Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
Dzisiaj nie będzie informacji z frontu ani ogólnych informacji z Ukrainy - nie starczyło mi czasu, a reszta doniesień jest całkiem obszerna.
Ataki powietrzne
1. „Wykrakałeś” - napisał jeden z naszych Czytelników. Człowiek chciałby się mylić, mieć nadzieję na jakieś drobne przebłyski człowieczeństwa, oszukiwać samego siebie - wszystko na próżno. Kolejny atak rakietowy Rosjanie przeprowadzili dokładnie w Wigilię. Zdjęcie, które wybrałem jako symbol dzisiejszego wpisu, pochodzi z Krzywego Rogu, w momencie gdy je zapisywałem wiedzieliśmy o jednej osobie zamordowanej i trzynastu rannych - przygotowywali święta, nie zdążyli zejść do schronu.
Oburzenie datą ataku wyraził także przyszły wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainy i Rosji, generał Keith Kellog.
2. Sam atak był dość typowy - skierowany głównie przeciwko infrastrukturze elektroenergetycznej, ale część wykorzystanych rakiet nie miała tak dużego zasięgu i spadła na miejscowości wzdłuż linii frontu. I na to warto zwrócić uwagę:
a) w odróżnieniu od poprzednich ataków, w zauważalnej liczbie pojawiły się rakiety S-300, które pozwoliły cyfrom „zrobić masę”, bo mowa o 10 spośród 87 rakiet. Może to być oznaka, że chwilowo wyczerpano lub doprowadzono do minimalnego poziomu zapasy skuteczniejszych rakiet.
b) o połowę spadł rozmiar salwy „Kalibrów” - w trzech, poprzednich atakach o większej skali, było to szacunkowo od 24-28 rakiet, tym razem tylko 12
c) nie było „Kindżałów”
3. Warto odnotować pojawienie się w ukraińskich raportach pewnej frazy doprecyzowującej: gdy mowa o dronach, które „zniknęły z ekranów radarów” zaczęto dodawać uwagę: „bez negatywnych konsekwencji”, co powinno dać nam do zrozumienia, że nie wyrządziły szkód.
4. Niektóre rosyjskie rakiety miały przemieścić się przez terytorium Mołdawii, pokonując w jej przestrzeni powietrznej 140 kilometrów, niektórzy komentatorzy twierdzą, że naruszyły także przestrzeń powietrzną Rumunii, choć Rumunia jako taka nie wydała w tej sprawie oświadczenia.
5. Ukraina ze swojej strony przeprowadzała ataki dronowe na zakłady przemysłowe w Rosji i na obiekty na terenie Czeczenii.
6. Rosyjska obrona przeciwlotnicza w Groznym ostrzelała i uszkodziła samolot pasażerski z Azerbejdżanu, lecący z Baku do Groznego. Sama w sobie sytuacja nie jest - niestety - bardzo niezwykła, gdyż podobne zdarzenia miały już miejsce (np. w 2020 w Teheranie omyłkowo zestrzelono, w podobnych okolicznościach, ukraiński samolot pasażerski) - powszechne oburzenie wywołały natomiast towarzyszące temu okoliczności.
Mianowicie przed uszkodzonym samolotem zamknięto lotniska w Rosji, zmuszając pilotów do lotu… nad Morzem Kaspijskim, tak jak pokazuje to fioletowa strzałka. Rząd Azerbejdżanu oraz media wprost oskarżają Rosję o chęć pozbycia się w ten sposób niewygodnych dowodów. Obserwacje wskazują dodatkowo, że w trakcie lotu nad morzem samolot podlegał zakłócaniu sygnału GPS (tak, to możliwe, Rosjanie testowali to miesiącami nad Polską i krajami bałtyckimi, źródło zakłóceń znajdowało się w obwodzie królewieckim). Tu jedna uwaga - Rosjanie kolportują informację, jakoby lotnisko w Groznym i lotniska w okolicach „było zamknięte tak w ogóle i z powodu ukraińskiego ataku” - ale już ustalono, że decyzja o zamknięciu padła po ostrzelaniu samolotu przez Rosjan.
