Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
To podsumowanie miało właściwie pojawić się wczoraj, ale pokonała mnie objętość materiału źródłowego. I to tak skutecznie, że musiałem przeprowadzić taktyczny odwrót i poczynić pewne ustępstwa - dzisiaj skupimy się na działaniach w powietrzu a w kolejnym podsumowaniu przejdziemy do frontu. Żebyście się nie niepokoili - z frontu nie ma dobrych wiadomości, ale nie ma też tragicznych, ogólnie to jest trudno, ale z perspektywą na brak sukcesów w postaci wygnania Rosjan w ciągu najbliższych miesięcy a nie porażkę w rodzaju utraty Kijowa. To tak dla kalibracji.
Ataki powietrzne
1. Działo się. Działo się bardzo dużo - i to zarówno w sprawach bieżących, w sprawozdawczości i w polityce. Przede wszystkim ostatni atak rakietowy, który opisałem (29 grudnia 2023) zostawił nas w oczekiwaniu na to, kiedy będzie kolejny. Tu radzę rzucić okiem na pierwszą tabelkę.
To, co jest interesujące to bardzo mała skuteczność ukraińskiej obrony przeciwlotniczej przez pierwsze dwa dni po dużym ataku rakietowym (122 rakiety, 36 Shahedów) - odpowiednio 50% przy 10 wypuszczonych Shahedach i 43% przy 49. Jeśli odrzucimy ataki na mniej niż 10 sztuk, to w historii moich statystyk tylko dwa razy odnotowano równie zły wynik: 50% dla 12 oraz 53% dla 30 sztuk. A mówimy o 239 raportach! Zresztą nawet jak zostawimy te o liczebności poniżej 10, to równie kiepskich wyników dojdzie tylko osiem.
NIGDY nie było tak źle, jak w nocy na 31 grudnia, gdy skuteczność, przy dużej liczbie maszyn, spadła do 43%.
W nocy na 1 stycznia sytuacja została chyba opanowana (albo Rosjanie przekombinowali i pechowo dobrali trasy), bo skuteczność zwalczania Shahedów osiągnęła 97% i to przy rekordowo licznej chmarze: nigdy nie wypuszczono w powietrze 90 sztuk! Raz było to 75 (w listopadzie 2023) i raz 54 sztuki, pod koniec maja 2023. Pozostałe ataki czasami tylko przekraczały 45 Shahedów na raz.
2. Drugi, silny atak rakietowy, Rosjanie przeprowadzili w nocy na 2 stycznia, choć do jego części wstępnej zaliczyłem też 10 Shahedów i rakietę Ch-59, wystrzeloną po południu 1 stycznia (inaczej byłaby luka w raportach, bo dane zazwyczaj publikowane są rano i pochodzą z poprzedzającej nocy i dnia). Tutaj poproszę Was o zerkniecie na drugą tabelę, która pokazuje przebieg ataku z rozbiciem na godziny i rodzaje. Jak widać Rosjanie doskonalą swoje taktyki, starając się optymalnie łączyć ze sobą sekwencje odpaleń tak, aby maksymalnie ogłupić ukraińską obronę przeciwlotniczą.
Początek był standardowy - najpierw poleciały Shahedy (najpierw 10 a w nocy 35 kolejnych), na różne cele. Tym razem leciały tylko z południa, nie odnotowano oficjalnie lotów ze wschodu. Potem 16 Tu-95MS odpaliło „co najmniej 70 rakiet”. To warte podkreślenia, że potencjalnie mogło być ich znacznie więcej. Zniszczono jedynie 59 sztuk, co znaczy, że sporo z nich gdzieś doleciało, ale o tym bedę mówić później.
Tu warto zwrócić uwagę na to, że w poprzednim ataku zgłoszono 18 Tu-95MS (niektórzy komentatorzy uważają, że tak naprawdę to są po dwa wyloty po 9 albo 8 maszyn), możliwe że dwie (lub jedna, która miała wykonać dwa loty) uległa awarii.
Warto odnotować, że w końcu pojawiły się „Kalibry” - ale też w dość symbolicznej liczbie, bo jedynie trzy i wszystkie zostały zniszczone.
W dalszej części tekstu będę skupiać się na Kijowie, ale należy pamiętać, że ostrzeliwany był też np. Charków.
