Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
Ataki powietrzne
1. Odczucia co do rosyjskich ataków powietrznych ostatnich dni mam mieszane. Z jednej strony są dość mizerne, co widać na poniższej tabelce. Właściwie jedyną rzeczą, która rzuca się w oczy jest wykorzystanie wczoraj Morza Azowskiego jako miejsca, skąd odpalono „Kalibry”. Najwidoczniej Morze Czarne stało się już bardzo niegościnne i nieprzychylne Rosjanom. Ciekawe, dlaczego?
Z drugiej strony system energetyczny Ukrainy jest już w bardzo złym stanie i byle co jest w stanie mu jeszcze bardziej zaszkodzić (nie piszę: „wytrącić z równowagi”, bo on tej równowagi nie odzyskał). A atak w nocy na 22 czerwca wymierzony był właśnie w infrastrukturę krytyczną.
Widzimy teraz, że koszty kunktatorstwa i partyjnych przepychanek zachodnich polityków są bardzo konkretne i bardzo bolesne. Infrastruktury, którą zniszczono w tamtych miesiącach, nie da się łatwo odbudować, co boli tym bardziej, że w poprzednich latach Ukraina przetrwała ataki o nieporównywalnie większej skali. Ale wtedy starczało amunicji do systemów przeciwlotniczych…
2. Ataki rakietowe to - niestety - nie wszystko, co robią Rosjanie. 22 i 23 czerwca kierowane bomby lotnicze spadły na Charków. Szczególnie brutalny był pierwszy atak: cztery kierowane bomby spadły na centrum miasta, jedna tuż obok przystanku autobusowego. W efekcie zginęły 3. osoby a rannych zostało 56. Aryo, który niestrudzenie tłumaczy znalezione wpisy i wyszukuje informacji, raportował, że Rosjanie tłumaczyli się potem, że „oni tak nie specjalnie, bo tak naprawdę co celowali w szpital, w którym leczy się żołnierzy”.
Jeśli Wydaje się Wam, że to fejk to - niestety - muszę rozwiać Wasze złudzenia co do Rosjan. Już Suworow w swoich, opartych na zawodowych doświadczeniach, publikacjach wspominał, że żołnierza w rosyjskiej armii nie uczy się niczego o konwencjach humanitarnych, że absolutnie nie jest on świadomy ani nie dba o takie niuanse jak zakaz atakowania szpitali czy punktów opatrunkowych. Wprost pisał nawet: „oznaczać takie miejsca w wyraźny sposób? To szaleństwo! Powinniście waszych rannych ukrywać i chronić!”. A pisał to jako były oficer zwiadu, doskonale znający realia wyszkolenia i bojową praktykę armii.
Tak więc tłumaczenie „no polowaliśmy na żołnierzy” jak najbardziej mogło się pojawić: nikt nawet tam nie pomyślał, ze „żołnierz w szpitalu” zasługuje na jakiekolwiek względy.
Dzień później Rosjanie ranili 12 osób, z czego 5 potrzebowało pomocy medycznej - trzy z nich (w tym 15 letni chłopak) nadal przebywają w szpitalach, ich stan jest stabilny.
3. Pamiętacie na pewno Pokrowsk w obwodzie donieckim, który pojawił się ostatnio jako możliwy cel rosyjskiej ofensywy? Rosjanie wysłali tam dwa Iskandery-M (balistyczne). Wystarczyło to aby zmieść z ziemi jeden budynek mieszkalny a uszkodzić kolejnych szesnaście. Efekt? Pięcioro zabitych i 41 rannych, w tym dzieci 12 i 13 lat.
4. Co robią w tym czasie Ukraińcy? To właśnie jest ciekawe. Z jednej strony pojawiają się sugestie i napomknienia, zarówno od czynników oficjalnych jak i wrzutki do społecznościówek, sugerujące że most na Krym znowu może mieć poważny problem - ale z drugiej strony to raczej tylko sposób na odwracanie uwagi Rosjan i wiązanie tam obrony przeciwlotniczej, bo ukraińskie rakiety i drony masakrują w tym czasie rosyjskie systemy. Szczególnie intensywne polowanie ma miejsce na Krymie a celem są systemy przeciwlotnicze i radary. I to są działania na naprawdę dużą skalę.
