Dzień 1376
Upadek Jermaka
Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
„Najpierw zatrzęsła się ziemia, a potem napięcie stopniowo rosło…”
Nie będę tutaj budować napięcia i zajmę się od razu najważniejszymi punktami. Każdy jest tak bogaty, że zachęcam do zapoznawania się z pracą osób, które wolały się skupić na poszczególnych aspektach - ja dam Wam tylko znać, na co warto patrzeć. Nie zmieściła mi się też sekcja o nowej fali rosyjskiej kampanii propagandowej - tym razem o znacznie szerszym zasięgu niż poprzednie i wymierzonej bezpośrednio w nasz kraj. O tym w kolejnym wpisie.
Afera korupcyjna
1. Dymisja Andrija Jermaka. Przyjaciel prezydenta Zełeńskiego, szef jego gabinetu, podobno najpotężniejszy człowiek w Europie Wschodniej. Niektórzy widzą w nim ucieleśnienie wszelkiego zła i to jego machinacje obciążają winą za większość nietrafionych decyzji kadrowych i strategicznych. Pachnie to narracją „car dobry, bojarzy - źli”, ale zobaczymy.
Plotki mówią, że Jermak miał zmonopolizować dostęp do Zełeńskiego - a ze śledztwa NABU (ukraińska służba antykorupcyjna) wiemy, że rozsnuł swoje sieci szeroko i zagarniał pod siebie kolosalne środki państwowe i te, pochodzące z łapówek. Czy Zełeński o tym wiedział? Zgaduję, że i nie i tak. Tzn. gdybyście zapytali go pod przysięgą, czy wiedział jaka jest stawka łapówki za kontrakt na budowle ochronne dla energetyki albo które obiekty rozkradziono do końca a które jeszcze nie - to zrobiłby wielkie oczy i całkowicie szczerze wyparłby się tej wiedzy. Gdybyście go zapytali, czy zdaje sobie sprawę, że Jermak i jego kumple pasożytują na walczącym kraju to pewnie powiedziałby to samo, co Mychajło Podolak, doradca Jermaka: „no przecież wszędzie jest korupcja, to nieuniknione”. Może dodałby, że „za poparcie trzeba płacić”.
Na szczęście nie wszyscy w Ukrainie myślą tak samo. I o tym będzie dalej.
2. Pierwsze sugestie o tym, że głównym zływrogiem w śledztwach NABU nie jest Mindycz tylko Jermak pojawiły się dość szybko. Kryptonim Jermaka w sprawie to „Ali Baba”. Jermak wydawał się wtedy nie do ruszenia przez Zełeńskiego, co potwierdzają pierwsze plotki: podobno po ujawnieniu pierwszych nagrań Zełeński zwołał naradę, na której usiłował dowiedzieć się, co i kto nawywijał i kto jest za co właściwie odpowiedzialny w tym całym zestawie powiązań energetyczno-zbrojeniowych. Spotkanie nie przyniosło żadnej wiedzy i skończyło się kłótniami.
W sumie jestem w stanie sobie wyobrazić taką scenę, wy zapewne też - przypomnijcie sobie jakiś koncertowo zawalony projekt i szukanie winnych.
3. Po tych wydarzeniach, pierwszych zatrzymaniach i pojawieniu się sugestii, że Mindycz to nie jest główna pirania w tej Amazonce - tu opieram się na plotkach i pogłoskach - pewna grupa ludzi miała prosić Zełeńskiego o odsunięcie go do władzy. Fakt, że prezydent wyznaczył go na szefa delegacji, prowadzącej dziś (30 listopada) rozmowy z Amerykanami na Florydzie, odebrano jako sygnał niezachwianego poparcia i nienaruszalnej pozycji szarej eminencji prezydenta.
Tu uwaga na marginesie: w trakcie pisania rozkojarzyłem się na chwilę a moje palce same wpisały „rozmowy z Rosjanami na Florydzie”, co właściwie powinno powiedzieć Wam wszystko o poprzedzających rozmowy wydarzeniach.
