Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
Ataki powietrzne
1. W czasie, jaki upłynął od ostatniego podsumowania, Rosjanie przeprowadzili dwa nowe ataki rakietowe, skierowane w znacznej części przeciwko „infrastrukturze krytycznej i wojskowym celom Ukrainy” - to nie ironia, ale przekaz z oficjalnego komunikatu ukraińskich Sił Powietrznych i potem wytłumaczę, dlaczego uznałem za stosowne zwrócić uwagę na te słowa.
Chciałbym zwrócić Waszą uwagę na kilka, interesujących faktów. Po pierwsze popatrzcie na liczby wystrzelonych rakiet i to, jak zmalał rozmiar salwy w dwóch, ostatnich atakach. Obserwowaliśmy coś takiego rok temu, gdy Rosjanie szybko zaczęli zmniejszać liczbę rakiet, wykorzystywanych w poszczególnych atakach - wtedy spekulowaliśmy, że robią to, aby wystarczyło ich na dłużej.
Czyżby teraz naruszyli już - gromadzone w ciągu ostatniego półrocza - zapasy, na tyle, żeby znowu się ograniczać?
2. Drugą kwestią jest wyjątkowo niska skuteczność ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Owszem, było sporo (czytaj „26”) raportów, gdy bywała równie nieskuteczna, ale nigdy nie dotyczyło to tak dużej liczby rakiet. Najgorzej było w listopadzie 2022, gdy z 20 rakiet zestrzelono 6 (skuteczność 30%) - potem złe wyniki robiły raporty w rodzaju „wystrzelono 2 nie trafiono żadnej - skuteczność 0%).
Tutaj mamy do czynienia z dwiema sytuacjami, gdy wystrzelono dużą liczbę rakiet i przepuszczono ich bezprecedensowo dużo: raz było to 51 i zestrzelono 18 (35%) a drugi raz z 37 spadło tylko 8 (22%).
Częściowo sytuację wyjaśnia kolejna tabelka, ze szczegółowym opisem ataków. Jak widzicie tylko część ataku to były typowe rakiety manewrujące (Ch-55, Ch-59) - większość to albo balistyki (S-300, Iskander-M) albo rakiety, który ukraińska obrona przeciwlotnicza nie jest w stanie zestrzelić o ile nie kierują się na Kijów, gdzie skupiono najwyraźniej najskuteczniejsze i najliczniejsze baterie. Mamy tu niesławne Ch-22 i „Kindżaly” oraz przeciwradarowe Ch-31P.
3. Zwracam też Waszą uwagę na to, że prócz epizodycznego i nieudanego występu (3 wystrzelone/3 zniszczone w ataku z 2 stycznia) zupełnie nie występują tu „Kalibry”, których Rosjanie powinni mieć całkiem spory zapas. Pytanie brzmi: czy boją się o bezpieczeństwo swoich jednostek pływających czy może ostatnia, widowiskowa eksplozja okrętu desantowego z zapasem amunicji miała wpływ na dostępność tych rakiet? Z drugiej strony z tego co kojarzę, to „Kalibry” wożono do portów Krymu koleją.
4. Ciekawa jest też - malejąca - liczba wykorzystywanych bombowców Tu-95MS. Odpowiednio wykorzystano ich 18, potem 16 a teraz dwa ataki po 11 sztuk. Sugeruje to pojawianie się awarii po silnym wyeksploatowaniu płatowców albo chęć oszczędzenia jednostek albo po prostu brak jest rakiet do odpalania i podrywają niezbędne minimum.
5. Zgodnie z tym, co pisałem jakiś czas temu, Rosjanie dali sobie spokój z Kijowem i zaczęli kierować swoje rakiety równomiernie po całej Ukrainie - dolatują praktycznie w okolice Polski.
