Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
„Dla ciebie może to wyglądać jak osiemnastokaratowy niefart.
Ale tak naprawdę… ta gra była ustawiona od samego początku.”
To słowa, które usłyszał główny bohater „Fallout: New Vegas” tuż przed egzekucją. I myślę, że dobrze oddają moją opinię na temat wczorajszych rozmów prezydenta Zełeńskiego w Białym Domu. A dlaczego tak? To już za chwilę, po wiadomościach z frontu.
Zapraszam Was na mega-wątek. A ponieważ FB nie lubi gargantuicznych ścian tekstu, dlatego proszę o lajki i udostępnianie.
Ataki powietrzne
1. W tym miesiącu Rosja naprawdę poszła na rekord jeśli chodzi o ataki dronowe - w lutym wykorzystała co najmniej 3902 Shahedów i pozoratorów, co znacznie przekracza poprzedni, także rekordowy, miesiąc.
2024-09 1338
2024-10 1924
2024-11 2363
2024-12 1850
2025-01 2629
2025-02 3902
Jeśli popatrzymy na liczbę dron użytych jednej doby, to luty zgarnął wszystkie trzy pierwsze miejsca w tej kategorii: 267, 213 i 208 jednorazowo. Dopiero czwarta pozycja (193) cofa nas do grudnia. To bardzo duży wysiłek ze strony Rosji.
2. Ukraińcy nie pozostają dłużni - nie wiemy o liczebności ich ataków, ale Rosjanie raportują strącenia nawet i ośmiu dziesiątków aparatów w pojedynczym obwodzie, a przecież atakowana jest cała Rosja. Regularnie też pojawiają się doniesienia o trafieniach w rafinerie (niejednokrotnie po kilka razy w te same), co powodu poważne zakłócenia lub wstrzymanie ich pracy.
Od dziś ma obowiązywać w Rosji całkowity zakaz eksportu benzyny - do tej pory mogły to robić jedynie duże koncerny bezpośrednio, pośrednicy nie mieli na to uprawnień - teraz ma być całkowity. Po tym, gdy w styczniu i lutym okazało się, że rosyjskie zdolności przerobowe w rafineriach spadły o 10% Kreml nakazał Rosstatowi wstrzymanie publikowania statystyk „aby stabilizować rynek wewnętrzny”.
3. Pewną wskazówką, że te ataki bolą Rosjan, jest choćby filmik, na których chwalą się że do upolowania kilku żołnierzy, rozstawiających drony i zniszczenia kilkunastu (może większej ilości, jeśli znajdowała się w samochodach) aparatów użyli „Iskandera”.
4. Jeśli chodzi o wyścig miecza i tarczy to obecnie sytuacja wygląda tak:
a) obie strony BARDZO intensywnie rozwijają drony na światłowodzie,
b) Ukraińcy zabrali się - już dość dawno temu - za masowe polowanie na rosyjskie drony rozpoznawcze, które naprowadzały potem na cel artylerię, lotnictwo i rakiety i mają sporo sukcesów - głównie dzięki wykorzystaniu dron myśliwsko-samobójczych,
c) Ukraińcom udaje się coraz częściej ogłupiać rosyjskie bomby kierowane, co zauważyli już sami Rosjanie - teraz nie mają już luksusu trafiania jedną bombą w jedną pozycję, aby coś trafić trzeba wypuścić ich „nawet kilkanaście”, wiec zbliżamy się do „klasycznych” cyferek dla takiego uzbrojenia,
Oczywiście Rosjanie w końcu wymyślą coś nowego.
Infrastruktura krytyczna
5. Serwis Napromieniowani.pl poinformował, że 27.02.2025 nie wykryto już ognisk tlenia się palenia powłoki termicznej sarkofagu reaktora w Czernobylskiej Elektrowni Jądrowej. Oznacza to, że od momentu, gdy pojedynczy Shahed uderzył w powłokę reaktora, do momentu ugaszenia wszystkich pożarów, minęło dwa tygodnie! Początkowo szkody wydawały się uciążliwe (uszkodzenie suwnicy pod kopułą sarkofagu) niż groźne, bo dziura w powłoce nie była zbyt imponująca - potem jednak zorientowano się, że wybuch zapalił spodnią warstwę izolacji termicznej.