3. Potem zaczynają się naprawdę ciekawe doniesienia, dlatego dostają osobny punkt. Otóż Ukraina twierdzi, że udało im się zestrzelić wszystkie 10 „Kindżałów”. Brzmi to nieprawdopodobnie, bo do tej pory udało się zestrzelić je zaledwie kilka razy. Z drugiej strony nie brzmi to aż tak niemożliwie, bo wychodziłoby, że wszystkie dziesięć skierowano na Kijów, miasto obstawione bateriami „Patriotów”.
Sam „Kindżał” daje się zestrzelić w końcowej fazie lotu, gdy same hamują aby być w stanie precyzyjnie porazić cel - możliwe też, że strącono którąś z rakiet balistycznych i zaliczono ją jako „Kindżała”, to jest dość trudne do określenia. Specjalnie nie komentuję krótkiego filmiku, na którym „coś” wali się do wody, bo analiza rozmazanych, okaleczonych dodatkowo przez skalowanie i kompresję najpierw na telegramie a potem twitterze, klatek jest bez sensu.
4. Dlaczego Rosjanie mieliby atakować Kijów aż 10 „Kindżałami”, skoro mogliby mieć pewność, że wystrzelenie ich do celów na terenie Ukrainy, przyniosłoby niemal pewne trafienia? Wbrew pozorom na to sens. Rozpoznanie Rosjan wydaje się ostatnio nieco kuleć (o tym za moment), więc nie wiadomo, czy trafienia byłyby odpowiednio spektakularne. A jak coś walnie po magazynach to niewielka różnica, czy „Kindżał” czy Ch-59 czy Shahed. Ludzie przejmą się tak samo.
Dodatkowo ostrzał Kijowa wygrywa w każdym przypadku: jeśli zabrano stamtąd „Patrioty” to dziesięć takich rakiet może zrobić różnicę w jednym mieście, zwłaszcza propagandowo. Jeśli nie zabrano stamtąd „Patriotów” (jak widzieliśmy) to taki ostrzał z pewnością może przekonać władze Ukrainy, żeby nie fundować kolejnym bateriom wycieczek nad Morze Czarne - a dla Rosjan znacznie mniej bolesna (także wizerunkowo) jest utrata dziesięciu rakiet nad Kijowem niż pięciu samolotów w okolicach Krymu. Więc dla nich lepiej, żeby te „Patrioty” nie podróżowały i opłaca się grozić stolicy.
5. Tak na marginesie to Marcin Ogdowski zwrócił uwagę [pol] na to, że niedawno Rosjanom zepsuł się kolejny nosiciel „Kindżałów”, czyli mają znowu MiGa-31K mniej. Co ciekawe, nie mogę znaleźć wyliczeń, ile ich mają - pisze się, że wszystkich MiG-31 wyprodukowali około 350, potem przeprowadzili modernizację części (plan był na 130 sztuk, bo 20 rocznie) do wersji MiG-31BM.
Sama wersja MiG-31K, przeznaczona do odpalania „Kindżałów” została przetestowana w maju 2018 roku, ale w jakim tempie je produkowano czy konwertowano - trudno powiedzieć.
6. Na końcu Rosjanie zaatakowali - tradycyjnie - rakietami przeciwradarowymi, które polują głównie na ukraińskie systemy przeciwlotnicze. Odpalono 4, nie zgłoszono zniszczenia żadnej z nich.
7. Podsumowując drugi, największy atak rakietowy tego sezony (122 rakiety poprzednio, 100 teraz) warto podkreślić, że są to nie tylko dwa rekordowe ataki pod kątem jednocześnie wykorzystanej liczby rakiet, ale też wyróżniają się intensywnością w danym okresie czasu.
Przykładowo - teraz mamy 236 rakiet w pięć dni. W październiku 2022 mieliśmy 186 rakiet w osiem(!) dni albo 256 w dwadzieścia(!!), jeśli minimalnie wydłużymy okres. Jeśli liczyć te ataki, które przeprowadzano co dwa dni to mieliśmy do czynienia ze liczbą 116 i 144 rakiet.
Tak więc tutaj rzeczywiście robi to potężne wrażenie i powinniśmy docenić odporność Ukrainy - patrząc po tym, jakie zniszczenia przyniosły tamte ataki to tym razem sieć elektroenergetyczna Ukrainy spokojnie to wytrzymuje.
