Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
Świat usiłuje poukładać się na nowo w realiach trumpizmu-putinizmu i większość komentarzy skupia się na tym temacie. Bardzo słusznie, bo to są działania na poziomie, który zdefiniuje od nowa całą sytuację - ja sam zamierzam poświęcić niedługo tej tematyce samodzielną sekcję, pod takim właśnie tytułem. Ale powinniśmy też docenić pracę osób, które nadal skupiają swoją uwagę na froncie.
Ponieważ nie uznaję trzymania Was w napięciu i aranżowania cliffhangerów [pol], dlatego od razu zapowiem treść tego i następnych wpisów: o ile się nic nie wydarzy nowego, to na lądzie jest znacznie lepiej, niż gorzej, w powietrzu jest gorzej niż lepiej z atakami Rosjan i w miarę dobrze, choć nie tak widowiskowo, z atakami Ukrainy.
Tak na marginesie to ktoś mógłby zapytać: „skoro nie cliffhanger to co?”. Osobiście bardzo cenię zabiegi Jacka Dukaja, który potrafi zamknąć opowiadaną historię jednym, zaskakującym zdaniem puenty. Oczywiście wszystko ma swoje miejsce i czas, a przesada nie jest wskazana, ale to jakby truizmy.
Nie wiem, czy znakiem nowych czasów nie będzie pojawienie się kolejnej sekcji, którą nazwałem „dywersja i infrastruktura krytyczna” - zobaczymy, czy wydarzenia zaczną zagęszczać się do tego stopnia, aby sekcja ta gościła u nas regularnie. Bo ta o trumpiźmie nie opuści nas pewnie przez wiele miesięcy.
Dla jasności: dzisiaj tylko ataki powietrzne i dywersja.
Ataki powietrzne
1. Jeśli chodzi o wykorzystanie Shahedów, to Rosjanie poszli na całość. Luty 2025 już pobił rekord (2686 Shahedów i imitatorów) a przecież jeszcze tydzień przed nami. Miesiąc temu o tej porze odnotowano ich 1902.
Ukraińskie komunikaty regularnie podają teraz listy obwodów, na terenie których doszło do zniszczeń na skutek upadku (planowego lub nie) rosyjskich dron.
2. Tu warto odnotować, że mimo konsekwentnego używania określenia „Shahed”, które jest nazwą oryginalnego irańskiego projektu, to obecne drony nie są tożsame z irańskimi oryginałami. Rosjanie cały czas wprowadzają do nich modyfikacje - zarówno wymuszone brakiem określonych podzespołów jak i te, które są ewidentnymi ulepszeniami. O tym, że stosują znane i popularne komputery Raspberry Pi już wspominałem, ale najnowsze doniesienia mówią, że niektóre z dron mają łączność z operatorami (chyba za pomocą modemów LTE z ukraińskimi kartami) co pozwalać może zarówno na korygowanie ich jak i na kontrolowanie, gdzie znajdują się ukraińskie patrole i pozycje przeciwlotnicze.
Tak na marginesie, to „Shahedy” Rosjanie nazwali „Gerania”, aby w początkowym okresie ukryć fakt dostaw z Iranu. Teraz produkują i modyfikują je samodzielnie.
3. Znacznie bardziej zastanawiająca jest sytuacja z atakami rakietowymi. Z jednej strony wzór jest jakby znajomy i wspominałem o nim do znudzenia: Rosjanie gromadzą potencjał, przeprowadzają silne ataki, potem wydłuża się czas i stopniowo maleje rozmiar salwy.
No i niby teraz też to tak wygląda, od połowy grudnia 2024 większe ataki wyglądały tak: 94, 87, 43, 42, 19, 14 - z przedziałem co tydzień, dwa tygodnie. Problem widzę od początku lutego: po pierwsze sztab ukraiński przestał podawać skuteczność zwalczania większych ataków rakietowych. O ile 1 lutego (42 wystrzelone) i 11 lutego (19 wystrzelonych) podano komunikat „szczegóły są ustalane” o tyle dwa dni temu, gdy Rosjanie wystrzelili 14 rakiet, wprost napisano: „informacja o przebiegu i skutkach ataku NIE będzie upubliczniona”.
Zastrzeżenie dotyczy tylko rakiet manewrujących i balistycznych, informacje o zwalczaniu dron podawane są codziennie.