W efekcie doszło prawdopodobnie do licznych uszkodzeń powłoki - wysoka temperatura mogła mieć negatywny wpływ na odporność wierzchniej warstwy.
Front
6. Ogólną sytuację na froncie doskonale opisał Piotr Kaszuwara, używając obrazowego porównania, w którym armia ukraińska jest jak bokser, który przez jakiś czas był zagoniony do narożnika, ale zdołał się wyrwać i osadzić nieco przeciwnika, który dużo sił zainwestował w próbę ataku. Tak to też wygląda na poziomie poszczególnych odcinków frontu - w większości miejsc rosyjskie ataki spuchły a Ukraińcy przeszli do czegoś w rodzaju aktywnej obrony - tzn. zamiast biernie czekać, aż ich pozycje zostaną rozmontowane, to jeśli mogą to atakują, aby zablokować rosyjskie ataki albo choćby w części zniweczyć sukcesy.
Początkowo Rosjanie zdrowo z tego powodu panikowali, widząc już „ukraińską kontrofensywę” - a to po prostu ZSU sprawdzała, gdzie wróg ugryzł więcej, niż był w stanie przełknąć.
Właściwie to jednoznacznie niefajne informacje dotarły do nas tylko z Biłohoriwki i okolic Dworicznej.
7. Dobrze oddaje to kolejny z rzędu miesiąc, w którym słabną rosyjskie postępy (patrz wykres z DeepState). To, co Rosjanie zdobyli w lutym to właściwie tylko zyski w okolicy Wielkiej Nowosiłki i likwidacja występu pod Dacznym (pokażę to za chwilę na kolejnym mapach). Thorkill zwraca uwagę na to, że w raportach sztabu ZSU bywały takie dni, gdy raportowano 50-70 ataków, a w październiku było regularnie po 200-250 dziennie. Od siebie dodam, że te 50-70 to dolna granica, w lutym-styczniu większość oscylowała w chyba granicach 100-130 (nie mam szczegółowego zestawienia, sprawdzałem wyrywkowo), ale trend jest zauważalny.
Zdaniem Thorkilla Ukraina potrzebuje jeszcze miesiąca albo dwóch aby odbudować rezerwy do poziomu sprzed ataku na obwód kurski.
8. Miało nie być mapy z okolicy Chersonia, ale w końcu prościej pokazać, niż tłumaczyć. Po ostatniej klapie Rosjanie nie przeprowadzali tam większych operacji, ale ciągle próbują wymacać jakieś słabe miejsce w ukraińskiej obronie i zająć dogodną pozycję na jakiejś wysepce czy nieoczywistym fragmencie brzegu. Ot, kilka dni temu sztab ZSU zaraportował odparcie ataku na wysokości Sadowego (na mapie jest oznaczone oryginalną ikonką starcia).
Jak widzicie - miejsce zostało wybrane rozsądnie - jest nieco z boku, więc można było liczyć na mniejszą czujność/mniej licznych obrońców, jest to coś w rodzaju półwyspu na rzece, wiec od Ukraińców oddzielałyby Rosjan wody Ingulca i jakieś kanałki - a z drugiej strony mógłby to być niezły punkt zaczepienia na przyszłość.
9. Zaporoże jako takie. Zasadniczo, na całym długim odcinku frontu, Rosjanie starają się wiązać siły ukraińskie, ale nie przeradza się to w jakieś duże natarcia. Dość regularnie starcia raportowano w okolicy znaczników 1 do 3. Przypadkiem, który warto mieć w pamięci jest Hulajpole („4”) gdzie sztab ZSU wprost informował o atakach. Prowadzona jest też ewakuacja cywili.