4. I tu zaczyna się bombowo.
a) 28 listopada rano - Jermak nadal jest wymieniany jako szef delegacji
b) 28 listopada w ciągu dnia - NABU przeprowadza przeszukanie domu Jermaka. Skoro robi coś takiego, to znaczy, że musi mieć na to solidną podkładkę,
c) 28 listopada wieczorem - Zełeński informuje, że Jermak złożył rezygnację a sam Jermak - że czuje się fałszywie oskarżony, dotknięty i idzie walczyć na front
d) 29 listopada Zełeński odbywa szereg spotkań, m.in. z szefem HUR, czyli z Budanowem, z ministrem obrony (Denysem Szmychalem) oraz z pułkownikiem Pawło Palisą. Tej ostatniej osoby możecie nie kojarzyć, za Biełsatem [pol]: „zastępca szefa Biura Prezydenta Ukrainy. Ten były dowódca 93. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej Chłodny Jar został wyznaczony przez prezydenta na stanowisko doradcze pod koniec 2024 roku, by – jak zaznaczył Zełenski – »na bieżąco otrzymywać informacje z frontu z pierwszej ręki«”.
Niektórzy komentatorzy odczytują to jako próbę zorientowania się przez Zełeńskiego, jak naprawdę wygląda obecnie sytuacja na froncie.
f) wycieka plotka, że już 27 listopada - PODOBNO doszło do rozmowy Jermaka z Zełeńskim, kończyła się ona solidną kłótnią, nie wiadomo jednak na jaki temat. Podobno Zełeński został przez NABU wcześniej poinformowany o podejrzeniach wobec Jermaka i zarzutach, jakie mogą mu zostać postawione.
5. Dymisja Jermaka wydawała się być czymś niewyobrażalnym, niektórzy twierdzili nawet, że Zełeński bez Jermaka nie istnieje, więc coś takiego nie jest możliwe. Dla wielu komentatorów ten upadek to koniec pewnej epoki politycznej. Nie wiemy, czy następna będzie lepsza, ale ten system nie mógł trwać dłużej w tej postaci, więc ja jestem dobrej myśli.
Rozmowy pokojowe
6. Tu właściwie wiecie chyba więcej, niż ja. Na pewno słyszeliście o skandalicznym, 28-punktowym planie kapitulacji, jaki USA miało uzgodnić wstępnie z Rosją i zakomunikować Ukrainie. Wiecie też, że Unia przedstawiła własne kontrpropozycje, które zostały odrzucone. Być może wiecie też, że dziś - na Florydzie - delegacja Ukrainy prowadzi niejawne rozmowy z przedstawicielami USA. Nie poinformowano o celu i zakresie tego spotkania.
7. Zasadniczo to jednak poprzedni punkt wygląda prawie tak samo, jak 1362 poprzednie odcinki tej telenoweli i ciągnie się beznadziejnie, podobnie, jak inny znany tasiemiec, czyli „Saga o Taurusach”. To, co wzbudziło duże emocje, to doniesienia Bloomberga, że plan, zaproponowany przez Witkoffa Trumpowi jako swój własny jest w istocie autorstwa Rosjan. Witkoff miał go wziąć i przedstawić jako swoje opracowanie, a jedynym zmartwieniem rosyjskich oficjeli było tylko to, żeby „Amerykanie czegoś w nim nie poprzekręcali ani nie pozmieniali”.
Patrząc na treść, o której już wspominałem, to obawy te okazały się płonne.
8. Kolejnym aspektem ujawnionych rozmów jest to, że Witkoff miał instruować ludzi Putina w jaki sposób należy „podchodzić” Trumpa - co mówić, żeby spojrzał na rozmówce przychylnie, jak mu pochlebiać i jak formułować propozycje. Dzięki tym radom Rosjanom udało się zapobiec - w ostatniej chwili - przekazaniu Ukrainie Tomahawków, które impulsywny Trump był niemalże gotów wysłać.
