interpretacja pojawia się u niektórych komentujących, którzy twierdzą, że karton został użyty „zamiast” prochu. Nie tak — karton jest tu na miejscu, ale jego jakość jest problemem. Na filmie wyraźnie widać, że karton jest kiepski: nieimpregnowany, łatwo wchłania wilgoć i rozpada się w rękach. To powoduje, że ładunek prochu zbija się jak beton, a reakcja spalania nie zachodzi prawidłowo. W efekcie mina moździerzowa nie uzyskuje odpowiedniej siły wyrzutu i pada niemal w miejscu. Nie jest to jednak wina żołnierzy, jak sugerowała wcześniej komisja, próbując zrzucić odpowiedzialność na „niewłaściwe przechowywanie”. Na froncie, w okopach, warunki są ekstremalne: wilgoć, błoto, deszcz, śnieg, zmienne temperatury. Żołnierze nie mają możliwości „laboratoryjnego” przechowywania amunicji. Karton powinien być odpowiednio impregnowany i zaprojektowany tak, aby wytrzymał realia pola walki. Nikt specjalnie nie trzyma tych ładunków w basenie, To ewidentna wada produkcyjna, która stwarza zagrożenie dla żołnierzy i nie może być usprawiedliwiana warunkami na froncie.
19. Chiński state Yi Peng 3 NADAL stoi pod strażą, zmieniających się, jednostek NATO. The Wall Street Journal twierdzi, że kapitan działał na zlecenie rosyjskiego wywiadu. Zwraca się uwagę na to, że w ostatnim czasie statek zmienił swoje trasy i regularnie zaczął zawijać do rosyjskich portów, czego w przeszłości nigdy nie robi.
20. Czarne Niebo News zwraca uwagę, że rosyjskie służby zorganizowały werbowanie nastolatków do dywersji w sposób maksymalnie profesjonalny: milionowe budżety, setki pracowników, metodyczna praca i analizy skuteczności z podziałem na regiony, metody, systemy motywacji i wynagradzania za wciąganie innych i wykonywanie zadań. A wszystko przy wsparciu psychologów, pozwalających rozpracowywać i łamać młodych ludzi.
Ot, nowa moda z Rosji. Już niedługo także w Waszej okolicy.
21. Z powodu zagrożenia dla Pokrowska Ukraina musiała zatrzymać kopalnię, produkującą surowce do połowy produkcji ukraińskiej stali.
22. Wracając do wspomnianego Bieousowa, czyli ministra obrony FR. Powiedział jeszcze jedną, ważną rzecz, cytując Interię [pol]: „Rosja powinna być przygotowana na możliwy konflikt zbrojny z NATO w Europie - powiedział minister obrony Rosji Andriej Biełousow. Jego zdaniem do starcia może dojść »w ciągu następnej dekady«”.
„Następna dekada” to jest za pięć lat. Raptem za pięć lat. Nie będę teraz sprawdzać w notatkach, ale wojenne tańce wokół granic Ukrainy trwały jakieś dwa lata, zanim Rosja zdecydowała się wkroczyć - ale już wtedy gromadziła za każdym razem siły, które by na to pozwoliły.
Byli tacy, co wyśmiewali się z szacunków zachodnich wywiadów, że „za trzy, cztery lata należy liczyć się z atakiem Rosji na kraje Zachodu”. Mówiono o propagandzie, rusofobii (a kto tu się boi Rosjan?) i wyśmiewano te „strachy” na wszystkie sposoby, kpiąc z tego straszliwie - także tutaj, w Polsce. Teraz mówi o tym Minister Obrony Rosji. Więc albo Bieousow stał się oszalałym z wściekłości rusofobem albo może po prostu - tak jak poprzednio - mówi wprost, jakie są plany Kremla? Bo może bezpiecznie tak mówić - poprzednio mówili i potem wszyscy na zachodzie byli zdziwieni, że „jak to - robią to co powiedzieli?”, będą zdziwieni i teraz. A mówić musi, na potrzeby sojuszników i polityki wewnętrznej, naród trzeba urobić, by nie protestował.
23. „Ale dlaczego, skoro nie może wygrać?”. Zdefiniujcie więc „wygrać”. Bo według zachodnich standardów już przegrał. Opinia Rosji bardzo spadła, pozycja Rosji osłabła potężnie (zwłaszcza po blamażu w Syrii) - nie są wiarygodnym wsparciem watażków ani wiarygodnym dostawcą sprzętu wojskowego. Ukraińcy może są wyczerpani i zniechęceni, ale dla Rosji stracono ich na dziesiątki lat, jeśli nie na wieczność. Kraj ma zdewastowaną gospodarkę, zdemolowaną demografię i został zmuszony do wielu koneksji na rzecz Chin. Dodatkowo NATO przybliżyło się do Rosji tak, jak nigdy dotąd a przezorni Nordycy zbroją się i reorganizują, więc będą czuć się silniejsi i będą mniej skłonni do ustępstw.