5. Ale nie tylko radary padają ofiarą: w nocy 20 czerwca porażono składy paliwa w miejscowości Enem (republika Adygei) oraz w obwodzie tambowskim.
Skoro przy składach jesteśmy - skład paliw w rosyjskim Azowie, porażony jakoś w okolicach 17 czerwca, palił się jeszcze 19. i służby nie były w stanie opanować sytuacji.
6. W nocy 21 czerwca zniszczono magazyn Shahedów i infrastrukturę służącą do montażu i obsługi na terenie Krasnodaru. Podobno dostało się także instruktorom. Zaatakowano także lotnisko wojskowe.
Tej samej nocy drony albo rakiety doleciały do rafinerii w Kraju Krasnodarskim oraz w Wołgogradzie.
7. Noc później coś potężnie wybuchło i długo płonęło w Rostowie nad Donem.
8. Jak już wspomniałem - szczególnie mocno dostaje się w ostatnich dniach Krymowi - zwłaszcza zachodniemu wybrzeżu. I to naprawdę mocno i wielokrotnie.
Rażone są systemy walki radiolektronicznej, radary i systemy przeciwlotnicze. Szczególnie udanym atakiem był atak na centrum łączności i obserwacji kosmicznej NIP-16 koło Jewpatorii. Warto wiedzieć, ze podobno to jeden z czterech - a teraz chyba już tylko trzech - systemów tej klasy w Rosji. Służy m.in. do kontaktu z satelitami. Spotkałem się z plotką, jakoby Putin obiecywał Kimowi usługi tego centrum w zamian za wsparcie Korei Północnej. Jest to całkiem możliwe i tłumaczy, dlaczego dopiero teraz zdecydowano się na takie uderzenie. Po prostu Kim zyskałby za dużo.
Więcej na temat samego ataku pisze Maksymilian Dura [pol]
9. W trakcie jednego z ataków na bazę w Sewastopolu odłamki rakiet spadły na plażę, gdzie wypoczywali rosyjscy turyści. Zginęły cztery osoby, rannych zostało 144. Oczywiście niektórzy mówili o „świadomym ataku na cywilów”, ale to bardzo wątpliwe: jako dowód pokazywano szczątki własnej rakiety przeciwlotniczej a i niektórzy komentatorzy (a przynajmniej jeden) napisał, że „gdyby to był zamierzony atak i kasetówka, to by tam była jedna mielonka”. Co prawda szybko to zdjął, bo niebezpiecznie jest pisać w Rosji takie rzeczy, ale screenshoty nie płoną.
Zresztą w podobnym tonie wypowiedziało się potem rosyjskie ministerstwo obrony, za Interią [pol]: „W trakcie odpierania ataku terrorystycznego przez dyżurne siły obrony powietrznej zestrzelono cztery amerykańskie rakiety ATACMS. Jeszcze jeden (piąty - red.) pocisk w wyniku uderzenia środków obrony przeciwlotniczej na końcowym odcinku zboczył z trajektorii lotu z detonacją głowicy bojowej w powietrzu nad terytorium miasta”.
Tip na wakacje: w miarę możliwości nie wybieramy plaży przy bazie wojskowej, w kraju toczącym wojnę, w miejscu gdzie nie zapewniono ukryć przeciwlotniczych i gdzie wyłącza się syreny alarmowe, bo przeszkadzają…
Infrastruktura krytyczna
10. Jak już pisałem - ukraińska sieć energetyczna zatacza się jak pijany. Opisała to Karolina Baca-Pogorzelska [pol].
11. Może nie tak zupełnie krytyczna, ale też istotna: w Moskwie płonie budynek instytutu badawczego „Platan”, zajmują się rozwojem systemów półprzewodnikowych i laserowych, opracowują technologie dla wojska. Przyczyna pożaru nie jest znana, ale pali się potężnie, od góry do dołu, to nie jest „pożar składziku ze szmatami na piątym cechu”, w środku pozostali ludzie.