Piloci - Igor Kszniakin i Aleksander Kalianinow - zdołali doprowadzić uszkodzony samolot w pobliże miejscowości Aktau. Na razie nie mamy jeszcze zbyt wielu informacji, ale media podają, że mieli bardzo ograniczone możliwości sterowania samolotem i można domniemywać, że wykorzystywali całą swoją wiedzę, aby utrzymać jego kurs i wysokość - na wizualizacjach opracowanych na podstawie publicznie dostępnych danych z transpondera samolotu, widać, że przemieszczał się sinusoidą, niezdolny do równego lotu względem ziemi.
W tej sytuacji prawdopodobnie niemożliwym było, aby samolot po prostu wylądował i piloci świadomie doprowadzili do kontrolowanego rozbicia maszyny, co - w sytuacji gdy uderzyła ona nosem o grunt - doprowadziło do ich śmierci. Dzięki okazanemu profesjonalizmowi oraz świadomemu poświęceniu zdołali ocalić 29 osób z 67, które znajdowały się na pokładzie - ocaleli ci, którzy znajdowali się w tylnej części samolotu.
Wśród ofiar katastrofy znalazło się troje z pięciorga członków załogi - zginęli piloci oraz stewardessa Hokuma Aliewa, która do samego końca - według relacji ocalałych - opiekowała się pasażerami, z pełnym profesjonalizmem i oddaniem uspokajając ich i panując nad sytuacją na pokładzie. Jej ostatnie, nagrane przez pasażerów słowa brzmią: „wszystko będzie dobrze” [ang].
7. Dzięki pilotom udało się ocalić nie tylko życie ludzi, ale też ważne dowody - zachowane szczątki samolotu z ewidentnymi śladami odłamków, typowych dla rakiet przeciwlotniczych, nagrania z wnętrza kabiny pasażerskiej, na których udokumentowano charakter uszkodzeń i dziury, jakie odłamki wyrwały w wyposażeniu. Ocaleli pasażerowie i członkowie załogi także mogą złożyć potem zeznania. Początkowo piloci uznali bowiem, że doszło do zderzenia z ptakami (to wiemy z udostępnionych nagrań rozmów z wieżą) i pewnie taką wersję będą powielać Rosjanie i ich współpracownicy.
8. Azerbejdżan odmówił przyjęcia finansowego zadośćuczynienia od Ramzana Kadyrowa i ujawnił, że Moskwa naciskała na Baku aby utajnić śledztwo albo zakwalifikować je jako „wypadek samolotu cywilnego”.
9. Sama Rosja odmawia uznania swojej odpowiedzialności, w oficjalnych wypowiedziach posługując się określeniem „doszło do incydentu lotniczego”. Udało się natomiast sfilmować opuszczającą Grozny kolumnę, w skład której wchodził rosyjski system przeciwlotniczy „Pancyr-S1”. To może wyjaśniać, dlaczego samolot nie został zniszczony w powietrzu, tak jak miało to miejsce z cywilnym lotem MH-17, który Rosjanie zestrzelili 17 lipca 2014: rakiety „Pancyra” są znacznie lżejsze (głowica około 20 kg) niż te, wykorzystywane przez system „Buk” (głowica około 70kg).
10. Sami Rosjanie zaczęli też intensywną kampanię propagandową - na przykład ich źródła jednocześnie kolportowały doniesienie o zestrzeleniu, jakoby, samolotu F-16 nad Chersoniem. Motywacja jest oczywista - ma to stworzyć szum informacyjny i wprowadzić zamieszanie u odbiorców, na zasadzie „czytałem że zestrzelili F-16 i wszędzie słyszę, że »Rosjanie zestrzelili samolot« - więc to racja”. Taki manewr jest przez Rosjan stosowany dość rutynowo.
11. Linie lotnicze „Azerbaijan Airlines” wstrzymały loty do siedmiu miast w Rosji - nie potrafię powiedzieć, czy to wszystkie, które były obsługiwane, czy tylko ich część. Całkowicie loty do Rosji wstrzymały linie z Izraela (El-Al) oraz z Kazachstanu (Qazaq Air).
Infrastruktura krytyczna
12. Rosyjski atak wymierzony był głównie w ukraińską infrastrukturę energetyczną. Nieoficjalne doniesienia mówią, że ten atak infrastruktura zdołała wytrzymać - co nie znaczy, że nie miał on tragicznych konsekwencji. Ukraińskie media informują o śmierci Dmitrija Petlenki - ukraińskiego energetyka z trzydziestoletnim stażem, którego ciało odkryto pod zawałami jednego z budynków zaatakowanej elektrociepłowni. We wspomnieniach o Dmitriju podkreślane jest oddanie, z jakim pracował, aby w każdych okolicznościach zapewnić działanie powierzonej mu pod opieką infrastruktury.