„Zainteresowanie” Rosjan tą miejscowością pokazują też liczne ostrzały - artyleryjskie, artylerią rakietową, dronami i lotnicze - jakie Rosjanie tam prowadzą. Na podstawie przeglądu kilkunastu dni z map Perpetuy zaznaczyłem orientacyjne obszary, które Rosjanie ostrzeliwują - im gęściej, tym częściej i więcej razy atakowali. Są to oznaczenia orientacyjne, nie liczcie kropek.
10. Przesuwamy się troszkę na wschód - tutaj są pewne postępy Rosjan, ale warto podkreślić, że to nie są ostatnie dni ale ostatnie dwa do czterech tygodni, więc zachowajmy spokój. I tak - postępy od Wielkiej Nowosiłki („5”) widać dobrze i nie wymagają szczegółowego opisu. Warto wspomnieć, że jest szansa, że na wsi Szkudne się zatrzymają, bo dalej mają być całkiem solidne, ukraińskie pozycje obronne. I jak rozumiem wyposażone w pewną nowość - czyli żołnierzy.
Wybaczcie cienką złośliwość, ale czasami i ja muszę.
Idąc dalej mamy likwidację występu na Daczne („6”) - Kurachowe. To zdarzyło się jakoś w okolicach 18. lutego i decydujące były rosyjskie postępy, zaznaczone wyraźnymi strzałkami - na Ulakły i na Andriiwkę („7”). Po czymś takim obrona była już niemożliwa.
Bardziej na północ jest fragment na Troickie, zaznaczony numerem „8” - tutaj Perpetua wypatrzył nawet jakieś ukraińskie kontrataki.
11. Odcinek w okolicy Pokrowska jest o tyle interesujący, że tutaj ZSU przeprowadzało serię kontrataków, prawdopodobnie odbijając Kotlyne („9”), znaczną część Piszczanego („10”) i działając w okolicy Zełenego („11”).
Dla mnie najciekawsze jest jednak doniesienie o próbie odbicia od Rosjan szosy, tam gdzie przecięli ją na wysokości znacznika „12”. Takie trasy są bardzo ważne dla obrony i przerzucania sił i bardzo zaniepokoiły mnie rosyjskie sukcesy w tamtym miejscu. Ostatnie informacje mówiły, że co prawda udało się Rosjan odepchnąć, ale jeszcze nie na tyle, żeby szosa była bezpieczna.
Ogólnym problemem tego i wcześniej wymienionych odcinków ma być permanentny niedobór ludzi do obsadzenia umocnień.
12. Toreck - to jest właśnie to miejsce, pasujące do słów „Rosjanie ugryźli za dużo”. Nie mogą obsadzić w pełni miejscowości, po której dość swobodnie krążą ukraińskie oddziały specjalne. Nie traktujcie tych strzałek i stref kontroli ze zbytnim nabożeństwem - tam po prostu jest jedna, wielka, szara strefa po której krążą drapieżniki. Takie duże „bojowe kotiki”.
13. Czasiw Jar. Tutaj Rosjanie nieco odepchnęli Ukraińców na południu a Ukraińcy Rosjan - na północy mapy. Miejsca zmian zaznaczone kolorowymi prostokątami.
14. Biłohoriwka. Tutaj wydarzyło się coś dziwnego albo niepokojącego, bo po serii żenujących katastrof, wymianie dowództwa i kolejnej katastrofie Rosjanom najwidoczniej udało się zdobyć Biłohoriwkę, co widać na zbliżeniu. Specjalnie pokazałem z tak bliska, bo Perpetua zrobił cała masę geolokalizacji z rosyjskimi flagami - najwidoczniej Rosjanie dostali takiej małpy z radości, że obwiesili każdy słup w okolicy.
W sumie się nie dziwię, jeśli popatrzeć na to, ile ich kosztowała ta miejscowość. Mam nadzieję, że to nie jest oznaka pęknięcia ukraińskiej obrony w tej okolicy. Na razie (czyli od 23 lutego) nie było doniesień o kolejnych, rosyjskich postępach na zachód.