9. Znamy z historii przypadki takich rozmów, gdy doradca jednej głowy państwa udziela tego typu informacji drugiej głowie państwa (nie wymienię, bo nawet na piśmie nie chcę nobilitować Witkoffa ani Trumpa wymienieniem w jednym tekście z bohaterami tamtych wydarzeń) - ale potem określaliśmy je jednoznacznie jako „zdradę”.
W USA, ponieważ stało się to orężem walki z prezydentem, to wygląda na to, że obóz prezydencki zwarł szeregi wokół Witkoffa i uznał, że „no w końcu od miał dowieźć deal”. A jaki to biznesik wymyśliło otoczenie Trumpa? Ano sprytny!
10. Zapewne pamiętacie moje czarne wizje, które wielokrotnie roztaczałem w komentarzach i wpisach a które dotyczyły tego, że gdy tylko zostanie podpisane choćby najbardziej ogólne zawieszenie broni, to biznes tego świata rzuci się jak szalony, żeby pomóc Rosji stanąć na nogi i odbudować jej armię?
Tu miałem rację. Ale zapewniam Was, że typując chętnych nawet przez chwilę nie przypuszczałem, że na czele tej watahy będzie rząd USA. Owszem, obstawiałem, że przeczytamy o jednej czy drugiej amerykańskiej korpo, która postanowiła coś tam dorobić - ale coś takiego nawet mi przez myśl nie przeszło.
Ale co?
Ano Wall Street Journal ujawnił, że amerykańska „chęć zawarcia pokoju” to nic innego jak przebieranie nóżkami przez najbliższe otoczenie Trumpa do tego, aby odebrać obiecane im przez Rosjan łapówki - udziały w przedsiębiorstwach, przedsięwzięciach i pierwszeństwo w lukratywnych kontraktach. Więcej możecie przeczytać w Money [pol]. Nasz minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, miał powiedzieć dziś w wywiadzie w TVN24, że jeśli sprawa wygląda w istocie tak, jak to opisują i patrząc na kaliber zaangażowanych w to osób to mamy do czynienia z „takim Nord Stream, ale razy sto”.
11. Jednocześnie Sikorski podkreślił, że „Polska nie będzie brała udziału w kupczeniu ukraińskimi ziemiami - my takie działania będziemy recenzować a nie żyrować”.
12. A jak do sprawy podchodzi armia? „Czarne Niebo NEWS” donosi [pol], że wojskowi zapowiedzieli, że odmówią porzucenia obszarów Donbasu, które chcieliby uzyskać - bez walki - Rosjanie. Owszem, żołnierze mówią, że jest ich zbyt mało i że to jest powodem rosyjskich sukcesów, ale armia nie czuje się pokonana ani nie ma wrażenia, że stoi w obliczu przewyższającego ją przeciwnika. W takiej sytuacji oddawanie ufortyfikowanych pozycji (wiemy, że miejscami umocnień brakuje, ale to raczej patologie a nie reguła) jawi im się jako samobójcza głupota, za którą zapłacą oni.
13. To doniesienie nie pasuje idealnie do rozmów pokojowych, jednak przeniosłem je tutaj aby pokazać, że pewne zagadnienia są przez polskich polityków postrzegane tak samo, bo trudno chyba posądzać naszego MSZ o jakąkolwiek sympatię dla prezydenta (i wzajemnie). Otóż kancelaria prezydenta RP poinformowała, że prezydent Karol Nawrocki odwołał swoje planowane spotkanie z Wiktorem Orbanem. Przyczyną jest poparcie Orbana dla opracowanego przez Rosjan planu kapitulacji Ukrainy i Europy oraz jego wizyta w Moskwie. Prezydent weźmie udział jedynie w spotkaniu prezydentów państw Grupy Wyszehradzkiej.
Komunikat podkreślił, że prezydent „opowiada się za szukaniem realnych sposobów zakończenia wojny na Ukrainie wywołanej przez Federację Rosyjską”.
