Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
Ataki powietrzne
1. W piątek 15 marca, w ciągu dnia, Rosjanie w szczególnie perfidny sposób zaatakowali mieszkańców Odessy: najpierw balistyczną rakietą „Iskander-M”, wystrzeloną z Krymu, ostrzelali miasto, raniąc wiele osób - a gdy na miejscu zjawili się ratownicy, wtedy przeprowadzili kolejny atak.
Rezultaty są tragiczne: wieczorem w piątek podawano, że ranne zostały 73 osoby (w tym co najmniej ośmiu ratowników). Pierwotnie mówiono o dwudziestu zabitych, jednak dziś rano w szpitalu zmarł strażak, niosący wcześniej pomoc poszkodowanym. W ten sposób liczba zamordowanych wzrosła do dwudziestu jeden osób.




Zdjęcia pochodzą z „Ukraińskiej Prawdy” [ros] oraz z FB.
Możemy spokojnie założyć, że tego typu terrorystyczny atak ma skłonić władze Ukrainy do wycofania z linii frontu systemów przeciwlotniczych i użycia ich do ochrony miast. Możemy też spodziewać się kolejnych ataków gdyż Rosja najwidoczniej nie ponosi po nich żadnych konsekwencji ze strony reszty świata. Oznacza to, że - swoją biernością - przywódcy pozostałych państw biorą na siebie odpowiedzialność za dalszy rozwój sytuacji.
2. Oficjalne komunikaty o atakach powietrznych są w ostatnich dniach nieco niespójne - bo z jednej strony podają stosunkowo mało ataków ale z drugiej gratulują przeciwlotnikom skutecznej obrony w dniach, gdy niczego nie raportowano. Nie jest to jakieś novum - bazując na różnicy między oficjalnymi danymi zbiorczymi a poszczególnymi raportami domniemuję, że raporty obejmują tylko większe ataki, czasami też informacje spływają z opóźnieniem, nie są potem uzupełniane i realnie Shahedów przylatuje i jest zestrzeliwanych tak z 15-20% więcej, niż wynika z wpisów.
Uprzedzając: nie, to nie jest sposób na zawyżanie skuteczności przeciwlotników, po prostu zazwyczaj nie zgłasza się drobnicy, która nęka obszary przyfrontowe lub próbuje polecieć dalej.
W każdym razie w nocy na 15 marca zgłoszono wykorzystanie 7 rakiet S-300 oraz jednej Ch-59 (żadnej nie strącono) oraz 27 Shahedów (spadły wszystkie). Dzień później zgłoszono wypuszczenie i zniszczenie dodatkowych dwóch bezpilotowców.
3. Za to w ostatnim czasie wzrosła intensywność ataku ukraińskich dron na zakłady przemysłowe w Rosji. Na przykład dziś rano trafiono dwie rafinerie w okolicach Samary („1”). Z pierwszej z nich (Syzran) mamy nagrania, które pokazują że atak był udany [ang, film], z drugiej (Nowokujbyszewsk) nagrań nie ma, ale oficjalnie przyznano, że „był pożar i już go ugaszono”.
Wcześniej zaatakowano rafinerię w Riazaniu („2”) oraz w Nowoszachtyńsku („3”). Ogólnie Marek Meissner doliczył się w tym roku już 12 ataków na rosyjskie rafinerie i prognozuje, że będzie ich więcej: gdy tylko pogoda się poprawi i zanikną porywiste wiatry, towarzyszące tej porze roku.
Sami Rosjanie podali trzy dni temu, że „w ciągu ostatnich godzin zniszczono 58 ukraińskich dron”. Patrząc na informacje, skąd raportują zestrzelenia, to Ukraińcy rozpraszają swoje ataki na wiele kierunków, co nie pozwala skupiać w jednym miejscu obrony przeciwlotniczej.