4. Co jest powodem takiej deklaracji? Całkiem możliwe, że Ukraina ma już problemy z niektórymi rodzajami rakiet przeciwlotniczych i po prostu nie chce wskazywać Rosjanom, które ich wersje są najskuteczniejsze. Ci ostatni stosują naprawdę wiele, różnych typów - od manewrujących do balistycznych, od nowoczesnych (a nawet eksperymentalnych) do wyciągniętych niemalże ze złomu (paradoksalnie, Ch-22 bardzo skutecznie omijają obronę p-lot, choć są mało celne) - więc nie ma sensu ułatwiać Rosjanom życia. A dzięki odpowiedniemu doborowi rakiet i tras ci mogliby ustalić też, które regiony już wyczerpały swoje możliwości obrony.
Sam prezydent Zełeński wprost powiedział prasie, że „kończą nam się Patrioty” - opisując sytuację słowami: „wystrzelono 11 rakiet, zestrzeliliśmy 7, bo więcej nie było czym - więc 4 trafiły w elektrociepłownię Trypilską”.
Początkowo myślałem, że to pewnego rodzaju gra negocjacyjna, ale przegląd mediów dodał informację, że Zełeński sugerował, że Ukraina mogłaby sama produkować rakiety, na licencji. Niestety, portale często pomijają odnośniki do wypowiedzi źródłowych a ich wyszukiwanie zajmuje bardzo dużo czasu, więc to przyjmuję na wiarę.
5. Kolejną ciekawostką, związana z rosyjskimi atakami rakietowymi jest to, ze 13 lutego po raz pierwszy użyto sformułowania „Iskander-M lub S-400”. O ile mi wiadomo, to jednak są dwa różne systemy - gdyż „Iskander-M” jest rakietą balistyczną, która - upraszczając - leci bardzo szybko po łuku, a system S-400 to najnowszy rosyjski system przeciwlotniczy - a rakiety takiego systemu raczej muszą manewrować. Może ich charakterystyka przy ataku na cele naziemne jest podobna do balistycznej?
W każdym razie warto zwrócić uwagę na to określenie, gdyż wcześniej się nie pojawiało. Używano zamiennie określeń Iskander-M lub KN-23, ale chodziło wtedy o dokładnie ten sam pocisk, tylko w wersji oryginalnej lub koreańskiej.
A skoro jesteśmy przy rakietach z Korei Północnej to widziałem opinie, że dzięki współpracy z Rosjanami, znacznie poprawiła się ich celność. A to już ból głowy dla Korei Południowej.
6. Warto odnotować, że Rosjanie przeprowadzili atak na Kijów (na pewno dronowy, nie wiemy czy rakietowy też, bo tej informacji nie udzielono) 20 lutego wieczorem, w czasie gdy do Kijowa przybył wysłannik Trumpa, generał Keith Kellogg.
Jest to złamanie pewnej, do tej pory przestrzeganej, reguły według której zachodni dyplomaci mogli dość spokojnie wizytować stolicę Ukrainy. Być może Putin uznał, że taki pokaz zdecydowania zrobi wrażenie na Trumpie - a może chciał wywołać w Kelloggu uczucie, że Ukraina jest na krawędzi upadku. Co prawda nie strasząc tym, że w ogóle atak nastąpił, na to Kellogg ma zbyt wiele doświadczenia, ale mógł może liczyć na refleksję w rodzaju „i nie są w stanie ochronić stolicy?”.
Możliwe też, że nowa administracja Trumpa jest w takim chaosie, że po prostu nie przesłano Rosjanom stosownej noty.
7. Jeśli chodzi o ukraińskie ataki na infrastrukturę Rosji to wiemy, że trwają i nadal są całkiem liczne - właściwie to każdy dzień w kalendarzu pozwala coś odnotować. Dostało się m.in. rafinerii w Noworosyjsku, fabryce chemicznej i rafinerii w okolicy Wołgogradu, przepompowni w Noworosyjsku i fabryce pod Smoleńskiem.
8. Jako szczególnie ciekawy można przywołać atak na przepompownię Kroptkinskaja, co zatrzymało dostawy do naftoportu w Noworosyjsku. Chodzi o to, że w udziały w tym naftoporcie mają… Amerykanie. Atak odczytuje się jako ukraińską reakcję na amerykańsko-rosyjskie rozmowy w Rijadzie oraz ultimatum surowcowe, które Trump postawił Ukrainie (o tym prawdopodobnie jutro). Przepompownia wstrzymała pracę, surowiec do naftoportu dociera alternatywną trasą.
Atak miał miejsce 16 lutego (niedziela) wieczorem.