Dlaczego wspominam właśnie o nim, mimo że wigilijny atak Rosjan przyniósł więcej ofiar, także wśród dopiero wkraczających w życie? Z kilku powodów. Jednym z nich jest to, że bardzo szanuję pracę ludzi, dbających o infrastrukturę krytyczną - tych wszystkich, którzy dbają o prąd, wodę, gaz, ogrzewanie. Ich praca wymaga odpowiedzialności i staranności. Jest to też praca, która wymaga wiele wysiłku i oddania. Wiecie - bo ludzie klną, gdy rano muszą omijać, w drodze do pracy, ślady wykopów na skrzyżowaniu - ale to znaczy, że całą noc ktoś usuwał tam awarię, żeby do domów jak najszybciej dotarła woda.
Drugą sprawą jest chęć przypomnienia, że pracownicy w takich miejscach, podobnie jak pracownicy szpitali, są bardzo narażeni na rosyjskie ataki. To nie tylko infrastruktura, ale i oni są celem - niektóre specjalności wymagają naprawdę długiego szkolenia i tych ludzi nie da się zastąpić od ręki.
Co do szpitali, to trzeba podkreślić jedno - podobnie jak schronienie w Mariupolu, wyraźnie oznaczone napisem „DZIECI” tak samo ukraińskie szpitale były celem rosyjskich bombardowań od pierwszych dni wojny. Przypomniałem to sobie, gdy po raz kolejny przeglądałem opis obrony Czernichowa. Tam bomby na szpital położniczy spadły od razu, na równi z celami wojskowymi. To nie skutek frustracji przedłużającą się wojną i rozpaczliwa próba złamania ukraińskiego morale - to planowe działanie, prowadzone od samego początku.
13. Jeśli jesteśmy przy infrastrukturze krytycznej, to czas opuścić na chwilę Ukrainę i odwiedzić wody między Finlandią a Estonię. Tak, pewnie się już domyślacie, co za chwilę napiszę: Rosjanie zrobili to znowu. Tym razem przerwano jeden z dwóch kabli energetycznych (konkretnie: EstLink 2), łączących Estonię z Finlandią oraz - niejako przy okazji - cztery kable służące do transmisji danych.
I znowu był to statek, wlokący kotwicę i kręcący bączki w miejscu przerwania linii. Tym razem co prawda tankowiec, „Eagle S” pod banderą Wysp Cooka, płynący z Petersburga i wiozący rosyjską ropę dla… właściwie nie wiadomo, dla kogo, bo statek należy do tzw. „floty cieni”, którymi Rosjanie omijają sankcje.
Na tym jednak podobieństwa się skończyły, bo trafiła kosa na Finów. Nasi północni przyjaciele nie bawili się bowiem w apele, wyrazy zaniepokojenia ani tym podobne figury taneczne, uwielbiane przez resztę polityków i zamiast gadać po prostu… dokonali abordażu jednostki, po tym zatrzymali i zarekwirowali ją.
Nie, to nie są plotki, to nie są żarty. Finowie nie tylko to zrobili ale też opublikowali zdjęcia, żeby nikt nie miał wątpliwości, że jak podsrywasz Finom to znaczy, że wymyśliłeś głupią grę i masz szansę na głupie nagrody. Załoga jest obecnie przesłuchiwana a dziennikarze już sprawdzili, że statek nie ma jednej z kotwic.
14. Do historii przejdzie też późniejsza konferencja prasowa fińskich służb [film], w trakcie której padła następująca sekwencja pytań i odpowiedzi:
- Czy skontaktowaliście się już z władzami Rosji w związku z tą sprawą?
- Nie.
- A kiedy to zrobicie?
- Nie zamierzamy.
Finowie wiedzą kto to zrobił i mają pewnie przemyślenia - dlaczego (ja też mam, o tym za chwilę). Nie widzą potrzeby rozmywania tego w potoku dyplomatycznego pustosłowia, dzielenia włosa na czworo i bezczelnych kłamstw Rosjan. Finlandia jest poważnym krajem, który właśnie dał sygnał, że nie będzie bawić się na warunkach agresora - a ich odpowiedź jest szybka, zdecydowana i bolesna.