Jeśli zaś przylezie tutaj jakaś franca i będzie mendzić, że „oni nawet nie dziękują” to z góry informuję, że minister spraw zagranicznych Ukrainy, Andrij Sybiha, podziękował prezydentowi i Polsce za wsparcie i za naszą, pryncypialną pozycję.
Front
14. Aby nie przedłużać to przejdziemy od razu do Hulajpola. Ogólnie sytuacja tam ma być nadal zła. Co prawda front nie sypie się już w takim tempie ale plotki sugerują, że ukraińskie dowództwo nadal nie opanowało totalnego bałaganu i braku współdziałania na froncie. Czas na zbudowanie fortyfikacji (których - jak wcześniej wspominałem - zabrakło na kluczowych odcinkach) kupowany jest pozostawianiem wysuniętych oddziałów aby walczyły najdłużej jak się da.
15. Pojawiające się doniesienia o „ukraińskich oddziałach zaporowych”.
Jak na razie uważam to za grube nadużycie, suflowane zresztą przez Rosjan. Pojawiają się już głosy „z linii” i ostrzeżenia, że to bzdura i panikarstwo i żeby nie dawać wiary takim, histerycznym doniesieniom.
Sama historia została zbudowana na bazie kilku zdarzeń: tak, doszło (nie po raz pierwszy) do opuszczenia pozycji. O samych przyczynach nie zamierzam wyrokować, bo to zagadnienie złożone i nie chciałbym winić żołnierzy, pozostawionych przez niekompetentnych dowódców na śmierć ani usprawiedliwiać tych, którzy po prostu uciekli. A jeśli uciekli, bo zostali źle przygotowani? Sami widzicie. Odnotujmy, że armia trapiona jest różnymi patologiami ale nie generalizujmy.
Drugą rzeczą jest to, że tacy żołnierze są zatrzymywani przez patrole i że poinformowano, że wobec zachodzenia takich zdarzeń zostały tam skierowane dodatkowe oddziały, które mają zatrzymywać grupy na zapleczu. Tylko co w tym dziwnego? Chcecie, aby za frontem uganiały się bandy dezerterów? Porządek trzeba utrzymać i robi tak każda armia.
Trzecią rzeczą jest to, że zatrzymani są kierowani z powrotem na front. A nigdy gdzie by mieli być wysyłani?
Natomiast 1+2+3 nie pozwala na określanie tych działań mianem „oddziałów zaporowych”, bo te kojarzą nam się jednoznacznie z praktykami stosowanymi przez Rosjan i Niemców w czasie IIWŚ czy przez Rosjan obecnie. Nikt nie wyciąga losowych żołnierzy z grupy i nie wali im w łeb przed frontem pododdziału, tak dla motywacji, jak to znamy z przekazów historycznych. Żaden patrol nie wiesza zatrzymanych i nie wiesza im tabliczek „dezerter” na piersi. Nikt nie strzela do nich seriami, zaganiając na pozycje, jak to widzieliśmy na nagraniach współczesnych.
16. Być może dowiemy się o brutalnych przypadkach - znane są plotki z innych odcinków frontu, że członkowie oddziału, widząc jak ludzie z innego porzucają pozycję i odsłaniają ich flanki, wygarnęli za nimi serię. Obecne doniesienia mówią, że istotnie jeden czy drugi „dostał w mordę dla uspokojenia”, możliwe że w emocjach dowódca patrolu wyciągnie broń i zastraszy nią dezerterów. Tym się różnią sytuacje w życiu prawdziwym od opowieści z mchu i paproci o tym, kto co i jak powinien mówić i robić, żeby było pięknie. Ale ci Katoni, którzy pouczają nas o zachowaniu właściwym, nie wyjdą nigdy w listopadową, mokrą noc w szczere pole, żeby zatrzymać i przepytać grupę, zobojętniałych z wyczerpania i przerażenia albo zdesperowanych i spanikowanych, ale za to uzbrojonych ludzi.