9. W nocy, 19 lutego, ukraińskie drony zaatakowały rafinerię w Syzraniu. Wcześniej atakowano ją w marcu 2024, teraz wybuchł tam pożar. Sprawa jest o tyle ciekawa, że w linii prostej musiały przelecieć co najmniej 800, a prawdopodobnie nawet 900km.
10. Z kolei 20 lutego zaatakowana została m.in. przepompownia Nowoliczowskaja w Kraju Krasnodarskim, dziś pojawiło się doniesienie, że doprowadziło to do wstrzymania jej pracy.
Tutaj - niestety - sprawa jest łatwiejsza do ogarnięcia, bo drony zniszczyły podstację energetyczną, zasilającą obiekt. To Rosjanie powinni naprawić w miarę sprawnie.
11. Na tle tych wszystkich wydarzeń zupełnie giną rzeczy, którymi kiedyś się emocjonowaliśmy - czyli np. ataki na stanowiska dowodzenia czy zgrupowania Rosjan. One cały czas mają miejsce, ale nie trafiają już na nagłówki.
12. Analogiczna sytuacja jest z ukraińskimi cywilami, rażonymi szczątkami dron, źle wycelowanymi dronami albo wprost atakami terrorystycznymi, wykonywanymi za pomocą rakiet niekierowanych lub artylerii. To dzieje się dzień w dzień, mógłbym prowadzić właściwie serwis tylko o tych doniesieniach, ale po prostu się nie przebija. Specjalnie o tym wspominam, bo choć tyle mogę zrobić - przypomnieć, że nawet jeśli nie piszę wprost, to dzieje się to praktycznie cały czas.
Pewne pojecie o realiach powinno dać Wam doniesienie z Ukrainy: „otwarto czwartą podziemną szkołę”. Nie chodzi tu o - znane z naszej historii - tajne komplety, ale o placówki, które w zupełnie dosłowny sposób zeszły pod ziemię, aby chronić życie wychowanków. Ta, o której mowa, zapewni naukę dla ponad 1000 uczniów, uczących się na dwie zmiany.
Dodatkowe informacje i zdjęcia [ukr] można znaleźć na stronie Ministerstwa Oświaty i Nauki Ukrainy.
Zawsze staram się dobierać zdjęcie główne tak, aby przekazywało mój nastrój albo główną myśl tekstu. Co z reguły ze sobą współgra. Najpierw zamierzałem umieścić tam ilustrację ataku Rosjan na pracowników firmy energetycznej - ale potem zmieniłem zdanie. Potrzebujemy tryumfu życia i woli przetrwania a nie afirmacji śmierci. A więc szkoła. Szkoła, która służy i która chroni dzieci, nawet jeśli trzeba było ukryć ją pod betonem i stalą. Wbrew wszystkiemu.
I to do mnie przemawia, bo Polacy i Ukraińcy mają, wśród wspólnych cech także taką, że czasem można nas pokonać - ale nigdy nie da się nas zwyciężyć. I wierzcie mi, tego Rosjanie boją się najbardziej. Dlatego, snując na swoich forach marzenia o podboju Niemiec, Belgii czy Holandii nie chcą dywagować o Polsce, przeskakując nad tematem niechętnym „tam tak łatwo nie będzie, oni choćby w gardło się wgryzą…”.
Dywersja i infrastruktura krytyczna
13. Nie wiem, czy ten rozdział zagości na stałe, ale patrząc na sytuację na świecie jest to całkiem możliwe. Weszliśmy w nowy etap i takie zdarzenia mogą się nawarstwiać. Na początek doniesienie z kategorii „jeszcze czysto militarne”: pojawiło się zdjęcie ukraińskiej drony pływającej, przenoszącej dwie włoskie miny morskie. To jest ciekawy patent, bo skryte minowanie może przysporzyć Rosjanom sporego bólu głowy.
14. Widziałem plotkę, że do tej pory Ukraina bardzo ograniczała swoje działania dywersyjne na terenie Rosji bo tego mieli domagać się Amerykanie. Teraz, gdy sytuacja idzie na noże, hamulec miał zostać zwolniony. Ciekawi mnie, czy efektem tego jest rosyjskie(!) doniesienie o naprawdę szatańskim manewrze, jaki wycięto ich droniarzom. Mianowicie ktoś, podając się za wolontariusza, dostarczył rosyjskim żołnierzom partię gogli VR. Chętnie korzystają z takich operatorzy. Sęk w tym, że gogle zostały wzbogacone o niewielką ilość materiału wybuchowego, w malutkich pakiecikach, zlokalizowanych po obu stronach głowy.