I wiecie co? Prawdopodobnie w ten sposób Finowie drastycznie zmniejszyli ryzyko pojawienia się u siebie jakiejkolwiek formy „zielonych ludzików”. Pokazali, że jeśli w ich kraju pojawią się jakiekolwiek „ludziki Putina” to niezależnie czy na początku będą zielone, niebieskie czy białe to bardzo szybko staną się biedne, obolałe i zakrwawione - i nie mają co liczyć na handicap w postaci niekończących się rozważań „ale czy my widzimy to co widzimy czy może nie widzimy tego co widzimy i czy właściwie możemy cokolwiek robić we własnym kraju, za który podobno ponosimy odpowiedzialność?”.
Jeśli macie fińskich znajomych to przekażcie im, proszę, jak najserdeczniejsze gratulacje i pozdrowienia. Tak powinni postępować wszyscy, a mniej zła działoby się teraz na świecie.
15. Ale o co chodzi z tymi kotwicami i kablami, to pewnie chcielibyście wiedzieć już teraz. Najpierw popatrzcie na mapkę podwodnych kabli energetycznych. Widać na niej trzy linie - jedno łącze to Litwa-Szwecja i dwa Finlandia-Estonia. Oznaczyłem je znacznikami 1 do 3, a dodatkowo narysowałem połączenie Polska-Litwa pod znacznikiem „4”.
Teraz cofacie się na chwilę do wpisu z dnia 1011 (czyli z końca listopada) i czytacie tam jeszcze raz: „Litwa, Łotwa i Estonia planują w lutym 2025 odłączyć się od rosyjskiej sieci energetycznej i podłączyć do europejskiej […] Umowa wygasa z końcem 2025, ale postanowiono to przyśpieszyć”. I tutaj powinien zajrzeć Wam przez ramię agent Smith i zapytać retorycznie: „Panie Anderson… niech pan mi powie… jak pan chce synchronizować się z europejską siecią energetyczną, jeśli nie będzie pan miał do niej połączeń?”
Chciałem zwrócić Waszą uwagę na to, że miesiąc temu, statek „Yi Peng 3” pod banderą chińską, płynący z rosyjskiego portu, zerwał kable służące do transmisji danych pomiędzy Litwą a Szwecją. Prawa ekonomii są proste i jeśli tylko polityka nie przeszkadza, to wszelkie instalacje robi się najkrótszą trasą. Dlatego „Eagle S” zerwał kabel energtyczny i - przy okazji - kilka kabli z danymi. A co, jeśli misja „Yi Peng 3” w istocie rzeczy swej była porażką a nie sukcesem? Jeśli usiłował wytrałować kabel energetyczny a zdołał jedynie zerwać kable transmisji danych?
Gdyby coś jeszcze stało się połączeniu EstLink-1 to wszystkie kraje bałtyckie pozostałyby na jednym, stosunkowo niewielkim, łączniku Polska-Litwa. A wtedy może jednak zostałyby zmuszone do negocjowania nowej, długoterminowej umowy z Rosją i Białorusią, startując z przegranych pozycji.
Być może podobnie rozumują Estończycy, bo wysłali swoją jednostkę do nadzorowania EstLink-1.
16. Wspominałem o tym, że Finowie nie mają ochoty wysłuchiwać w twarz rosyjskich kłamstw. Jeśli jesteście ciekawi, jak to może wyglądać, to należy przywołać najnowszą wypowiedź Putina, który poinformował świat, że tranzyt rurociągiem jamalskim… wstrzymała Polska i to Polska może „od ręki” go wznowić, trzeba tylko na nas nacisnąć.
Fakty tymczasem są takie, że to 2021 Rosja sama zaczęła ograniczać tranzyt gazu, tutaj zacytuję Jakuba Wiecha, bo on już zapisał to maksymalnie zwięźle [pol]:
„Słano tylko ten gaz, który był zakontraktowany w ramach umów długoterminowych.
Jednym z połączeń dotkniętych takim stanem rzeczy był biegnący przez Polskę do Niemiec Gazociąg Jamalski. Od 20 grudnia 2021 r. Rosja przestała przesyłać nim gaz; Jamał działał tylko jako rewers między Niemcami a Polską.