To, co zaczęło się pojawiać od niedawna w komunikatach ukraińskich sił powietrznych to informacja o tym, ze „nie wszystkie rakiety wroga trafiły w cele” oraz - w ostatnim komunikacie - wprost zadeklarowano, że „stało się to dzięki naszym środkom walki elektronicznej”. Może tak, może nie. Tu nie da się jednoznacznie odpowiedzieć.
Faktem jest, że nie widzę na razie takiej liczby komunikatów o wyłączeniach i przerwach, jak było to podczas poprzedniej kampanii. Możliwe, że Rosjanie nie koncentrują się wyłącznie na energetyce, ale rzeczywiście uważają, ze namierzyli jakieś „cele wojskowe”.
Jako ciekawostkę podam, że w ciągu ubiegłego tygodnia był taki czas, że Ukraina była w stanie eksportować energię elektryczną na zachód.
6. Podsumowując: nie uważam, żeby wspomniana - niska - skuteczność OPL (obrony przeciwlotniczej) w strącaniu rakiet wynikała ze skokowego załamania się systemu OPL albo z powodu braku amunicji. Głównie odpowiadają za to dwa czynniki: w atakach bierze duży procent rakiet, których standardowo Ukraińcy nie zestrzeliwują a Rosjanie zrezygnowali z koncentrowania się na Kijowie, gdzie znajdują się baterie, zdolne do ich rażenia. Rosjanie mogli to zrobić już miesiąc temu i efekty byłyby zbliżone.
Ważniejszy dla mnie jest malejący rozmiar rosyjskiej salwy i nieobecność „Kalibrów”, na to trzeba zwracać uwagę.
Możemy też spodziewać się teraz jakiegoś uderzenia bezpośrednio na Kijów, na zasadzie „a może rozproszyli baterie, żeby chronić terytorium?”.
7. Ważniejszą informacją, która pojawiła się w mediach i społecznościówkach jest doniesienie, ze Rosjanie przeprowadzili udaną konwersję bomby burzącej FAB-1500 (masa 1500kg, ładunek wybuchowy 675kg) na wersję szybującą, patrz kadr, zamieszczony przez Aryo [pol].
Wystarczająca do rażenia miast, ośrodków przemysłowych i punktów koncentracji wojsk (wraz ze schronami bojowymi), Rosjanie odgrażają się, ze dodadzą do tego silniki i będzie można zrzucić te bomby i 100km od celu.
Mogą stać się skuteczniejszym zastępnikiem S-300 do masakrowania miast i umocnień niedaleko od linii frontu.
8. Ukraińcy potwierdzili, że ich zdaniem Rosjanie wprowadzili do służby nową, odrzutową wersję „Shaheda”. Ma osiągać do 500 km na godzinę i być sporym problemem dla prymitywnych środków, które wystarczyły na dotychczasowe „motorki” (od charakterystycznego dźwięku silnika).
Inna sprawa, ze takie bezpilotowce powinny być droższe. Chyba, ze silnik pulsacyjny, jego powinni być w stanie klepać chyba taniej, prawda?
Infrastruktura krytyczna
9. Jak już pisałem - wygląda na to, że ukraińska infrastruktura krytyczna się trzyma a największym zagrożeniem dla niej jest pogoda i zwiększone zapotrzebowanie. Tutaj rzeczywiście pojawiają się zarówno informacje o wyłączeniach w poszczególnych miastach czy rejonach (przykładowo w Żytomierzu wyłączyło się awaryjnie 21 podstacji, ale energetycy zadeklarowali przywrócenie prądu w czasie do 2 godzin), są też ostrzeżenia o możliwości czasowych wyłączeń z uwagi na przeciążenie sieci, ale to nadal nie ma porównania z poprzednim rokiem.
10. Nie dotyczy to Ukrainy, ale skoro wspomniałem o rekordowym zapotrzebowaniu to warto dodać, że polska energetyka też pobiła właśnie rekord, za PSE: „We wtorek 9 stycznia 2024 r. o godz. 9:51 odnotowano rekordową wartość krajowego zapotrzebowania na moc w wielkości 28 660 MW. Jest ona wyższa o ponad 1000 MW od poprzedniej wartości maksymalnej, odnotowanej 12 lutego 2021r.”.