Zginęło lub zostało okaleczonych w ten sposób 8 operatorów. Udało się ustalić, że nadawca zmył się do Turcji tuż przed pierwszą eksplozją.
Wiem, że brzmi to magicznie, ale nie jest autorskim pomysłem. Już w 2001 roku (dwa dni przed zamachem na WTC) Ahmad Szah Masud, zwany też „Lwem Pandższiru”, od nazwy doliny, którą bohatersko i skutecznie bronił przed Talibami, został zabity w - samobójczym - zamachu, za pomocą bomby, ukrytej w kamerze.
Całkiem niedawno izraelskie służby specjalne wprowadziły do obiegu dużą liczbę pagerów, delikatnie wzbogaconych ładunkiem wybuchowym - ich detonacje okaleczyły lub zabiły wielu członków Hezbollahu. Swoją drogą pager to istota niewielka, świetnie mieści się w kieszeni albo na pasku na wysokości męskich klejnotów… Wybaczcie niewyraźne pismo, troszkę mną wzdrygło.
Film z demontażu gogli można obejrzeć tutaj [ros].
15. W Berdiańsku, w wysadzonym w powietrze samochodzie, spalił się zastępca szefa miejscowej administracji, Rosjanin Jewgienij Juriewicz Bogdanow. Odpowiadał za finanse i budowę umocnień na okupowanych terenach obwodu, na stanowisko został powołany na polecenie rosyjskich służb specjalnych. Ukraiński wywiad wojskowy podkreślił jego odpowiedzialność za zbrodnie wojenne, nie podając jednak szczegółów. Jako, ze „na tapecie” mam właśnie książkę Shauna Pinnera, który dostał się do niewoli w Mariupolu, to mogę spokojnie wyobrazić sobie, w jaki proceder mógł być zaangażowany Bogdanow.
16. W ciągu ostatniego miesiąca, na Morzu Śródziemnym, dojść miało do trzech eksplozji na rosyjskich tankowcach, należących do tzw. „floty cieni”. Dokładnych przyczyn nie znamy. Przypomnę, że wcześniej informowałem o eksplozji w maszynowni tankowca w Ust-Łudze oraz o zatonięciu rosyjskiego kontenerowca Ursa Major na Morzu Śródziemnym „na skutek wybuchu w maszynowni”.
17. Wspominałem ostatnio o podejrzeniu sabotażu na nowej, niemieckiej korwecie „Emden”. Mówiono wtedy o tym, że sabotaż dotknął „kilku” jednostek, bez podawania konkretów. Dzisiaj poinformowano, że na fregacie Hessen, do zbiorników wody pitnej wprowadzono „dziesiątki litrów zużytego oleju”. Gdyby nie czujność jednego z marynarzy, olej zanieczyściłby całą instalację wody pitnej, co wyłączyłoby jednostkę ze służby na długi czas. W artykule [pol] wspomniana jest też trzecia jednostka, na której dokonano sabotażu, ale bez detali.
AKTUALIZACJA: pierwotnie napisałem, że "niszczyciel min" to raczej "trałowiec" ale okazuje się, że jakoś tak w ciągu ostatniego półwiecza, powstała nowa rodzina specjalizowanych jednostek. Dziękuję za zwrócenie mi uwagi!
18. Firma Cinia poinformowała [ang] o uszkodzeniu kabla telekomunikacyjnego C-Lion1, łączącego Finlandię i Niemcy. Do uszkodzenia doszło 18 lutego, w wyłącznej szwedzkiej strefie ekonomicznej, na uczęszczanym szlaku żeglugowym. Przyczyna nie została jeszcze podana, kabel jest naprawiany.
Infrastruktura krytyczna
19. Serdecznie zachęcam do śledzenia profilu Napromieniowani.pl - ja podaję tylko wyrywki a oni sytuację śledzą i ilustrują codziennie. Ale do rzeczy. Jak być może pamiętacie, 14 lutego 2025 rosyjski Shahed przyleciał od północy i przywalił w sarkofag nieczynnego reaktora elektrowni w Czarnobylu.
Sam sarkofag to wspaniała konstrukcja, budowana latami, dzięki funduszom z całego świata. Pamiętam, z jakim zainteresowaniem czytałem artykuły o jego budowie a potem o nasuwaniu na ruiny.
Okazało się, że - niewielki w sumie - aparat dokonał w sarkofagu potężnych zniszczeń: co prawda na wierzchu otwór był niewielki, ale pod spodem zostały uszkodzone dźwigary i zniszczona suwnica, która miała posłużyć dalszym pracom nad szczątkami reaktora.