Nie, nie jest to fajne. Nie jest do dobre. Nie chciałbym, aby każdy tak postępował. I za nic nie chciałbym sam znaleźć się w takiej sytuacji, niezależnie w roli zatrzymywanego czy zatrzymującego. Tym niemniej jednak używanie określenia „sformowano oddziały zaporowe”, na bazie obecnie dostępnych informacji, jest dla mnie przejawem złej woli. I niespecjalnie mnie porusza, że ktoś chce dowalić w ten sposób oponentowi, z którym wcześniej wdawał się w niesmaczne pyskówki.
17. Nie będę robić jeszcze mapki, bo to za mało - ale warto odnotować pojawienie się w końcu jakiegoś pozytywu. Otóż na jakieś 50 km na południowy zachód od Pokrowska znajdują się miejscowości Iwaniwka i Nowopawliwka. Zostały one właśnie odbite przez ZSU, wzięto jeńców. Wiadomość jest dobra bo a) w końcu jakiś pozytyw b) podobno stabilizuje to obronę na odcinku
18. Sytuacja wokół Pokrowska jest niejasna - Perpetua od kilku dni nie aktualizuje mapy, inne serwisy mają niedokładne informacje. Ostatni nasz stan wiedzy jest taki, że albo garnizon Mirnogradu się wycofał albo walczy w półokrążeniu. Sam Pokrowsk podzielił los innych miejscowości - tzn. Rosjanie odtrąbili sukces a sztabowcy w Kijowie deklarują, że „nic z tych rzeczy, trzymamy jeszcze wyrobisko gliny i cegielnię w administracyjnych granicach miasta”.
Choć mało wiarygodne to jest i naganne, to po kilku latach to niejako klasyka sztabowego mętniactwa - a jeśli ktoś się tym teraz ekscytuje, to gratuluję zdolności - najwidoczniej urodził się w zeszłym tygodniu a już opanował czytanie, pisanie a nawet Internet.
19. Ciekawostka na temat doniesień, które do Was spływają. Pamiętacie takie, bardzo głębokie włamanie, które Rosjanie osiągnęli na północny wschód od Pokrowska? Takie, które potem cięto na „kocioł” albo na „kotły” i które już dawno odtrąbiono, omówiono i zapomniano, bo historia stara? To się zaczęło w sierpniu. No więc dowódca sił desantowo-powietrznych, Oleh Apostoł (gdy został mianowany miał stopień pułkownika, ale teraz chyba jest generałem brygady) poinformował właśnie, że zakończono likwidację tego włamania. Teraz.
Ja wiem, że tam sukces ogłoszono już tysiąc razy ale naprawdę musimy odróżniać to, co mówią dziennikarze, aktywiści, plotkarze i losowe persony od tego, co mówi wojsko. I może jednak nie obciążajmy wojskowych i kraju winą za plaplanie całego świata?
20. Teraz przeskoczymy przez wszystkie inne odcinki frontu, bo nie zdołałem zebrać dla Was odpowiednio wiarygodnych plotek (bo nie czarujmy się - my tutaj działamy na plotkach i skrawkach), więc dotrzemy aż pod Wowczańsk.
Czy wy w ogóle pamiętacie Wowczańsk? To taka miejscowość na północ od Charkowa, Rosjanie jakiś czas temu prowadzili tam ofensywę, ale zostali powstrzymani. I pomysł nie jest mój, ktoś gdzieś umieścił taki komentarz, ale że mi się spodobało to policzyłem sam.
Pamiętacie bitwę stalingradzką w czasie IIWŚ? Monumentalna batalia. Od rozpoczęcia ofensywy na Stalingrad do kapitulacji armii feldmarszałka Paulusa minęły 163 dni.
Rosjanie swoją operację i uderzenie w kierunku Wowczańska zaczęli około 10 maja 2024. To znaczy, że walki o to miasto trwają już 569 dni.
Czy teraz uświadamiacie sobie skalę determinacji Ukraińców?