Przesył został wznowiony 26 lutego 2022 r.; czyli po pełnoformatowej napaści Rosji na Ukrainę. Ale potem Rosja poszła dalej.
Najpierw Gazprom przestał przesyłać gaz do Polski, gdyż polskie podmioty nie chciały dostosować się do narzuconego przez Rosjan mechanizmu płatności w ramach rozliczenia rublowego.
Natomiast 13 maja 2022 r. Gazprom poinformował, że wprowadzony przez władze Rosji zakaz transakcji z określonymi podmiotami na Zachodzie oznacza dla koncernu zakaz używania gazociągu jamalskiego do przesyłu gazu przez Polskę.”
Więc teraz wiecie już, co powiedzieć znajomemu czy członkowi rodziny, który z miną marsową, niczym mój kot w kuwecie, wykrztusi w końcu: „prawda leży pośrodku”?
Wiadomości ogólne
17. „Politico” donosi, że Rosja wzmogła ostatnimi czasy prowokacje względem Estonii, koncentrując się na granicy i przygranicznym mieście Narwa: dochodzi tam do zagłuszania GPS, kradzieży granicznych boi (granica przebiega przez rzekę i zbiornik wodny) a także naruszania granicy przez rosyjskie bezpilotowce.
Rosjanie prawdopodobnie, jako pretekst, chcą wykorzystać fakt, że 96% z 56 tysięcy mieszkańców Narwy to osoby rosyjskojęzyczne.
Narwę zaznaczyłem na mapie znacznikiem „5”.
18. Z kolei Biełsat zamieścił dłuższy artykuł [pol] na temat, na razie jedynie wirtualnego, projektu oderwania od Łotwy jednej z jej krain historycznych: Łatgalii. Język manifestów i apeli, rozpowszechnianych za pomocą dedykowanego serwisu i kanałów na Telegramie, do złudzenia przypomina to, co działo się na Donbasie. Oczywiście możemy śmiać z groteskowości manifestu, w którym - jak opisuje Biełsat - „w języku łatgalskim w całym poście są tylko trzy słowa na samym końcu: Latgola byus patstuoveiga! (»Łatgalia będzie niepodległa!«)” ale musimy pamiętać o jednym: naprawdę nie ma znaczenia to, czy mieszkańcy regionu Łatgalii chcą przyłączyć się do Rosji czy nie. Nie ma znaczenia, czy ich przyszli przywódcy w ogóle potrafią cokolwiek o Łatgalii powiedzieć i zapewne nie znają ani jednego zdania złożonego w tym języku. Liczy się tylko to, czy Kreml uzna to za wygodny pretekst. Cała reszta zginie pod propagandowym jazgotem.
Bardzo orientacyjny obszar historycznej Łagtalii zaznaczyłem na mapce i oznaczyłem znacznikiem „6”.
19. Rosjanie opublikowali swój doroczny raport o „naruszeniach praw Rosjan i ludności rosyjskojęzycznej” - dostało się chyba wszystkim po kolei, ale szczególnie podkreślono złowrogie działania Ukrainy, Polski i „krajów bałtyckich”.
20. To wszystko, razem wzięte, rodzi obawy że Rosja może testować w najbliższym czasie NATO, wykorzystując początek prezydentury Donalda Trumpa. Jeśli w społecznościówkach zacznie się powoli rozwijać narracja pod tytułem „no ale umierać za jakiś Gdańsk, znaczy za jakąś Narwę, której nikt nigdy nie widział a pewnie i tak należy do Rosji” to wiedzcie, że coś się szykuje.
21. Rosjanie bowiem grają wysoko: najpierw ustami Ławrowa a potem Putina, odrzucili sygnalizowane przez doradców Donalda Trumpa scenariusze rozmów pokojowych. Zażądali: rozbrojenia Ukrainy i likwidacji jej armii, deklaracji, że nigdy i pod żadnym pozorem nie stanie się członkiem NATO oraz zmiany rządu w Kijowie na „przyjaźniejszy”.
Przypomnę, że takie żądania z ich strony już padły, przed lutym 2022 w pakiecie domagali się też wycofania NATO z krajów byłego bloku wschodniego, w tym z Polski oraz faktycznego przerwania współpracy armii tych krajów z krajami NATO.
Już lecimy, aż sobie karku nie połamiemy, prawda?