Warto też zwrócić uwagę, że przynajmniej w przypadku Syzranu i Riazania trafiono kolumny rektyfikacyjne, co jest o wiele boleśniejsze dla Rosjan niż zniszczenie nawet największego składu z produktami końcowymi - te można uzupełnić znacznie szybciej, niż odbudować i uruchomić nową kolumnę.
Infrastruktura krytyczna
4. Ukraińska infrastruktura krytyczna ma się dobrze - pisałem już, że całkiem niedawno ukraiński prąd kompensował braki w polskim systemie. Z kolei w ostatni piątek, 15 marca, ukraińskie sieci przyjęły od Polski nadwyżkę mocy, co było konieczne dla zachowania stabilności naszego systemu.
O co chodzi? Po prostu w połączonych sieciach krajów europejskich musi być dokładnie tyle prądu, ile trzeba: ani za mało ani za dużo. Rolą operatora sieci przesyłowej (u nas PSE) jest planowanie zużycia i reagowanie na zmiany: zarówno poleceniami zwiększania jak i zmniejszania wytwarzania mocy. Czasami nie da się tego zbilansować w ramach jednego kraju i wtedy można poprosić sąsiadów o dodatkowe wytwarzanie albo o jego zmniejszenie, by mogli przyjąć nadmiar od nas.
Tak na marginesie to wyjaśnia, dlaczego akcje w rodzaju „a teraz wszyscy wyłączamy na chwilę prąd dla Ziemi” są w istocie niebezpiecznym terroryzmem. Na codzień „cywilne” zużycie i tak nie umywa się do przemysłowego, do tego akcja ma ograniczony (na szczęście) odzew, ale gdyby udało się rozkręcić flashmoba na skalę całego kraju, to nasz system energetyczny mógłby od takich, nagłych, skoków obciążenia ucierpieć.
Front
5. Niech nie zmyli Was - monotonne - powtarzanie „linia frontu nie uległa istotnym zmianom”. Z jednej strony jest to prawdą i front zdaje się tężeć - ale też płacą za to życiem ukraińscy żołnierze. Z okolic Awdijewki regularnie słychać wołanie o opaski zaciskowe i sprzęt medyczny, liczba rannych jest bardzo duża. Zwłaszcza, że miejscami SZU prowadzą miejscowe kontrataki, aby zabezpieczyć istotne punkty obrony.
6. Drugą, istotną rzeczą są zmiany jakie odnotowano w funkcjonowaniu rosyjskiej armii. Przez wiele miesięcy przewagą SZU był bardzo sprawny łańcuch decyzji i komunikacji od wykrycia celu poprzez wydanie rozkazu jego porażenia, korekcie ognia i potwierdzeniu skutków. W tym samym czasie Rosjanie narzekali, że taki obieg informacji trwa u nich godzinami i jest rozpaczliwie spóźniony.
Niestety, wygląda na to, że jest to przeszłością i Rosjanie są w stanie identyfikować i niszczyć cele za pomocą artylerii rakietowej nawet do 50 kilometrów za linią frontu. Zilustrować mogą to przynajmniej trzy przypadki, które opiszę w kolejnych punktach.
7. Porażenie baterii „Patriot” 9 marca, okolice Pokrowska. Wspomniałem o tym w ostatnim podsumowaniu, ale wtedy była to informacja świeża i próbowano ją rozmydlić rozmaitymi wrzutkami. Dokładne informacje o zdarzeniu zebrał Jurij Butusow [ukr] i tutaj nie ma z czym dyskutować.
a) w skład baterii wchodziły: 4 wyrzutnie, rada, wóz dowodzenia i pojazdy zabezpieczenia.