Wydarzenia pozostałe
21. Ta determinacja nie jest pozbawiona podstaw. Pisałem już wielokrotnie o tym, jak rosyjscy publicyści prześcigają się w wizjach tępienia i rugowania przejawów ukraińskości i niezależności. O tym, jak w programach fantazjują o paleniu w stodołach czy wrzucaniu dzieci z mostów do wody.
„Ale to publicyści, oni gadają przecież tylko to, co im władza każe, ale przecież nie rządzą” - powie jakiś, powiedzmy, naiwny.
Otóż Putin podpisał właśnie dekret, wdrażający „nową strategię polityki narodowej Rosji”, w perspektywie do 2036 roku. Otóż do tego czasu 95% ludzi na okupowanych terenach Ukrainy ma identyfikować się jako Rosjanie. Plan „zakłada zasiedlanie okupowanych terenów przez Rosjan i wzmacnianie rosyjskiej tożsamości”.
Co to oznacza? My doskonale to wiemy. „Katorgę i knuty” dla dotychczasowych mieszkańców. Odbieranie domów, wypędzenia, wywózki, mordy. Brutalne wynaradawianie. Są tacy, którzy widzą w tym „dekret prezydencki” i „politykę tożsamości”. Ja widzę czystki etniczne.
Ale czy Rosjanie o tym nie mówili? Oczywiście, że mówili! Głośno, wyraźnie, wielokrotnie. Tylko u nas są tacy, którzy nie chcą słuchać.
22. Jak sami widzicie - Ukraińcy są zdeterminowani, żeby nadal walczyć. Mimo tego, co dzieje się w kraju, mimo tego, co dzieje się za granicą. Będą walczyć, bo nie mają innego kraju, będą walczyć nawet, jeśli porzucą ich najpotężniejsi sojusznicy. Chyba to znacie, prawda? Dzielimy z nimi ten sam, przeklęty los. Nasi przodkowie też sprzeciwiali się najeźdźcom, mimo że sanacyjna Polska nie była rajem. Podręczniki starają się prześliznąć nad tematem lekko i ogólnie, ale były tam afery, były tam - cytując poetę - „rachunki krzywd”. Ale pewnie pamiętacie, co Broniewski napisał dalej*?
No właśnie.
Dlatego proszę Was o to, żebyście każdą złotówkę jaką chcielibyście wpłacić mi z sympatii, litości czy choćby i z przekory, przekazali na zbiórkę dla „naszych” brygad - dla 110. z Zaporoża, którą przemianowano na 260., dla 26. Brygady Artylerii i dla specjalistów z „Kara-Dag”. Oni regularnie informują o tym, że dotarły do nich zakupy, nagrywają podziękowania i przekazują swoje prośby. Ponieważ FB robi dziwne rzeczy z wpisami, do których dołączono film, ten też dostępny jest tylko na substacku (odnośnik w komentarzach).
* - właściwie to ten wiersz odpowiada częściowo za moje zainteresowanie historią. Gdyż podręcznik do języka polskiego pouczał nas, iż Cambronne odpowiedział: „Gwardia umiera, ale się nie poddaje”. Nieco później dowiedziałem się, że prawdopodobnie użył znacznie krótszego, treściwszego „Merde!” („gówno!”), co lepiej pasuje do czasów, człowieka i sytuacji. Zwłaszcza, że w podobnej sytuacji, w Bastogne, amerykański dowódca obrony, gen. McAuliffe, odpowiedział równie uprzejmie („nuts!”).
W przypadku Polski zapewne użylibyśmy wykrzyknika z użyciem popularnego wulgaryzmu, opisującego męski narząd płciowy. Zapewne w wersji czteroliterowej (tej lepszej, jak tłumaczył mi kiedyś polonista, gdyż dłuższej). I zobaczcie, ileż mocy zyskuje wtedy ostatni wers wiersza! Zamiast nieznośnego patosu - dobrze znany nam upór i desperacja. Po prostu: „psińco wam, a nie skórę na bębenek!”, jak wykrzyczała inna, słynna postać - ale to już zupełnie inna historia.