Front
12. Sytuacja ogólna jest taka, że wypada zacytować Budanowa (tak tak, on żyje - ale się zdziwiliśmy, co?): „co najmniej miesiąc będzie jeszcze bardzo ciężko, ale bez Armagedonu”. No i zasadniczo tak to wygląda - chyba, że coś dodatkowo się posypie. Całkiem szczegółowy opis, z wieloma mapkami, zamieścił Tomasz Fit [pol], nie chcę tu wszystkiego kopiować.
13. Na morzu grasują ukraińskie drony. Nie tylko napastują cześć dziewiczą okrętów na zamkniętych redach, nie tylko zaczepiają je wśród stepu szerokiego - ale też podobno podrzucają miny przybrzeżne. Małe, zgrabne, z małą ilością metalowych elementów. Może nie działa to zbyt spektakularnie, ale podobno cztery jednostki doznały już uszkodzeń.
14. Zaporoże. Tutaj mamy podobno stagnację: Rosjanie usadowili się w końcu w Robotyne i Starmajorskim, ale podobno zdobycie tego drugiego (wspominałem o tym w poprzednich wpisach) okazało się dla nich pyrrusowym zwycięstwem. Dodatkowo widziałem wzmianki, że z południa (tu zastrzeżenie: nie wiem czy z Chersonia czy Zaporoża) przerzucane są jednostki pod Wołczańsk - to chyba nie tak miało Rosjanom działać.
15. Donieck. Tutaj trwa manewrowa obrona Ukraińców, którzy kroczek po kroczku wypierani są z kolejnych pozycji. Tyle dobrego, że idzie to teraz Rosjanom powoli.
16. Bardziej na północ mamy Toreck, który do tej pory nie pojawiał się w podsumowaniach - a to bardzo ciekawe miejsce, kiedyś w Majorskim było przejście przez linię frontu a umocnienia tam trzymały się od lutego 2022. Niestety, jak widzicie to czas przeszły. Podobno Rosjanie znowu wypatrzyli moment rotacji i wygnali z pozycji niedoświadczone oddziały…
17. Bardziej na północ - pod Bachmutem raczej pat, z elementami niewielkich przepychanek.
18. Pod Kreminną to samo, stagnacja.
19. Odcinek kupiański - także nie raportowano zmian.
20. Charków - Wołczańsk i okolice. W samym Wołczańsku przewagę mają Ukraińcy, którzy dzień w dzień zgłaszają drobne postępy w walkach miejskich. Mapa Perpetuy nie pokazuje tego dobrze, ale chodzi o obszar zaznaczony na fioletowo: nie chciałem zaznaczać go na niebiesko, jako postępów ukraińskich, bo wprowadziłoby to Was w błąd. Jak widać - Rosjanie próbowali troszkę poprawić swoje położenie na wschód od Wołczańska.
21. Charków c.d. - SZU kontratakowali Rosjan w okolicy Starycy („1”) i Głębokiego („2”) - z pewnymi sukcesami, czego jeszcze nie widać u Perpetuy.
Wiadomości ogólne
22. Przyjęto w końcu 14. pakiet sankcji, zacytuję Rzeczpospolitą, bo zawiera kilka bardzo bolesnych elementów [pol]:
Cyt.:
- ograniczenia wobec 116 osób fizycznych i prawnych;
- ograniczenia w tranzycie rosyjskiego LNG przez porty europejskie;
- sankcje wobec 27 statków „floty cieni” wykorzystywanych do obchodzenia górnego pułapu cen ropy i produktów naftowych;
- zakaz dostaw do Rosji rudy manganu i związków pierwiastków ziem rzadkich, szeregu rodzajów tworzyw sztucznych, sprzętu elektrycznego i koparek;
- ograniczenia w imporcie helu z Rosji;
- środki przeciwko systemowi przesyłania komunikatów finansowych Banku Rosji (SPFS), rosyjskiego odpowiednika SWIFT;
- zakaz lądowania lub przelotu nad terytorium UE statków powietrznych realizujących loty prywatne na zlecenie osób fizycznych i prawnych z Rosji;
- zakaz otrzymywania przez partie polityczne, organizacje pozarządowe, ośrodki doradcze i media finansowania ze źródeł w Rosji;
- ograniczenia eksportowe nałożone na 61 firm
[źródło: Rzeczpospolita]
Szczególnie bolesne powinny być zakazy dotyczące metali ziem rzadkich, w przypadku których Rosja jest uzależniona w 100% od importu oraz odcięcie „rosyjskiego systemu SWIFT”.
