Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
Witajcie po kolejnej, dłuższej przerwie. Gdybym chciał dorabiać ideologię do okoliczności, to powiedziałbym, że było to o tyle dobre, że nie generowałem pustej sensacji, gdyż rozmaite, emocjonujące doniesienia miały mniej emocjonujące następstwa. Choć może nawet nie byłoby to aż takie dorabianie: mam bowiem przyjemność pracować z profesjonalistą, który często powtarza: „jeśli masz awarię i czujesz, że natychmiast musisz coś zrobić, to włóż ręce pod tyłek i posiedź chwilę, aż ci przejdzie”.
Wspominając własne doświadczenia mogę mu tylko, za każdym razem, przytakiwać. Bo z pisaniem o wydarzeniach bywa podobnie.
Ataki powietrzne
1. Intensywność rosyjskich ataków „Shahedami” nie maleje - w dalszym ciągu mają one miejsce dzień po dniu, dość znaczącymi rojami (do 60-70 sztuk). Co prawda w piątek (11 października) pojawiła się informacja ukraińskiego Sztabu Generalnego, że przeprowadzono udany atak na magazyn „Shahedów” w Kraju Krasnodarskim, gdzie miało znajdować się 400 dron, jednak na razie efektów nie widać.
2. Możliwe, że Rosjanie zdołali rozwinąć produkcję, choćby kosztem maksymalnych oszczędności, bo regularnie ukraińskie komunikaty wspominają o pojedynczych „Shahedach”, które wróciły po nalocie na terytorium Rosji oraz o sporej liczbie, z którą stracono kontakt na terytorium Ukrainy i których upadku nie powiązano z raportami o stratach. Oficjalnie zalicza się je do skuteczności ukraińskich środków walki radiowoelektronicznej.
Jeśli chodzi o liczby „strąconych” i „zaginionych” to często są to porównywalne wartości (29 do 31, 31 do 36, 32 do 37).
Z drugiej strony zawsze zastanawiam się wtedy, czy te, które „wróciły na terytorium Rosji” nie wykonywały po prostu misji zwiadowczych i nie pomagały budować mapy ukraińskiej OPL. O takiej możliwości kiedyś już wspominano.
[OPL - Obrona PrzeciwLotnicza]
3. Mimo, że Rosjanie wykorzystują niewiele rakiet i mocno polegają na balistycznych Iskanderach-M, to jednak nie należy ich lekceważyć. Ostatnio większość ataków „Iskanderami” była z Krymu i wygląda na to, że kierowano je w Odessę. Jak donosi Farmer [pol]:
[ostatni atak, gdy zginęło 8 osób a 9 zostało rannych, zaatakowano statek pod banderą Panamy]: „to już trzeci zagraniczny statek handlowy zaatakowany przez Rosję w ciągu ostatnich kilku dni w Odessie. W nocy z 5 na 6 października cywilny Rosjanie trafili rakietą i ładunkami z drona statek "Paresa", pływający pod banderą St. Kitts i Nevis. 7 października został trafiony rakietą balistyczną statek "Optima", pływający pod banderą Palau. Zginęła wówczas jedna osoba”.
Prócz tego do ataków wplatane są rakiety Ch-59 i Ch-31P - te ostatnie, to przeciwradarowe, zapewne takie kombinacje mają na celu rozpoznanie i zneutralizowanie ukraińskiej OPL na trasie głównego ataku.
4. Dodatkowo Rosjanie użyli ostatnio trzech hipersonicznych Kindżałów, zniszczono dwa z nich, nie wiem, gdzie uderzył trzeci. Wspominam, bo dawno ich nie było.
5. Temat jest szerszy i będę do niego wracać, ale wygląda to tak, jakby ostatnimi tygodniami Rosjanie zaczęli wprost chełpić się tym, że przeprowadzają ataki przeciwko ludności cywilnej. Sami wykładają w sieć filmy, na których pokazują „polowania”, jakie urządzają sobie na cywilne auta w Chersoniu, jedna z grup wprost opisała swój „pomysłowy” atak-zasadzkę na strażaków (najpierw wywołano pożar a potem czekano na ofiary).
Prawdopodobnie ma to związek z absolutnym bezwładem i niemocą ONZ i lękiem, jaki demonstrują politycy zachodu. Nie wiem, czemu ma służyć ta demonstracyjna słabość, bo na pewno nie odstraszaniu. W ten sposób można przewrotnie powiedzieć, że Zachód prowokuje wojnę: okazywaniem przesadnej słabości i prowokowaniem w ten sposób napastnika. I co z tego, że Rosja skręci kark, skoro to skręcanie będzie mieć miejsce na terenie Polski?