b) bateria działała w tej okolicy przez wiele tygodni, co pozwoliło Rosjanom określić przybliżony rejon do obserwacji i starannie się przygotować
c) bateria sama z siebie nie miała ochrony przeciw dronom, co pozwoliło Rosjanom swobodnie ją obserwować i naprowadzać ogień
d) ostrzeżenie o wypuszczeniu w okolicę rosyjskich dron i o wystrzeleniu przez Rosjan rakiet dotarły za późno
e) największy błąd SZU: bateria otrzymała rozkaz zmiany pozycji, ale zamiast przemieszczać się szybko w nakazanym kierunku, zaczęła powoli i starannie formować ścisłą kolumnę, która stała i czekała aż dowódca wyda rozkaz przemieszczania się. Głupota dorównująca zdradzie.
f) Rosjanie wykorzystali trzy „Iskandery”, korygowane własną droną rozpoznawczą
g) w rezultacie stracono: dwie wyrzutnie, pewną liczbę rakiet oraz dziewięciu przeszkolonych żołnierzy
8. W obwodzie Czernichowskim Rosjanie namierzyli i zniszczyli ukraiński radar systemu przeciwlotniczego 36D6М. Odległość od granicy: około 40 km, wykorzystano prawdopodobnie „Iskandera” oraz coś zdolnego do przenoszenia amunicji kasetowej, można domniemywać że w celu porażenia sprzętu i zabicia operatorów.
9. Do kolejnego ataku doszło w okolicy Nowopawłowki w obwodzie niepropietrowskim - tak na oko z 50-60 km od linii frontu. Rosjanie zaatakowali tam trzy śmigłowce Mi-8, które wylądowały, tak na oko aby uzupełnić paliwo [5 - film]. Zostały ostrzelane amunicją kasetową a potem dwa z nich zniszczono albo rakietami albo dronami, nie potrafię określić.
W jaki sposób wykryto śmigłowce - to jest główne pytanie. Możemy mieć do czynienia z bardzo złym zarządzaniem i wielokrotnym stosowaniem tych samych lokalizacji. Możemy mieć do czynienia z bardzo dużym nasyceniem frontu rosyjskim rozpoznaniem. Możemy też liczyć się z wyciekiem informacji: ostatnio informowałem też o skutecznej zasadzce, jaką Rosjanie zastawili na ukraińskich komandosów na jednej z mierzei Krymu.
10. Jeśli chodzi o poszczególne odcinki frontu, to informacji jest stosunkowo niewiele. Głównie chodzi o niewielkie, rosyjskie zyski terenowe na poszczególnych odcinkach frontu. Przy czym mówimy o obszarach w rodzaju jednego kilometra kwadratowego.
a) Rosjanie zyskali niewielki kawałek terenu na wschód od włamania pod Robotyne
b) Rosjanie zyskali niewielki kawałek w okolicach Wuhłedaru
c) Tomasz Fit podał, że SZU cofnęły się odrobinę (na linię rzeczki) w okolicy Berdyczi (Awdijewka), co może oznaczać, że miejscowość raczej przechodzi w ręce Rosyjskie
d) z mapy Perpetuy wychodzi niewielki, ukraiński uzysk w okolicy Bachmutu, na północ od Bohdaniwki
To nie znaczy, że walk nie ma. Wprost przeciwnie - są bardzo brutalne, Rosjanie i SZU ponoszą staty.
11. Na koniec ataki Rosjan na Rosję, czyli operacje prowadzone w rejonie przygranicznym przez Rosyjski Korpus Ochotniczy, Legion „Wolność Rosji” oraz „Legion Syberyjski”. Przede wszystkim trzeba bardzo jasno powiedzieć jedno: to są działania propagandowe i dezinformacyjne, nie ma co się nastawiać na rajdy na Moskwę czy coś w tym stylu. Przecież doskonale pamiętamy, że Rosjanie trzymają w tych obwodach bliżej nieokreśloną (ale konkretną) liczbę żołnierzy i do tego raz ten numer już grano. Sam Korpus zresztą wprost podał, że ich zamiarem jest działanie w strefie przygranicznej.