Importowaliśmy wtedy moc z Ukrainy, mimo rosyjskich ataków byli do tego zdolni.
11. Druga ciekawostka, która powiązana jest z tematem tego profilu już bardziej - od tygodni docierają do nas informacje o tym, że poszczególne regiony Rosji - w tym sama Moskwa(!) zmaga się z bezprecedensową skalą awarii infrastruktury cieplnej. Panują tam teraz mrozy a społecznościówki zalane są, nomen-omen, zdjęciami efektów pękających od mrozu rur wodociągowych i kanalizacyjnych. Na określenie malowniczych zacieków i nacieków, w jakie uformowała się ich zamarznięta zawartość ktoś ukuł nawet nowy termin (wybaczcie mój klatchiański): „sralagnaty” i „sralagmity”. Lud zwraca się już do Putina o reakcję, szron buduje na klatkach schodowych nawisy niczym w grach z serii Metro 2030 i ogólnie jest zimowo i niewesoło.
Bawi mnie to, bo w zeszłym roku dokładnie taki scenariusz przewidywała dla nas rosyjska propaganda (zapewne pamiętacie te filmy ze zjedzonym chomikiem) - tymczasem nam jest całkiem ciepło i miło, Ukraińcy też jakoś dają radę - a Rosjanie pod swoją stolicą kulą się w kurtkach i obserwują, jak woda z pękniętych rur formuje lodowe nacieki na żyrandolu. I mają nadzieję, że są żółte bo to istotnie zażelaziała woda.
Front
12. Lewy brzeg Dniepru - Krynki. Nie odnotowano żadnych zmian, nie udało się tez uzgodnić jednolitej interpretacji sytuacji. Dla jednych jest to „pułapka, w której Rosjanie stracili setki żołnierzy i dziesiątki jednostek sprzętu” a dla drugich „pat, w jaki zapędzili się - z dużymi stratami - Ukraińcy”.
Niewykluczone, ze prawdziwe są obydwie opcje równocześnie. Na profilu Bartłomieja Wypartowicza możecie obejrzeć nagranie, opisane jako pochodzące z Krynek [film].
13. Zaporoże, rejon Robotyne. Ukraińcy odwojowali ciut terenu na południe od Robotyne w kierunku na Nowoprokopowkę, ale Rosjanie nadal tam nacierają. Sami Rosjanie zdobyli nieco terenu, nacierając od strony Wierzbowego w kierunku na północny zachód. Można to podsumować tak, że stopniowe zwijanie tego włamania przez Rosjan jednak trwa. Choć szału nie ma.
14. Nowomichajłowka i Marinka („1” i „2”). Tu już muszę dać mapkę - najpierw SZU odrzuciły Rosjan w obszarze zaznaczonym niebieskim prostokątem a potem Rosjanie sami poszli do ataku. Aż sprawdziłem specjalnie, czy Perpetua (z którego mapy korzystam) nie zrobił po prostu korekty, wynikającej z pojawienia się dodatkowych materiałów i błędnego oznaczenia terenu, ale jednak nie, cytując jego słowa: „Its wild near Novomykhailivka”. Znalazłem też niezależne potwierdzenie geleokacji Perpetuy, zawierające dodatkową uwagę, że Rosjanie cieszą się tam znaczną przewagą artylerii.
Jeśli chodzi o Marinkę to tam są pewne postępy Rosjan, ale niezbyt znaczące.
15. W przypadku Awdijewki walki toczą się intensywnie, ale jedyna zmiana to pewna przewaga Rosjan w Stepowym. Poprzednio walki toczyły się - ze zmiennym szczęściem - o podejścia do miejscowości i samą miejscowość, teraz SZU wydają się być tuż na zachód od Stepowego.