6. Spadł rosyjski Su-34, zrzucający bomby skrzydlate na Ukrainę. Sami Rosjanie panikują, że strącił go F-16 i to na granicy zasięgu najnowocześniejszych, znanych obecnie pocisków powietrze-powietrze, co sugerowałoby interesujące dostawy dla SZU.
Jest to tylko i wyłącznie panika, wzniecana na kanałach Rosjan, którzy - jak pokazała przeszłość - mają dużą skłonność do widzenia strachów. Wspominam o tym dlatego, bo znajdują się często komentatorzy, którzy nie dostrzegają informacji, pochodzącej od Rosjan i powtarzanej przez konta prokukraińskie, od pół-oficjalnej albo wprost oficjalnej informacji z Kijowa i wypisują banialuki o „kijowskiej propagandzie”. Czasami nawet robią to w dobrej wierze.
7. Z ukraińskich ataków to szczególnie udany był atak na terminal naftowy rosyjskiej floty w Teodozji (wschodnia część Krymu, bliżej mostu niż dalej). Ogień objął 12 zbiorników, zniszczonych całkowicie zostało 8, są dodatkowe straty w infrastrukturze. Pożar trwał cztery-pięć dni.
Prócz tego SZU przeprowadzały ataki na lotniska w zachodniej części Krymu oraz na bazę lotniczą Chanskaja w republice Adygeji (ten ostatni atak miał miejsce tej samej nocy, gdy zaatakowano skład dronów, to są zbliżone okolice). Celowano w składy amunicji, wygląda na to, że skutecznie.
Front
8. Dzisiaj będzie dziwnie, bo odwykliście od tej mapy. Przed nami - południe Ukrainy, gdzie od kilku dni ostrzegano przed koncentracją rosyjskich wojsk - a od dwóch trwają rosyjskie natarcia na całej linii frontu. Piszę „na całej”, ale mamy jeszcze zbyt mało informacji, żeby dokładnie określić wszystkie miejsca zdarzeń.
9. Zaczęło się około 6 października, w Kamiańskim („1”), gdzie Rosjanie zrobili numer, którego nikt się nie spodziewał - tu na momencik musicie rzucić okiem na drugą mapkę. Otóż przeprowadzili rajd przez groblę i zajęli część miejscowości. Do tej pory to SZU celowało w takich akcjach.
Na stan obecny Rosjanie zostali wyrzuceni.
10. Dalej mamy okolice Robotyne („2”), gdzie Rosjanom udało się dodatkowo wypłaszczyć byłe włamanie.
11. Prawdziwą ciekawostką jest „3”, gdzie Rosjanie mieli mieć niewielkie włamanie w obszar leśny w okolice miejscowości Lewandne (Левадне) i postępy od Pierieczistiwki przez Złotą Niwę na Wielką Nowosiłkę.
12. W okolicy na Pokrowsk („4”) niewiele nowego - postępy Rosjan choć już bardzo powolne, to jednak są. Z jednej strony Rosjanie sami straszą się ukraińskimi umocnieniami na kierunku pokrowskim - a z drugiej widziałem nagranie z Pokrowska chyba, gdzie „zęby smoka” ustawiono jak słupki przeciw nielegalnemu parkowaniu - wzdłuż ulicy. Ktoś za to wziął kasę, ktoś zameldował wykonanie zadania.
I tylko dziwi mnie, że skoro wiemy o tym 1200 kilometrów dalej i wie o tym tysiące osób na całym świecie, to jednak ta wiedza nie przedostaje się do decydentów.
Z jednej strony - trudno bronić ludzi, którzy ewidentnie mają wszystko gdzieś. Z drugiej strony - jeśli teraz SZU cofną się o dwa kroki, to Rosjanie pójdą dwa kroki do przodu. A z dwojga złego, to lepiej chyba obrócić w czasie obrony, w perzynę miasta, których władze i mieszkańcy nie widzą różnicy, czy żyją jako Rosjanie czy nie - a nie kolejne, na zachód, które zechcą się bronić.
13. Toreck („5”) - niewielkie, choć regularne postępy Rosjan na północ. Wyszli raczej za Niu-Jork i walczą o kolejne miejscowości.
14. Interesujące doniesienia spod Biłohoriwki („8” - dla kalibracji Bachmut to „9”). Jak pamiętacie, to tam od dawien dawna bronią się niesamowici wprost żołnierze. Ostatnio w sieci pojawiło się doniesienie, że Rosjanie występują w Hrihoriwce („6”) a nawet w zachodniej Serebriance („7”) - ale jest duża szansa, że to był tylko pokazowy rajd grupy zwiadowców.