Więc po co to?
a) w Rosji trwają „wybory” Putina na prezydenta - to jest sposób na psucie teatrzyku
b) zawsze dobrze jest siać w Rosjanach wątpliwości i lęk. Co z tego, że wszyscy wiedzą o tym, że to działania ograniczone? Ludzie, którzy uciekają z Grajworonu tego nie niuansują i roznoszą swój strach w głąb Rosji. To działa o tyle, że potem Rosjanom się zwidują różne strachy.
c) być może są jeszcze dodatkowe zadania i operacje na rzecz ukraińskiego wywiadu - rozpoznanie walką to też rodzaj rozpoznania i może dostarczyć różnych informacji na temat tego, co się w tych rejonach dzieje
12. Koszty tych działań. Tutaj mamy festiwal plotek i wymysłów. Ale Rosyjska armia ani nie ucieka z pasa przygranicznego ani też Rosjanie nie położyli „setek” Rosjan, wkraczających z terenu Ukrainy. Trudno o „setki” skoro „Legion Syberyjski” miał liczyć raptem „dziesiątki” a inne formacje też raczej nie są bardzo liczne.
Natomiast - jak już wspomniałem - ulgowo to nie poszło wcale a wcale, powtarzanie tego samego manewru nie procentowało i Legion i oddziały stowarzyszone poniosły straty. Jak poważne? Chyba zauważalnie, poszło trochę sprzętu i na pewno są straty w ludziach, ale detali tak szybko chyba nie poznamy. Sama operacja powoli się chyba kończy, wczoraj miała być kulminacja.
Wiadomości ogólne
11. W Rosji trwa teatrzyk pt. „wybory prezydenckie”. Zasadniczo wszystko odbywa się w zgodzie ze scenariuszem a stanowisko króla obejmie król, który miał zostać królem, ale jest pewna nowość: rosyjskie kobiety. Widziałem dwa nagrania, na jednym z nich kobieta oblała czymś łatwopalnym i podpaliła urnę z głosami (a potem to zaczęła nagrywać) a na drugim widać było, jak pisze na karcie „oddajcie mi męża” a potem ją podpala.
To oznacza, że straty w ludziach zaczynają być powoli w Rosji zauważane, ale jeszcze nie budowałbym na tym scenariuszy.
12. W przypadku rosyjskich zdolności mobilizacyjnych sprawa wygląda tak: poprzednio oceniano, że Rosjanie są w stanie mobilizować około 25 tysięcy żołnierzy w miesiąc. Teraz - słowami ukraińskiego eksperta, Aleksandra Kowalenki - ściągają około 30 tysięcy/mc a mogą podnieść to do 40-50 tysięcy (Jarosław Wolski ocenia obecny stan na 40 tysięcy).
30 tysięcy miesięcznie to za mało aby uzupełnić bieżące straty i zapewnić rotację rosyjskich oddziałów. Widziałem gdzieś ostatnio plotkę, że - bodajże - pod Awdijewką zabito żołnierzy, którzy na front trafili w początku marca.
13. W przypadku Ukrainy wygląda to tak, że będą potrzebowali około pół miliona ludzi na już: nie tylko do uzupełnienia strat i rozbudowy oddziałów ale - przede wszystkim - aby umożliwić odpoczynek ludziom, którzy non-stop walczą już przez dwa lata, z krótkimi odpoczynkami na tyłach.
Financial Times zamieścił artykuł na ten temat [6 - ang], pochodzi z niego załączona grafika, która pokazuje, że do dyspozycji w kraju pozostaje około 3.7 miliona mężczyzn. Co ciekawe - za granicą przebywa ich co prawda 1.3 miliona, ale aż 2.9 znajduje się na terytoriach okupowanych. Artykuł nie wyjaśnia jednak, czy te wartości dotyczą terenów zagarniętych przez Rosję w 2014/15, bo jeśli tak, to liczby są już nieco mniejsze.
14. Jeśli chodzi o produkcję wojskową to w przypadku Rosji: czołgi idą głównie z szybkich remontów tego, co jest w składach i powinno ich starczyć jeszcze na dwa lata.