To jednak był początek problemów - okazało się, że pod wierzchnią warstwą ochronną, w warstwie izolacyjnej, rozprzestrzenił się płomień. Początkowo wydawało się, że udało się zlokalizować wszystkie miejsca tlenia się, jednak okazuje się, że warstwa izolacyjna nadal się pali. To fatalne doniesienia, jak piszą Napromieniowani: „strażacy musieli gasić wełnę nawet po przeciwnej stronie kopuły, co oznacza, że zajęła się na ogromnej powierzchni. Co gorsza, widać już pojawiającą się korozję w miejscach, w których doszło do przegrzania powierzchni”.
Oznaczać to może, że znaczna część powłoki ochronnej straci swoje parametry na skutek wysokiej temperatury i dojdzie do jej przyśpieszonej degradacji na skutek działania pogody. A to oznacza wymianę znacznego fragmentu sarkofagu, której - być może - nie uda się przeprowadzić w obecnym jego położeniu, bo w niektórych miejscach jednak promieniowanie jest zauważalne.
Aż trudno mi myśleć o skali komplikacji, wiążących się z zsunięciem na bok i naprawą sarkofagu, zwłaszcza jeśli Rosjanie będą atakować robotników…
20. …tak, jak robią to w innych miejscach Ukrainy. Tragiczną informacje przekazano z Nikopola (to miasto położone nad Dnieprem, ok. 50 km na południowy zachód od Zaporoża) - pod ostrzał rosyjskiej artylerii trafiła tam ekipa remontowa koncernu DTEK, zginął jeden z monterów.
Nikopol nie jest obecnie miejscem aktywnych działań bojowych, jego pechem jest to, że po prostu znajduje się w zasięgu rosyjskiej artylerii, co pozwala Rosjanom na ostrzały terrorystyczne.
Wielokrotnie już wspominałem o ofiarach, jakie ponoszą ukraińscy ratownicy i pracownicy, odpowiedzialni za infrastrukturę krytyczną. Oni, w swoich miejscach pracy, znajdują się ciągle w sytuacji zagrożenia życia gdyż ich miejsca pracy są dla celami rosyjskich ataków.
Tak na marginesie - Ławrow miał niedawno powiedzieć: „Nie zgadzamy się na zaprzestanie ataków na infrastrukturę energetyczną Ukrainy, ponieważ nigdy jej nie zaatakowaliśmy”. My na takie słowa możemy co najwyżej popukać się w czoło, bo doskonale pamiętamy rosyjskie groźby i filmy ze zjadanym chomikiem - ale Trump i jego otoczenie łykają te bzdury jak gęś kluski.
PS. Ktoś widział w ogóle gęś łykającą kluski, tak się przy okazji zapytam?
21. Po raz kolejny nie zmieścił mi się opis sytuacji na froncie. Może kolejna notka, ta z omówieniem osiągnięć trumpizmu-putinizmum będzie krótsza. W każdym razie front stoi w miejscu i nigdzie się nie wybiera, więc na razie mogę sobie na takie opóźnienia pozwolić.
Jednak front nie „stoi sobie” tak po prostu. I nie dlatego, że Rosjanie się znudzili i przestali atakować. Za utrzymaniem pozycji, a nawet miejscowymi sukcesami taktycznymi (tak tak, są sukcesy, ZSU odzyskują pozycje, ale to się tak dobrze nie sprzedaje, jak straszenie „rosyjskim walcem” a do tego mamy nowego, pomarańczowego klauna, który oferuje więcej klików) stoją ukraińscy żołnierze. Ludzie tacy, jak my - mieli swoje domy, rodziny, prace, zainteresowania. Tancerze baletu, gracze, robotnicy, sportowcy, piosenkarze. Ojcowie. Matki. Córki. Synowie. To wszystko stało się dzięki ich wysiłkowi i ich ofiarom.
Cały czas możemy ich w tej, nierównej, walce wspomagać. Nadal aktywna jest zbiórka, którą organizuje Fundacja Invicta i która wspomoże kilka „naszych” batalionów Obrony Terytorialnej. Piszę „naszych” bo zaczęło się od 116. batalionu 110. Brygady TRO - jak zwykle w przypadkach takich, niemedialnych, jednostek - od konkretnego człowieka, kogo teść, brat, szwagier czy przyjaciel tam służy i kto zaczął szukać sposobu na zdobycie generatora, apteczki czy choćby opon do samochodu.
Sama zrzutka nadal jest otwarta i dostępna tutaj.