15. Pominiemy cały, długi kawałek frontu od Kreminnej do Kupiańska - tam właściwie tylko na wysokości Jampoliwki (okolice Tern) cokolwiek się zmieniało (minimalnie na korzyść Rosjan) i od razu przejdziemy pod Dworiczną i na rosyjskie przyczółki. Przypomnę Wam pokrótce poprzednie odcinki - najpierw Rosjanie zmajstrowali przyczółki na północ od Kupiańska, po drugiej stronie rzeki Oskoł. Wszyscy zastanawiali się, dlaczego ZSU im na to pozwala i nie reaguje aż w końcu zaczęło się nad tym zastanawiać i ZSU. Początek był obiecujący, bo przyczółki się skurczyły… ale chyba za późno i za mało, bo teraz są większe i jest ich więcej. Patrz mapa.
Nie budzi to mojego entuzjazmu.
16. Charków. Bardzo dawno nas tu nie było, potraktujcie to jako wizytę przypominającą. Wołczańsk - który czasami nazywam, z jakiegoś powodu, Wowczańskiem - znajduje się tam, gdzie się znajdował („13”), podobnie jak Lipce („14”) z niezmienionymi specjalnie stanami posiadania stron. Warto odnotować dwa, nietypowe kawałki frontu - coś, co może być ukraińskim wkroczeniem do wsi Żurawliewka („15”) i rosyjskim do wioski Sotnicki Kazaczok, nieco bardziej na wschód.
Prawdę mówiąc to dość stare dzieje i ani z jednej ani z drugiej lokalizacji nie mam doniesień ale różne mapy pokazują te tereny jako „sporne” czy „zajęte”, więc odnotowuję.
17. Kursk. Tu w miarę stabilnie. Ukraińcy utrzymali, uzyskane nagłym wypadem, zdobycze na południowy wschód od Sudży a Rosjanie odwojowali nieco terenu (w obrębie czerwonych prostokątów) po przeciwnej stronie włamania.
Z kronik trumpizmu-putinizmu
18. Miałem rozmaite, ambitne plany a potem przyszło życie i niczym bękarci potomek Edwarda Nożycorękiego i Freddego Kruegera ścięło je równo z glebą. Że co? Że „ale oba samce”? Kochani! Rosyjska nauka zna nie takie przypadki!
No więc daruję sobie opis sytuacji, chronologii zdarzeń i tym podobnych rzeczy - i tak nie zrobię tego wystarczająco dobrze, bo inni, którzy skupili się głównie na tym, zrobili to lepiej.
Na dzień dobry BARDZO polecam Wam tekst Witolda Repetowicza o Trumpie: [pol]. Jest to tekst o tyle cenny, że omawia sposób działania i myślenia Trumpa z punktu widzenia specjalisty od spraw Bliskiego Wschodu, co pozwala nam upewnić się, że to co postrzegamy nie jest skrzywione przez nasze postrzeganie i zaangażowanie w kwestie ukraińskie. Po prostu Trump wszędzie i zawsze postępuje tak samo.
19. Jako kolejną lekturę proponuję zajrzeć na profil Globalna: Gra, gdzie Filip Dąb-Mirowski omawia w ostatnich wpisach najgorętszy temat tygodnia, czyli nieudane rozmowy Zełeńskiego w Białym Domu. Warto zajrzeć do nich zanim przejdziecie dalej, bo ja mam dość określony pogląd na sprawę i dobrze byłoby, gdybyście najpierw zapoznali się z bardziej wyważonym tekstem.
20. To, co rzuciło mi się w oczy to całkowita amatorszczyzna ekipy Trumpa, jeśli chodzi o dyplomację. Może dobrze radzą sobie w rozgrywkach we własnym bajorku, może potrafią naskakiwać na partnerów o słabszej pozycji, może mają prymitywną mentalność drobnego kupczyka - ale poza tym, większym łajdakom, dają się ogrywać jak dzieci.