Rakiety balistyczne i samosterujące - tu jest ten plus, że się Rosjanom kończą i często jest to już albo bieżąca produkcja albo pomoc z Korei oraz ten minus, że nadal jest możliwa produkcja, sankcje zupełnie nie są szczelne, świat chce przede wszystkim zarabiać „bo chciwość jest dobra”. Za to wygląda, że Rosjanie mają olbrzymie zapasy klasycznym bomb, które adaptują do szybowania, co już jest problemem.
Amunicja artyleryjska: rosyjska produkcja rozkręca się szybciej i dostarcza więcej, niż europejska. I to jest kłopot.
15. Strategia prezydenta Macrona dość szybko zaczęła działać. Ledwo bowiem zasygnalizował, że chce znacznie zwiększyć obecność FR w Rumunii, rozbudowując już stacjonujące tam jednostki (pisałem o tym, że to też policzek dla DE bo coś, co oni dla Litwy będą organizować latami Francuzi dla Rumunii załatwiają na zasadzie „niech się pakują i jadą”) a już widziałem strachliwą plotkę, że „Francuzi specjalnie tam zgromadzili wojsko, bo z Rumunii bardzo szybko mogą wejść do Odessy i zająć tam obronę”.
Widzicie na czym to polega? Nie trzeba eskalować gróźb, nie trzeba wymyślać cudów-niewidów. Wystarczy raz czy drugi okazać twarz jastrzębia a druga strona sama zaczyna wymyślać strachy. I na tym polega profilaktyka. Czy tez odstraszanie.
Oczywiście działa to też w drugą stronę: im bardziej się motamy, demonstrujemy brak zdecydowania i lęk, tym większe - choćby nieuzasadnione - lekceważenie odczuwa wobec nas Rosja.
16. Rosjanie dawno już nie straszyli nas atomową zagładą. No więc wyciągnęli i ten motyw, zaczęli generować „przecieki” i groźby. Macron zareagował na to krótkim stwierdzeniem: „Musimy czuć się chronieni: jesteśmy potęgą nuklearną i mamy doktrynę użycia tej broni”. Potem dodał, że ciągłe grożenie atomem jest nieodpowiednie i że posiadacze tej broni powinni unikać eskalacji. Można to odbierać dwojako, ale w moim odczuciu raczej „na twardo”: najpierw chłodne przypomnienie, że „my mamy zasady użycia” a potem napomnienie, skierowane do Rosji, że powinna być rozsądniejsza.
Jeśli Czytelniczka bądź Czytelnik włada francuskim, widział/czytał wspomnianą wypowiedź i jest w stanie coś podpowiedzieć, to będę wdzięczny: w przekładzie przez trzy języki może skutecznie uciec zniuansowanie takiego oświadczenia.
17. Paweł Bobołowicz poinformował, że polskie MSZ nie przekazało funduszy na działanie białoruskiej redakcji radia Wnet (Radio Unet) i dlatego redakcja musi zakończyć swoje działanie [7 - pol].
18. Na koniec małe uzupełnienie informacji o zbiórce, w której braliście udział a która pozwoliła na zakup samochodu dla 116 batalionu 110 brygady terobrony: otóż nie dopatrzyłem się tego na filmie z podziękowaniami, bo był malutki i dopiero potem zwrócono mi uwagę, że chłopaki okleili samochód nazwami darczyńców! Na drzwiach jest „Ukraina: wojna” a z przodu „Globalna gra” (to drugi profil, który - równolegle - wspiera i promuje zbiórki dla batalionu). Oba zdjęcia załączam.
Nie zwracałem się o taką reklamę, jest to własny pomysł odbiorców i bardzo im za niego dziękuję: idea, że gdzieś tam po bezdrożach będzie śmigać taki samochód, wozić chłopaków i psuć krew Rosjanom naprawdę poprawia nastrój.