Znalazłem gdzieś wzmiankę o tym, że Rosjanie potrafią atakować w okolicy Awdijewki po kilkanaście razy pod rząd i za każdym razem bez szans na powodzenie. Tak czy owak - masakra.
16. Bachmut. Tutaj mam wrażenie, że Rosjanie - po zdobyciu na północ od miasta Chromowego i - być może - Bohdaniwki, zrobili to samo, co wiele miesięcy temu i po prostu utknęli na linii wzgórz za Bachmutem.
17. Kreminna. Tu nie widzę zmian terenowych, ale Ukraińcy obawiają się, że właśnie z tego obszaru może pójść rosyjskie uderzenie - pytanie brzmi tylko, czy główne czy pomocnicze? A gdzie drugie? To za chwilę.
18. Synkiwka. Nie pamiętam, czy Synkiwka łapie się w ogóle pod określenie „miejscowość”, to jest parę domków na krzyż. Jednak o tą lokalizację non-stop trwają o tyleż zaciekłe, co - dla Rosjan bezskuteczne - starcia.
19. Ewentualne ataki. Cały czas rozważa się możliwość, że Rosjanie postanowią zaatakować z własnego terytorium, tam mają potencjalnie największe szanse i najlepiej zabezpieczoną logistykę. Drugim atakiem mógłby być ten z okolic Kreminny. Coś, jak te dwie strzałki, które narysowałem na kolejnej mapce. Nie wiemy jednak, który z tych ataków będzie głównym.
Za tym, ze ryzyko istnieje, przemawia też bardzo duża aktywność rosyjskich grup dywersyjno-zwiadowczych wzdłuż granicy z Ukrainą. Odnotowano je we wszystkich obwodach, mówi się że niektóre przekradły się na kilka kilometrów w głąb kraju, widziałem plotkę o tym, że jedna z takich grup zabiła w trakcie zwiadu cywila na terenie obwodu czernichowskiego. Takie działania prowadzi się w ramach przygotowania do natarcia.
Ze swojej strony władze Ukrainy dużo mówią ostatnio o umacnianiu rejonów przygranicznych, wrzucając do sieci liczne nagrania i zdjęcia budowanych umocnień (dopiero teraz?).
20. Czy mamy do czynienia z fiaskiem rosyjskiej ofensywy zimowej? Ja bym jeszcze poczekał ze dwa miesiące, choć np. Artur Micek uważa, że można już o tym powoli myśleć. Tak czy owak zachęcam do przeczytania jego obydwu podsumowań [pol] (link do drugiej części znajduje się pod koniec pierwszej), bo warto patrzeć na sprawy z różnych punktów widzenia.
My powinniśmy pamiętać też, że w naturze ludzkiej jest szarpnąć się na jeszcze jeden zryw, zanim się odpuści, dlatego możemy spodziewać się przynajmniej jednej, poważnej aktywizacji Rosjan.
Wiadomości ogólne
21. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeprowadziła szereg przeszukań (6 do 9, zależy od źródła), związanych z „próbą przygotowania zamachu stanu i podżegania do zamachu na życie wojskowego oraz z kontaktami z przedstawicielami obcych służb”. Chodzi o ludzi powiązanych z Kamratami, jedna z osób startowała też z list „Konfederacji”. Co ciekawe - nie doszło do żadnych zatrzymań, troszkę to dziwne i wygląda na działanie przyśpieszone jakimiś dodatkowymi okolicznościami.
22. Z kolei Rosjanie deklarują, ze zatrzymali polskiego szpiega. Akurat po pojawieniu się w/w komunikatu, co właściwie jest okolicznością obciążającą wspomniane wcześniej osoby. Domniemany „polski szpieg” miał trzymać w mieszkaniu „cztery telefony komórkowe i polską konstytucję” (serio).