W międzyczasie wyszło, że Steve Witkoff, specjalny wysłannik Trumpa do Moskwy, pojechał tam zupełnie nieprzygotowany i bez jakiegokolwiek wsparcia. Sam Witkoff nie ma pojęcia o Rosji, nie towarzyszył mu tłumacz, stenograf ani wysłannik kontrwywiadu. Przez trzy i pół godziny Witkoff był obrabiany przez Putina i wrócił dumny i zadowolony z siebie. Dopiero gdy w studio TV zapytano go, że „no dobrze, a na jakie ustępstwa zgodziła się Rosja?” to się zawiesił i oniemiał.
Na marginesie - widziałem też prasową plotkę, że negocjacje z Rosjanami wyglądały bardzo po amerykańsku, czyli bezpośrednio zaczęły się od pytania: „Ale powiedzcie, tak na serio - czy wy chcecie tego pokoju tak naprawdę? Tak? To świetnie!”. Przepraszam, ale to jest poziom przedszkola. Bo w zerówce dzieci mają już chyba więcej rozwagi.
21. Jeśli chodzi o sposób myślenia Trumpa to po pierwsze on już nastawił się oś Moskwa-Waszyngton, prawdopodobnie przekonany że zyska w ten sposób mocnego sojusznika przeciwko Chinom. Do tej pory poczynił bardzo dużo werbalnych koneksji i zapowiedział daleko idące ustępstwa: zdecydowano o odtworzeniu rosyjskich przedstawicielstw dyplomatycznych w USA, zapowiedziano chęć zawarcia umów handlowych, padła cała masa miły słów pod adresem Putina. Właściwie podczas spotkania z Zełeńskim Trump wspominał Putina tak, jakby ten był niemal jego idolem. Bo i całkiem możliwe, że Trump myśli sobie „my, silni przywódcy - ja i Putin”.
Choć co ciekawe - Trump przedłużył o rok sankcje na Rosję. Z drugiej strony, w zeszłym tygodniu, nakazano wstrzymanie wszystkich działań w obszarze cyber-, skierowanych przeciwko Rosjanom.
22. USA próbowało też zablokować rocznicową rezolucję ONZ w sprawie napaści Rosji na Ukrainę, proponując własną - w stylu papieża Franciszka. Polegli na tym, ale w efekcie głosowali przeciw oryginalnej, razem z Rosją. Co ciekawe - Chiny nie głosowały przeciwko, ale wstrzymały się od głosu!
23. Co za tym idzie - u Trumpa Ukraina jest na przegranej pozycji. Pierwsza wersja „umowy surowcowej” została oceniona jako warunki gorsze, niż narzucone pokonanym Niemcom. W praktyce Ukraina stałaby się niewolnikiem Ameryki, zobowiązując się do przekazywania potężnych sum od całej masy działań, dając pod kontrolę kluczowe obiekty przemysłowe i porty etc. etc.
24. Po wielu szarpaninach Zełeński pojechał w końcu do Waszyngtonu z „poprawioną” wersją umowy. I prawdę mówiąc nie rozumiem tego płaczu niektórych komentatorów, że umowy w końcu nie podpisał: ona tak naprawdę nie pasuje ani Ameryce ani Ukrainie. Bo Ameryka mogłaby zostać nią wymanewrowana a Ukraina nadal nie otrzymała by niczego. Prócz nadziei, że z chciwości Trump jednak postawi się Rosji.
25. Dalszy rozwój sytuacji jest nam doskonale znany - Trump, Vance i usłużni dziennikarze przywitali Zełeńskiego serią obraźliwych pytań i prowokowali go tak długo, aż ten w końcu zaczął prostować ich kłamstwa. W efekcie doszło do pyskówki przed kamerami, Zełeński został wyproszony z Białego Domu i wizyta skończyła się niczym.
Od razu zaroiło się od rozmaitych osób, pełnych dobrych rad i pouczeń. Ale ja się powstrzymam. Mimo, że niespecjalnie lubię prezydenta Zełeńskiego, czemu kilka razy dałem tu wyraz. Ba, jeden z jego wyskoków dość poważnie zniechęcił mnie do prowadzenia tych podsumowań i zacząłem ograniczać swoją aktywność.