W połączeniu z atakami na południu (Wierchnokamiańskie, zaznaczone strzałką) mogło to wywołać wrażenie formujących się kleszczy, a to ostatnio jedyny sposób zdobywania niezdobytych twierdz ukraińskich. Będę uważnie się temu przyglądać.
15. Na odcinku kupiańskim wiele, drobnych postępów Rosjan. Zaznaczyłem na mapce.
16. Wowczańsk. Pewnie już zapomnieliście o tej lokalizacji. Ostatnie doniesienia mówiły, że SZU wyczyściły resztki Rosjan, broniących się w miejscowej fabryce agregatów. I to właściwie powinno zamknąć całą historię, gdyby nie informacja, że w ciągu ostatnich dni Rosjanie rozpoczęli serię ataków z celem odbicia tej pozycji(!). Na razie efekt jest taki, że Perpetua maluje teren na żółto, czyli jako sporny.
17. Obwód kurski. Tu nie wygląda to za dobrze, Rosjanie stopniowo rolują ukraińską obronę od zachodu. Mówi się o intensywnych walkach manewrowych i takich tam, ale na mapach sprzed tygodnia z teraz wygląda to jak wygląda.
Właśnie z tego odcinka mamy kolejne nagranie rosyjskiego mordu na ukraińskich jeńcach - dziewięciu operatorach dron.
Rosjanie mordują jeńców praktycznie systemowo i wprost chwalą się tym w sieci, niektórzy komentatorzy uważają, że robią to aby zastraszyć ewentualnych ukraińskich poborowych. Zachód wydaje się sparaliżowany sytuacją i nie wie, jak się zachować - a Rosjanie, jeśli nie wiąże się to dla nich z żadnymi konsekwencjami, będą to robić standardowo.
Ciekawe, że ostatnio przeczytałem „Wyprawę Cyrusa” czy też „Anabazę” Ksenofonta. Już dwa tysiące lat z okładem woleli przestrzegać zasad umiarkowania w postępowaniu i powstrzymywać zbyt mordercze albo łupieskie instynkty - bo liczyli się z tym, że akcja wywoła reakcję i na dłuższą metę będą mieć problemy.
Szkoda, że współcześnie zapomnieliśmy o tej zasadzie i wydaje nam się, że postępujemy humanitarnie „bo tak trzeba” albo „bo wyższe prawo” bo „wrodzone prawo naturalne”. I głupiejemy, gdy ktoś to lekceważy.
Wiadomości ogólne
18. Rosyjski Roskomnadzor (Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej) zablokowała w Rosji dostęp do serwerów Discorda. Jeśli ktoś nie używał - to taki komunikator z funkcją VoIP. Wywołało to istną furię rosyjskich wojskowych, bo okazało się, że Discord jest masowo wykorzystywany do łatania kulawej łączności armijnej i przesyłania najróżniejszych danych.
Mimo gorących protestów urzędnicy obstają przy swoim. No i słusznie, bo łączność Rosjanom zapewniają bez problemu terminale Starlinka, zdobywane tym czy innym, pokątnym sposobem. Działają świetnie, a firma Elona Muska twierdzi, że o ile mogła blokować ukraińskie, gdy te znalazły się za bardzo na froncie o tyle Rosjanom przeszkodzić się nie da. No nie można. Nie da się.
Jak znajomo to brzmi, prawda?
19. Węgierski minister spraw zagranicznych, Peter Szijjártó, dał wywiad rosyjskiemu RIA Nowosti w którym wprost powiedział, że „do obecnej sytuacji by nie doszło, gdyby zachód poważnie porozmawiał o gwarancjach bezpieczeństwa, o jakie Rosja zwróciła się w 2021 do NATO”.
Są to słowa wyjątkowe łajdaka i szui, bo wypada przypomnieć, jakie były te „gwarancje”, których tuż przed inwazją na Ukrainę (dokładnie - trzy miesiące przed lutym 2022) zażądała Rosja [pol]:
nierozmieszczania wojsk i nieprowadzenia aktywności wojskowej na Ukrainie oraz w innych państwach poradzieckich;
wycofania wojsk sojuszniczych rozmieszczonych na terytoriach nowych państw członkowskich NATO po maju 1997 r. (po podpisaniu Aktu Stanowiącego NATO–Rosja);
wyznaczenia strefy buforowej wokół granic Rosji i jej sojuszników z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, gdzie niedozwolone będą ćwiczenia i inna aktywność wojskowa na poziomie brygady sił zbrojnych i wyższym;
Rosjanie domagali się, aby każde znaczące ćwiczenia z wojskami NATO na terenie Polski i krajów bałtyckich mogło odbywać się dopiero po uzyskaniu zgody Rosji
Dla przypomnienia: Polska przystąpiła do NATO w 1999 roku. Spełnienie tych warunków oznaczałoby dla nas praktyczne rozbrojenie: brak oddziałów NATO na terytorium kraju, brak ćwiczeń z oddziałami NATO na naszym terytorium i utworzenie „strefy buforowej” - praktycznie na naszym terytorium.