8. Właśnie - co jest ciekawe - nie wiem, co atakują Rosjanie, ale rok temu mniejsze ataki doprowadzały do serii blackoutów i przerw. Teraz takich komunikatów jest mniej i są zdecydowanie lokalne. Albo atakowane są bazy i składy wojskowe albo ataki na elektrownie nie są takie skuteczne.
9. Druga ciekawostka jest taka - w nie odnotowano odpaleń z terenu Białorusi. Nadal. Nie uważacie, że to bardzo ciekawe?
10. Bardzo ważną obserwacją jest to, że na podstawie szczątków rakiet zdołano zidentyfikować rakietę produkcji północno-koreańskiej. Chodzi o KN-23, określaną jako „kopia Iskandera”. Zasięg 690 kilometrów, 500 kg głowicy, jakość (w tym celność) podobno ma odpowiadać ogólnej jakości państwa Kima. Z drugiej strony jeśli coś takiego spadnie nam na głowy to naprawdę niewielką różnicę robi to, że miało spaść na lotnisko pod miastem a przewody wiązane ma łykiem.
Dostarczanie przez Koreę Północną rakiet Rosji zostało właśnie potwierdzone przez USA, ciekawe jak na to zareagują Stany. Na pewno możemy sobie spuścić do kibelka próby szacowania zapasów rakiet tej klasy w Rosji, bo nie ma co oceniać produkcji i możliwości jej utrzymania, gdy nie wiemy nawet, ile tych koreańskich substytutów przyjechało…
11. Po pierwszym rosyjskim ataku rakietowym pojawiły się doniesienia o tym, że Ukraińcy przeprowadzili atak odwetowy na Biełgorod, skierowany miał być na cywili. Info pochodziło od Rybara, atmosfera była taka, że wszyscy to podchwycili, choć reakcje były najróżniejsze - od bardzo pryncypialnych do „kto sieje wiatr”. I tu zaznaczę, że choć w wielu dziedzinach życia staram się nie być hipokrytą i bardzo mnie hipokryzja drażni, to w tym przypadku zupełnie nie znalazłem w swoim sercu współczucia dla Rosjan. Gratuluję Rosjanom sukcesu, osiągnąć coś takiego w moim przypadku to duży wyczyn.
Początkowo temat ten był grzany przez rosyjską propagandę tak, jak powyżej - ale nagle ich własny MON poinformował, że mamy do czynienia ze skutkami ubocznymi odparcia ataku na obiekty wojskowe. Dziwne, prawda?
Fakty są takie, że istotnie zaatakowano [pol], za pomocą 70 dron, cele w Biełgorodzie, Tule, Twerze i Briańsku (Rosjanie podali zestrzelenie 32 dron). W samym Briańsku znajdują się zakłady przemysłowe, produkujące elementy „Iskanderów”, a jak zwrócił uwagę Jarosław Wolski w okolicy Biełgorodu znajdują się co najmniej dwa obiekty czysto wojskowe. Obecnie panuje zgoda co do tego, że rosyjskiej obronie przeciwlotniczej raczej nie wyszło i strąciła część obiektów nad miastem.
Patrząc po upływie kilku dni świat jakoś się specjalnie tym nie zbulwersował. Mam wrażenie, że widziałem wypowiedź z USA, że „to Ukraina decyduje i ma wolną rękę”, ale teraz nie mogę jej znaleźć.
12. Ukraina zaatakowała też Krym. Rosjanie twierdzą, że przechwycili 36 dron, Ukraina informuje, że trafiono istotne cele wojskowe.
13. Niemcy nadal nie zamierzają przekazywać Ukrainie swoich pocisków dalekiego zasięgu „Taurus”.
14. Ukraiński wywiad wojskowy zamieścił film, na którym dywersanci podpalają rosyjski samolot Su-34. Do zdarzenia miało dojść w bazie pod Czelabińskiem. Więcej na ten temat pisze Defence24 [pol].
15. Wspominałem o tym, że Rosjanie zdają się mieć jakieś problemy z doborem celów. Być może jest inaczej i zadają bolesne ciosy, ale co najmniej dwa cele z ostatnich dni okazały się co najmniej zastanawiające. Rosyjskie rakiety miały trafić bowiem… szwalnię i magazyny firmy M-TAC, która od razu pochwaliła się tym za pomocą hasła: „Żyć należy tak, żeby Rosjanie zużyli na ciebie trzy rakiety Ch-101 - każda o wartości około 12 milionów dolarów!”. Obrazek w załączeniu.