26. Ale jako człowiek, który sam nie potrafi się płaszczyć nigdy nie zdobyłbym się na to, aby zalecać innemu człowiekowi płaszczenie się. Albo ma się godność albo się jej nie ma. Oczywiście, gdyby Zełeński był wytrawnym dyplomatą to zapewne zdołałby utrzymać nerwy na wodzy, wyjść z tego na zimno - ale Zełeński wytrawnym dyplomatą nie jest. O czym sam Was przekonywałem.
A nawet gdyby nim był to i tak znalazłby się jakiś inny pretekst, niż brak garnituru, który okazałby się śmiertelną obrazą dla urzędującego prezydenta USA. Dlatego na samym początku napisałem, że „ta gra była ustawiona”.
Na marginesie doceńcie przenikliwość Abdulfataha Sisiego, prezydenta Egiptu, który po analogicznym upokorzeniu króla Jordanii po prostu odwołał wizytę.
27. Trump nie jest zainteresowany wspieraniem Ukrainy - on myśli w kategoriach koncertu mocarstw i bliżej niesprecyzowanego, doraźnego „dealu”. Zupełnie nie zwracając uwagi na to, jakie długofalowe skutki ma jego postępowanie. Jeśli jednego dnia nazywa Zełeńskiego dyktatorem po kilku dniach wypiera się tego słowami „no zupełnie nie wiem jak mogłem tak powiedzieć” a dzień później znowu nim pomiata, bo ten „nie okazał przed obliczem pana wyrazu wystarczająco lichego i durnowatego” aby zaspokoić ego Trumpa, to cóż warte jest słowo takiego człowieka?
A na swoje słowo powoływał się Trump w kontekście pytań o zobowiązania wobec sojuszników w rejonie np. Azji. Już teraz mądrzejsi politycy łapią się za głowę, myśląc jak dewastująco wpłynie to na ich postawę.
28. W Rosji Trump widzi też sojusznika przeciwko UE, którą uważa za jednego ze swoich wrogów. Nowego znaczenia nabiera w tym kontekście oświadczenie Marco Rubio, który powiedział, ze „Europa uważa, że za rok Rosja osłabnie na tyle, że będzie chciała naprawdę negocjować i dlatego chcą przedłużyć wojnę. Nie możemy do tego dopuścić, wojna musi się skończyć teraz!”.
29. W ostatnich godzinach Biały Dom zapowiedział zatrzymanie całej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Wbrew kasandrycznym wizjom Ukraina powinna wytrzymać jeszcze co najmniej rok. Chyba, że USA zacznie wspierać Rosję.
30. Bardzo interesująca jest wczorajsza wypowiedź jednego z rosyjskich polityków, który wprost powiedział, że „Zełeński zostanie przez Trumpa upokorzony”. Po fakcie w Moskwie zapanowała euforia. Trump otrzymał też wyrazy uznania od tak poważnych i znaczących postaci, jak premier Węgier, premier Gruzji czy premier Słowacji.
Reszta świata poparła Ukrainę. Łącznie z obywatelami Gruzji, którzy nagrali dla Ukraińców film z wyrazami poparcia i słowami: „rozumiemy Was, nas też tak zdradzono w 2008”. Żałuję, że nie dołączył zdecydowanego głosu prezydent Polski, który w swoim czasie (wobec niesprawiedliwych słów prezydenta Zełeńskiego) potrafił przecież zachować się z klasą.
31. Trump nie cierpi Zełeńskiego. M.in. za to, że ten niejeden raz poparł jego przeciwników politycznych. Owszem, to błąd prezydenta Ukrainy, podobnie jak błędem było pakowanie się przez niego w wybory w innych krajach. Ale nie ma co udawać, że „jakby tylko Zełeński się ukorzył to by przeszło”. Może tak, może nie - a może, skoro taki pokorny, to Trump rozstawiłby go po kątach jeszcze bardziej. Jak miał zauważyć jeden z ukraińskich polityków, w prywatnej rozmowie: „gdybyśmy chcieli skapitulować, to możemy to zrobić w Moskwie i nie musimy płacić za to Ameryce połową kraju”.