W obliczu tak silnych przesłanek zakładam, że najprawdopodobniej uwagę na siebie zwrócił tym, że chodził po mieście nie odpiąwszy wcześniej spadochronu.
23. Pali się magazyn (50 tysięcy metrów kwadratowych) sklepu internetowego Wildberries, znajdujący się pod Petersburgiem. Przy czym „pali się” nie oddaje skali wydarzenia, które najlepiej zilustruje chyba zdjęcie, opublikowane przez profil Kataklizmy w Polsce i na świecie.
Podobno ostatnio rosyjscy wojskowi prowadzili intensywną „kampanię werbunkową” wśród pracowników magazynu.
24. W ukraińskiej radzie najwyższej trwa jakieś zamieszanie z projektem ustawy o mobilizacji. Po skrytykowaniu jej „za to i owo”, m.in. za „utworzenie mechanizmów korupcyjnych” została ona wycofana a teraz wnioskodawcy deklarują, że „przedyskutujemy, uwzględnimy i złożymy ponownie”.
Na razie wygląda jednak, że w kwestiach mobilizacyjnych w Ukrainie niewiele się zmieni. Co prawda jakiś czas temu komentatorzy odnotowywali z satysfakcją, że np. ostatnio powoływani Rosjanie usłyszeli, że jadą walczyć „bezterminowo”, ale w przypadku napadniętej Ukrainy także to tak wygląda: żołnierze walczą już od dwóch lat, a teraz mogą liczyć na 15 dni urlopu. To wykańcza.
25. Premier Rishi Sunak spotkał się w piątek w Kijowie z prezydentem Zełeńskim i zadeklarował przekazanie Ukrainie znaczącej pomocy wojskowej wysokości 2,5 miliarda funtów. Z tego co najmniej 200 milionów ma zostać przeznaczone na zakup/produkcję „bezprecedensowej liczby dron”.
W trakcie spotkania prezydenci podpisali też „historyczne porozumienie współpracy w zakresie bezpieczeństwa”, które wywołało troszkę komentarzy - niektórzy twierdzą, że „to nowe gwarancje bezpieczeństwa”, inni tonują te nastroje.
26. W Kijowie spotkali się tez szefowie MSZ Francji i Ukrainy, rozmawiano i „dostawie systemów obrony powietrznej” oraz „współpracy w zakresie produkcji wojskowej”. Odbiera się to jako chęć Francuzów do przejęcia kontroli nad częścią ukraińskiej zbrojeniówki, a to oznacza, że oczekują, że niedługo zniknie bezpośrednie zagrożenie militarne dla ukraińskich fabryk zbrojeniowych.
27. Przyznam się, że z ostatnim punktem mam kłopot, bo staram się nie angażować tutaj w polską politykę - ale jednak czasami trudno to zrobić, gdy tak ściśle wiąże się to z kwestiami ukraińskimi. Mianowicie w części mediów pojawiła się informacja, ze do Polski, na zaproszenie Senatu RP, przyjedzie przewodnicząca niemieckiej Rady Federalnej Manuela Schwesig.
W mojej ocenie jest to wyjątkowo niefortunne zaproszenie i gorsze od niego byłoby jedynie ściągnięcie do Polski Gerharda Schroedera (a zresztą Schwesig nazywana jest czasami - z racji roli, odgrywanej w niemieckiej polityce - „Schreoederem w spódnicy”).
Manuela Schwesig jest - w mojej ocenie - politykiem, na której spoczywa bezpośrednio część odpowiedzialności za przekonanie Rosji, że może napaść otwarcie Ukrainę. Właśnie dzięki działaniom Schwesig możliwe było dokończenie budowy rurociągu Nord Stream 2 - powołano po to specjalną „Fundację Klimatyczną”, która jako organ samorządu nie mogła zostać objęta amerykańskimi sankcjami i która umożliwiła dokończenie budowy. Wszystko to działo się w porozumieniu i w ramach ścisłych kontaktów z przedstawicielami Gazpromu a sprawa jest przedmiotem śledztwa specjalnej komisji przy Bundestagu.