Więc co jest „wygraną” Putina? Życie i władza. Tylko i aż tyle. On już siedzi na tygrysie, z którego nie może zejść. Ba! Zgadzam się z komentatorami, którzy twierdzą że Rosja musi toczyć wojny, jedna za drugą, bo Putin nie może sobie pozwolić na powrót żołnierzy do domów. Wrócą i co? Zdemolowani psychicznie, nawet jak na rosyjskie standardy, wytresowani w zbydlęconej przemocy i bez swojego miejsca na ziemi? Gdzie pójdą pracować? Do zbrojeniówki chyba. Ale po co zbrojeniówka, jak nie ma wojny? A gdzie podziać ludzi ze zbrojeniówki, jeśli nie będzie się produkować samej broni? Ale jak produkować masło, zamiast armat, za co? I gdzie wydać te pieniądze, dlaczego mam babrać się w gnoju, jeśli mogę skrzyknąć chłopaków i żyć pełnią życia?
To będzie po prostu Fallout bez bomb atomowych. Lata 90-te w wersji dla ultrasów.
A to tylko wariant dla tych najprymitywniejszych. Są jeszcze ci mądrzejsi. Ci, którzy teraz siedzą cicho, „bo przecież nie można przegrać wojny z NATO”. Tak, oni toczą wojnę z NATO i swoją wygraną/przegraną postrzegają nie jako wygraną czy porażkę z Ukrainą ale z NATO właśnie. Że my mamy swoje paragrafy i niuanse prawne, którymi tłumaczymy, że „teraz się nie staramy, ale jakby co to - ho, ho, ho - zobaczycie!”? Oni mają te nasze paragrafy i kazuistykę tam, gdzie małpa schowała orzech. Widzą to prosto: „NATO zaangażowało się po stronie Ukrainy i nie dało rady”. Ci ludzie też będą chcieli walczyć. Ale mądrzej. Później. Bez gorsetu „tamtych” aparatczyków i zdegenerowanego zakonu KGB z Putinem na czele. Owszem, w końcu stworzą własną, złodziejską kastę - ale najpierw Putina zmiecie rewolucja.
Chyba, że wbije tygrysowi ostrogi i ruszy szybciej. Innej drogi przed nim nie ma. Dlatego nie wolno mu pozwolić na uzyskanie od Ukrainy czegoś, co mógłby przedstawić jako swój zysk. Bo to będzie jego dowód na to, że ma rację, że „NATO jest zmurszałe i słabe”.
24. A jak z tą, rosyjską gospodarką? Na pewno udało się im podpisać kontrakt z Indiami, na dostawę ropy - przychód będzie wynosić 13 miliardów dolarów rocznie. Niektórzy pocieszają się, że to znowu po kosztach i zysk będzie niewielki - ale jednak coś tam skapnie.
25. Ale coś jeszcze wiemy o gospodarce Rosji? Ano coś tam się mówi. Kurs rubla miesiąc temu dostojnie piął się w górę, by nagle wyskoczyć z poziomu 96 rubli za dolara do 113 rubli. Potem nieco spadł, ale oscyluje w granicach 106-107 rubli. Władze tak się ucieszyły, że zaczęły przygotowywać Rosjan na eldorado, jakie zapanuje ze strony dewizowych turystów, gdy rubel skoczy do 200 rubli za dolara. Serio.
Poniżej zacytuję zestaw, tendencyjnie zebranych nagłówków z ostatnich dwóch tygodni. Chciałem zwrócić uwagę, że to nie są prognozy, komentarze, przepowiednie czy interpretacje - tylko proste doniesienia z Rosji o tym, co już się wydarzyło:
„Duma Państwowa oskarżyła rząd i Rosstat o ukrywanie prawdziwego poziomu inflacji”
„Rosstat utajnił dane o sprzedaży towarów konsumpcyjnych i usług”
„Władimir Putin żąda podjęcia nadzwyczajnych środków w celu wsparcia rosyjskich spółek węglowych, które ponoszą wielomiliardowe straty i są na skraju masowego bankructwa”
„Austria skasowała kontrakt z Gazpromem, który miał obowiązywać do 2040 roku”
„Władze planują wysyłać nastolatków w wieku od 16 lat do pracy w przemyśle ciężkim i niebezpiecznym”.
26. Rosjanie pogubili się już, skonfundowani tym, że ich atomu nikt nie chce brać na poważnie. Putin poinformował 16 grudnia bowiem, że „zaczęła się seryjna produkcja rakiet »Oriesznik«”. No i fajno. Tylko zapomniał, że to samo ogłosił 28 listopada. Troszkę to wygląda jak:
- już produkujemy, boicie się?
- Tak, tak, idź sobie.
- powiedziałem że PRODUKUJEMY!
- Tak, tak…
27. Jeśli przebrnęliście już przez tą ścianę tekstu, ale nadal czujecie się zbyt mało bohatersko (jesteście bohaterami, gratuluję - bo ja to pisałem ale już czytać nie dałem rady) to możecie dokonać czegoś naprawdę kozackiego: tuż przed świętami, w okresie wydatków, prezentów, wyjazdów i kosztów wysupłać jakąś złotówkę i wpłacić „naszym” batalionom Obrony Terytorialnej. Zrzutka [pol] nadal jest aktywna, fundusze są stopniowo wykorzystywane, rzeczy docierają do chłopaków i dziewczyn.
To co, ktoś da radę? Możecie sobie wyobrazić, że to jest ten drobiazg, który byście mi kopsnęli w ramach prezentu, w przypływie świątecznej hojności. Mi nie dacie rady nic finansowego sprezentować, bo nie zbieram za pisanie pieniędzy - ale każdy taki odruch możecie przekuć we wpłatę na zrzutkę.