32. Trump bowiem pomiata nawet tymi, których lubi. Bo to jest sympatia jak do własnego lokaja albo niewolnika. Dopóki ten zna swoje miejsce i grzecznie służy… Wiele osób zwróciło uwagę na lekceważący stosunek do naszego prezydenta, któremu najpierw wyznaczono termin spotkania z Trumpem między jednym meetingiem a drugim, potem okazało się że Trump spóźnił się ponad godzinę a potem rozmawiali ciut ponad 10 minut. Finalnie Trump wywołał podczas wystąpienia naszego prezydenta, protekcjonalnie dziękując mu za zorganizowanie dodatkowych głosów na siebie.
33. Problem w tym, że trudno rozpatrywać postępowanie Trumpa jako brak szacunku do tej, szczególnej, osoby. Bo równie instrumentalnie i bezczelnie wykorzystano naszego Ministra Spraw Zagranicznych. Otóż Radek Sikorski dostarczył na amerykańską konwencję Shaheda [pol]:
„Przebywający z wizytą w Waszyngtonie Radosław Sikorski pojawił się na jednej z najważniejszych konferencji konserwatywnych w USA - Conservative Political Action Conference (CPAC). W rozmowie z polskimi dziennikarzami podkreślił znaczenie zaprezentowania w USA zestrzelonego irańskiego drona Shahed-136. Przypomniał, że setki takich dronów atakują Ukrainę”.
Problem w tym, że organizatorzy zakleili (!!!) wszystkie rosyjskie napisy i przedstawili drona jako „irański aparat, który atakował amerykańskich żołnierzy i cywilów na bliskim wschodzie” (patrz screenshot). O Ukrainie i Rosji nie ma mowy.
Nie wiem jak wy, ale ja jestem mocno urażony takim postępowaniem.
34. Nie ma co natrząsać się z gorącej krwi Zełeńskiego. Gdyby miał skłonność do klękania i korzenia się - czego wprost domagał się od niego Vance, najpierw kłamiąc w oczy, że „nigdy nie podziękowałeś” a potem wprost domagając się aby Zełeński natychmiast wygłosił podziękowania - to nie dałby rady przewodzić Ukrainie w obliczu rosyjskiej agresji. I nie byłby człowiekiem, który - na propozycję ewakuacji z Kijowa - wygłosił słynne słowa: „nigdzie nie jadę - potrzebuję amunicji a nie podwózki!”
Na marginesie - nasz, polski rząd, uciekł w 1939. Nie ocalił w ten sposób ani siebie ani Polski. Pozostawił za to niesmak i wiele, gorzkich wspomnień u ludzi, którzy obudzili się 7 września opuszczeni przez władze i służby porządkowe. Dlatego prawie nikt nie potrafi teraz wymienić ówczesnego komisarza Warszawy, który także opuścił miasto - ale chyba każdy Polak zna imię Stefana Starzyńskiego, który objął stanowisko komisarza i walczył aż do kapitulacji stolicy. I to jego słowa przywołujemy do dzisiaj a nie tych, którzy wiedzieli, że „są momenty, w których trzeba się płaszczyć i takie, gdy trzeba uciekać”:
„Chciałem, by Warszawa była wielka. Wierzyłem, że wielka będzie. Ja i moi współpracownicy kreśliliśmy plany, robiliśmy szkice wielkiej Warszawy przyszłości. I Warszawa jest wielka. Prędzej to nastąpiło, niż przypuszczaliśmy. Nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto, lecz dziś widzę wielką Warszawę. Gdy teraz do was mówię, widzę ją przez okna w całej wielkości i chwale, otoczoną kłębami dymu, rozczerwienioną płomieniami ognia, wspaniałą, niezniszczalną, wielką, walczącą Warszawę!”.