Gdy już - dzięki uporowi i dociekliwości niektórych niemieckich mediów - „Fundacja Klimatyczna” została zmuszona do ujawnienia budżetu okazało się, ze została zasilona przez Gazprom kwotą co najmniej 192 milionów euro [pol]. Możecie też kojarzyć ja z „aferą kominkową” gdy okazało się, że kluczowe zeznanie podatkowe dotyczące 20 milionów euro, przekazanych bezpośrednio przez Gazprom zostało „spalone w kominku w ataku paniki” [pol].
Niemieckie media ustaliły też, że Manuela Schwesig - już po rosyjskiej napaści na Ukrainę w 2014 roku - nawiązała bezpośrednie kontakty z rosyjskim rządem, co umożliwiło w 2018, niemieckiej spółce Luratec, na sprzedaż do Rosji części do helikopterów i materiałów do produkcji dron. W roku 2017 temu projektowi przyznano nawet grant z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, na kwotę 100 tysięcy euro, też dzięki wsparciu pani Manueli. Było to złamaniem sankcji UE.
W związku z budową NS2 Rosjanie zdołali pozyskać z Urzędu Morskiego w Stralsundzie „wrażliwe dane NATO” [pol] dotyczące m.in. obszarów działania okrętów podwodnych. Tak, to nadal jest Makleburgia-Pomorze Przednie i wciąż obracamy się w kręgu władzy pani Manueli Schwesig.
Gdy już jasnym było, że NS i NS2 może być pętlą założoną na szyję niemieckiego przemysłu, którą Rosja chce trzymać i sterować w kierunku przez siebie pożądanym, to właśnie pani Schwesig przyłączył się się do protestów „ekologów” i wezwała rząd w Berlinie, żeby nie budował na Rugii nowych terminali do odbioru skroplonego gazu ziemnego [pol]. Terminale - na szczęście - powstały.
Podobny mechanizm wykorzystywany jest obecnie dla prób blokowania rozbudowy portu w Świnoujściu i budowy tam nowego terminala kontenerowego, który stałby się konkurencją dla portu w Hamburgu [pol].
Dodatkowo Schwesig przez cały czas ma „gorącą linię” z partnerami w Moskwie - w czasie pandemii COVID usiłowała sprowadzić do swojego kraju związkowego szczepionkę „Sputnik V”: „W tej sprawie spotykała się z bliskim współpracownikiem prezydenta Władimira Putina Matthiasem Warningiem, dyrektorem spółki budującej Nord Stream 2 i byłym agentem wschodnioniemieckiej policji politycznej Stasi” za DW [pol].
Pomijając kwestię terminala kontenerowego, która dotyczy gospodarki Polski, to całość opisanych działań Manuelo Schwesig jest nastawiona na jak najbliższą współpracę z Rosją, nawet kosztem działania na szkodę Ukrainy. A ratowanie projektu NS2 w czasie sankcji oceniam jako bardzo ważny element, który mógł przekonać Putina, że mając takie argumenty jak NS i takie poparcie na zachodzie, może poważyć się na wszystko.
Owszem, pada argument, że „rozmawiać należy nawet z osobami skonfliktowanymi a w końcu ona jest przedstawicielem Bundesratu” - ale to funkcja, którą sprawować ma tylko rok i opuści to stanowisko przed końcem roku 2024. Naprawdę uważam, że już więcej sensu i mniej niewłaściwe byłoby spotkanie z Łukaszenką (bo to mogłoby coś przynieść), niż z tą osobą. Mam nadzieję na refleksję ze strony naszego rządu.
P.S. Warto wspomnieć, ze zacytowane rewelacje to są wyniki ustaleń niemieckiej prasy a nie fabrykacje polskich portali.