Media zajęte są bardziej jego innymi wypowiedziami, tymi, że „przyjęcie Ukrainy do NATO doprowadzi do III wojny światowej” - ale my powinniśmy pilnować też innych kłamstw tej kanalii.
Uff. Ulżyło mi.
20. Po sieci krążą kolejne wersje opowieści o tym, że Korea Północna wydelegowała do Rosji wielu żołnierzy a zamierza wydelegować jeszcze więcej. Na razie traktuję to dwutorowo - po pierwsze są to dla mnie takie strachy, jak w przypadku Syrii czy Afganistanu. Po drugie - skoro już pojawia się taka śpiewka, to ona ma jakieś uzasadnienie. A tym uzasadnieniem ma być bardzo rozrzutne „gospodarowanie” ludźmi, na jakie zdecydowała się Moskwa. Nawet propagandziści przestali zaprzeczać, że żołnierze są niemalże jednorazowi, do rozpoznania bojem i jednego szturmu - teraz zaczyna się pisanie, że „fakt, tracimy masę ludzi - ale to ma głęboki sens”.
Może i to ma sens, bo tak jak Ukraina zrobiła pokerową zagrywkę w obwodzie kurskim, tak Rosja odpowiedziała równie pokerowa zagrywką pt. „nasz przedostatni sołdat zabije waszego ostatniego żołnierza na ruinach Pokrowska” - ale podobnie, jak Ukrainie Kursk jednak specjalnie nie wyszedł, tak teraz z kolei Rosji wcale nie musi się udać. Widziałem ukraińskie doniesienia, że niektórzy rosyjscy jeńcy trafili na front błyskawicznie, kilka tygodni po podpisaniu kontraktu, bo iluzorycznym wręcz przeszkoleniu.
Opowieści dziwnej treści o „milionie fanatycznych żołnierzy Kima” z pewnością brzmią groźnie, ale ja tę śpiewkę słyszałem ze cztery razy i teraz trudno mi się wzruszyć. To, co bardziej mnie niepokoi, to impotencja zachodu. Sami nakładamy sobie rozliczne ograniczenia (Scholz miał po raz kolejny spuścić Zełeńskiego na drzewo ze zgodą na wstąpienie do NATO i użycie broni dalekiego zasięgu na terytorium Rosji) a gdy inne kraje się nie ograniczają możemy co najwyżej patrzeć w niemym zdziwieniu.
Pamiętacie tego mema:
No własnie: „i co?”
21. Francuzi powiedzieli, że w pierwszym kwartale 2025 roku Ukraina ma otrzymać od nich myśliwce Mirage i że obecnie trwa szkolenie pilotów. Wspaniała nowina. Chciałoby się tylko zapytać: ale dlaczego dopiero teraz?
22. Pamiętacie sprawę inżyniera od dronów, którego kijowska komenda uzupełnień usiłowała wcielić do wojska, mimo że jego praca jest bardzo istotna dla frontu? Plotka nieoficjalna mówi, że sprawę udało się załatwić.
23. Na koniec najważniejsze - przypominam, że nadal otwarta jest zrzutka [pol] na „nasz” 116. batalion TRO oraz pozostałe pododdziały z batalionów terytorialnych, które wzięła pod swoje skrzydła Fundacja Invicta oraz grupa profili i serwisów nieobojętnych losowi ukraińskich żołnierzy. Nie jesteśmy wielcy ale gdy Czytelnicy składają razem tyle, ile są w stanie przekazać, to okazuje się, że możemy zapewnić żołnierzom auta, które bardzo pomagają im na froncie.
Bardzo dużą pomoc okazuje nam przy tym człowiek-legenda, czyli Mateusz „Exen” Wodziński, osoba dzięki której na front trafiło już 270 (dwieście siedemdziesiąt, to nie pomyłka) wozów. Sprawdzane, remontowane - służą tak długo, jak długo pozwala na to wroga artyleria.
Dostałem informację, że na rzecz jednej z brygad odbędą się koncerty charytatywne, w miarę możliwości będę informować o ich miejscu i terminie. A w samej zbiórce [pol] znajduje się film z podziękowaniem za dotychczas dostarczone auta.