16. Drugim - zadziwiającym celem - jest zniszczenie przez Shahedy muzeum Romana Szuchewycza we Lwowie. No dobrze, Polacy nie mają żadnego powodu, aby tego żałować - ale czy naprawdę Rosjanie nie byli w stanie zlokalizować istotniejszych militarnie celów? Każdy transformator, każda zajezdnia ma stukrotnie większą wartość wojskową. Z komentarzy nie wynika też, żeby to specjalnie poruszyło czy rzuciło na kolana ogół ukraińskiego społeczeństwa. A sama Ukraina nie wygląda na kraj, w którym zostały tylko tak mikre cele.
17. Koniec roku to czas, gdy zamieszczane są najróżniejsze statystyki. I niektóre oświadczenia wprawiły mnie nieco w konfuzję (a inne narobiły zamieszania ludziom w głowach). Na przykład 21 grudnia pan Juri Ihnat, rzecznik sił powietrznych, zaczął podawać w programie sumaryczne liczby rakiet i dron, wypuszczonych i zniszczonych. I troszkę narobił mi zamieszania w statystyce.
Przykładowo poinformował, ze Rosjanie wystrzelili 3700 Shahedów (tak, dokładnie „Shahedów” - bo nie zawsze to wynika z podsumowań, które się na jego słowa powołują) z czego Ukraina zniszczyła 2900. No i to mnie troszkę zmartwiło, bo moje statystyki pokazują 2600 wypuszczonych i 2150 zniszczonych. To znaczy, że gdzieś uciekło mi 1/3 dron. Potencjalnie to możliwe, bo oficjalnie raportuje się tylko to, co idzie w większych atakach, nie zgłaszając każdego jednego Shaheda, który lata w okolicach frontu albo przemyka się nad polami.
Moje dane nie są jednak tak całkowicie do bani, na co mam dwie poszlaki:
- skuteczność obrony przeciwlotniczej wg. Ihnata to 78% a wg. mnie 82%, wiec stosunkowo blisko
- inni autorzy, którzy także zamieścili swoje podsumowania, podali 2700 zniszczonych „Shahedów”, co jest też wartością różniącą się od słów Ihnata
Warto jednak pamiętać, że w przypadku tych wszystkich raportów poruszamy się w dużej niepewności, to że cyferki są przepisywane od jednych do drugich nie znaczy wcale, że są kompletne. Co ładnie ilustruje ten punkt.
18. Kolejnym zagadnieniem, jest liczba rakiet użytych przez Rosjan od początku wtargnięcia. Ihnat podał liczbę 7400 rakiet (przy moich szacunkach około 5300) - oraz 1600 zniszczonych (przy moich szacunkach 1450). Tutaj nie mam sobie dużo do zarzucenia, przez bardzo długi okres nie wliczałem do statystyk rakiet balistycznych (S-300, S-400), które - wg. Ihnata - stanowiły 1/3 wykorzystanego arsenału. Tych rakiet z reguły nie strąca obrona przeciwlotnicza, dlatego moje spisy są tak zbliżone w liczbie rakiet zniszczonych.
Liczbę wykorzystanych Iskanderów-M (balistycznych, także nie są zbyt często niszczone) Ihnat określł na 900 sztuk.
19. A żeby to wszystko razem zaciemnić to jeszcze ktoś pomylił się przy tworzeniu grafik i po sieci chodzą dwie wersje takiej dużej, niebieskiej z dwiema liczbami zniszczonych „Shahedów” - pierwsza wersja podaje ich 1231, co odpowiada liczbie rakiet manewrujących, jakie Rosjanie wystrzelili w 2023 (na podstawie danych publicznych a nie słów Ihnata, więc pewnie korzystaliśmy z podobnych źródeł) a wersja poprawiona podaje 2691 co z kolei przebija moje szacunki (około 2100 za ten okres), ale ja mogę nie być tak dokładny.
Infrastruktura krytyczna
20. Zasadniczo działa. Dziś jej nie poruszamy.
Front
21. Zasadniczo stoi, choć jest bardzo ciężko i niektórzy spodziewają się ofensywy Rosjan. Przejdziemy do niego w kolejnych podsumowaniach.
Wiadomości ogólne
22. Podobnie jak w poprzednich przypadkach - zostawiam tylko komentarz, że to dział pominięty świadomie.