35. Według rozmaitych relacji wielu Ukraińców doceniło postawę Zełeńskiego w ostatnich tygodniach. Bo to sprowadza się do takiej szczególnej postawy, którą szanuję. Cytując, niedokładnie, typową wypowiedź: „Uważam Ze za s…syna. Ale to nasz s…syn i nie będzie nim pomiatać żadna zagraniczna łajza”. Nawet Poroszenko, którego Zełeński bardzo małostkowo nękał w ostatnim czasie, podpuszczany przez dziennikarzy powiedział wprost: „Chcecie, abym krytykował. Nie będę tego robić, bo nasz kraj potrzebuje przede wszystkim jedności”. Rada Najwyższa zaś uchwaliła rezolucję, w której sprzeciwia się organizacji - niezgodnych z konstytucją Ukrainy - wyborów w czasie stanu wojennego.
Ogólnie mówiąc to powinniśmy brać przykład z Ukraińców. Zwłaszcza że z własnej historii znamy opłakane przykłady szukania wsparcia dla lokalnej polityki na obcych dworach. Ja traktuję to jednoznacznie negatywnie - niezależnie od tego, czy pielgrzymuje się do Waszyngtonu czy Brukseli.
36. Nie rozumiem też osób, które budują na powyższych zdarzeniach iluzje o wyjątkowej roli Polski jako lokaja amerykańskich interesów w Europie. My możemy co najwyżej posłużyć jako koń trojański - ale jeśli już wystarczająco Europę albo Ukrainę, na życzenie Trumpa, osłabimy, to co jeszcze możemy zaoferować? Ale tak poważnie, konkretnie?
Staniemy się niepotrzebni.
Nie jesteśmy i nigdy nie będziemy drugim Izraelem, nie otrzymamy od Trumpa bezwarunkowego wsparcia.
37. Jak zapewne pamiętacie, bardzo surowo oceniłem niedawny, nieudany szczyt, zorganizowany przez Macrona w Paryżu. Na razie nadal jestem ostrożny i sceptyczny, ale Trumpowi chyba udało się wystarczająco potrząsnąć całym tym, lunatycznym towarzystwem, że zaczynają wykluwać się bardzo realne i konkretne działania - zarówno w kwestii budowania obronności jak i udzielania pomocy Ukrainie. Mam nadzieję relacjonować je w ciągu najbliższych dni.
38. I tak prawie na koniec, choć czuję się troszkę nie w porządku, pomijając rozmaite pakiety uzbrojenia i amunicji, które niedawno zadeklarowano to jednak dla mnie informacja jest na tyle ciekawa, że nie chcę z nią czekać: plotki sugerują, że w najnowszym pakiecie pomocy wojskowej przekazaliśmy Ukrainie kolejne czołgi z rodziny T-72.
Wiadomości ważne
39. Tym razem nie „ogólne”, tylko bardzo konkretne. Najpierw wpis z rodzaju „o co walczą”. Bo nie walczą o to, żeby Zełeński jeździł po świecie w dresie ani dlatego, bo Zełeński „osobiście nienawidzi Putina, to straszne”, jak miał łaskawość zauważyć Trump.
Walczą dlatego, ze Rosjanie chcą ich zabijać, bo ich zabijają i będą to robić, dopóki nie zostaną siłą powstrzymani. W świecie pełnym patologicznych kłamców trzeba niektóre rzeczy dokumentować i udowadniać, co robi Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina w Instytucie Pileckiego. Ich najnowszy raport: „»Nie atakujemy cywili…« Zielony korytarz w Łypiwce jako pułapka rosyjskich wojsk okupacyjnych” opisuje masakrę we wsi Lipówka, jaka miała miejsce 12 marca 2022 roku.
Bardzo proszę o zapoznanie się i kolportowanie: [pol].
40. I tradycyjnie, w ostatnim punkcie, przypominam że my też możemy pomóc tym, którzy walczą. „Nasze” bataliony potrzebują aut, opon, śpiworów. Nie jesteśmy znanym profilem, dlatego angażujemy się wspólnie z innymi inicjatywami i dzięki pomocy Fundacji Invicta, dajemy radę organizować to, co potrzebne na froncie.