23. Rumunia przekaże Ukrainie jeden z własnych zestawów rakietowych „Patriot”. Brawa dla Rumunii!
24. Ze stanowiska został właśnie odwołany generał Jurij Sodol, dowódca Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy. Stało się to bezpośrednio po wniosku o wszczęcie śledztwa, złożonego przez szefa sztabu Brygady Azow Gwardii Narodowej, podpułkownika Bohdana Krotewycza. Zważywszy na krótki czas reakcji od zawiadomienia do decyzji prezydenta Ukrainy, to albo zawiadomienie było tylko pretekstem albo wokół generała unosił się taki smród, że ono tylko delikatnie przekonało Zełeńskiego, żeby już dłużej nie odwlekał nieuniknionego.
Nie spotkałem się z żadną obroną tego generała: wszyscy piszą, że jest to „człowiek w armii powszechnie nienawidzony”, sam Krotewycz nazwał go „generałem, który zabił więcej ukraińskich żołnierzy, niż ktokolwiek inny”. Jak doskonale pamiętacie, krytykowano też np. Syrskiego - ale nie był to nawet ułamek tego, co piszą teraz o Sodolu.
Zastąpić na go generał Andrij Hnatow. Sam Sodol nie odchodzi z armii, zachowuje stanowisko dowodzącego ugrupowaniem „Chortyca” - jeśli nie pokręciłem, to jest to obwód charkowski.
25. Internet rozgrzany był przez jakiś czas nagraniem z ukraińskiego drona. Widzimy na nim trzech rosyjskich żołnierzy, dziarsko maszerujących polem. Na środkowego spada granat z ukraińskiej drony. Pierwszy nie zwalnia kroku, trzeci nie przyśpiesza - zatrzymuje się na chwilę przy rannym koledze i dobija go strzałem w głowę, po czym spokojnie idzie dalej.
Co prawda niektórzy zwracają uwagę na to, że leżący wykonuje gest, który sugeruje „dobij mnie”, jednak komentujących bulwersują dwie rzeczy: to, że żołnierz nawet nie skontrolował stanu towarzysza - oraz beznamiętność, jaką widać było w jego postawie, gdy go zabijał.
Jeśli chodzi o prośbę o dobicie - to nie jest wymówka. Ból jest rzeczą okropną i każdy z nas może stanąć przed takim, który zmieni nas w dygoczący kłębek, marzący tylko o tym aby to w końcu się skończyło. Jakkolwiek. I nie potrzeba do tego śmiertelnej choroby, wypadku czy wojny - czasami wystarczą prozaiczne dolegliwości. Na pewno wielu z Was, Czytelniczek i Czytelników wie już o czym mówię. Dla tych, którzy mieli szczęście tego jeszcze nie doświadczyć, mam dwie wiadomości: tradycyjnie dobrą i złą. Dobra jest taka, ze to przechodzi - i po dobie, a nawet po kilku godzinach możecie już nie pamiętać, jak potwornie to bolało. Cud naszej psychiki. Zła jest taka, że gdy już Was to trafi, to nie będziecie w stanie o tym myśleć, bo to jest nie do opisania.
Z racji swoich zainteresowań spotykam się z wieloma relacjami z frontu: pilotów w płonących samolotach, rannych czołgistów, piechurów - wszystkie maja jeden wspólny mianownik, wszystkie zgadzają się, ze człowiek prosi o to aby go dobić albo wprost kieruje samolot ku ziemi, aby tylko, w końcu, nareszcie przestało… Czasami taką osobę ratuje przypadek, gdy pęd powietrza odblokowuje zatrzaśniętą kabinę i wyrywa poparzony kadłub z wraku, czasami po prostu koledzy lub sanitariusze wiedzą, że ból jest potworny, ale przeminie i że warto walczyć o życie tego, dygoczącego spazmatycznie i wyjącego z bólu ciała. Bo oni przeżywają. Piszą wspomnienia, mają swoje życie, swoich bliskich, robią coś dla społeczności.
Nie zabijamy swoich towarzyszy. Nie jesteśmy tacy, jak Rosjanie.