Dzień 999
Dziewięćset dziewięćdziesiąty dziewiąty dzień jawnej fazy rosyjskiej napaści na Ukrainę
Komentarze są dostępne pod wpisem na FB.
Ohohoho,
Mamma mia, here I go again.
My, my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My, my, just how much I've missed you.
Czyli… Scholz zadzwonił do Putina! A co mógł ustalić upadający właśnie kanclerz? Raczej nic, bo nawet - wedle jego słów - „rozmowa była bardzo szczegółowa ale stanowisko Putina nie uległo zmianie”. Kto na tej rozmowie skorzystał? Zapewne Putin - bo zarówno takie telefony łamią jego izolację, ale też rozmowa z politykiem klasy Scholza musiała solidnie poprawić pewność siebie Putina. Bo i ze słów kanclerza nie wynikało, że to Scholz zdominował wymianę zdań. Raczej wprost przeciwnie.
Dziwnym bowiem trafem po piątkowej rozmowie Kreml wydał rozkaz przeprowadzenia pierwszego od prawie kwartału, zmasowanego ataku na ukraiński system energetyczny. Wykonano go w nocy z soboty na niedzielę. Rosjanie przygotowywali się do niego zapewne już od dłuższego czasu - a bezskuteczny telefon lękliwego, nieudolnego kanclerza mógł jedynie utrwalić w Putinie przekonanie, że nie tylko może sobie na taki atak pozwolić, ale nawet powinien, aby kuć żelazo póki gorące i że podbije to jego pozycję w odbiorze tchórzliwych polityków zachodu. Osobiście zdziwiłem się, że nie poczekali do symbolicznego, tysięcznego dnia operacji, aby przykryć nieuniknione kpiny z „trzydniowej operacji specjalnej” - ale może uznali, że nastroje są na tyle niestabilne, że nie warto dawać zachodowi czasu na ochłonięcie.
Mam wrażenie bowiem, że zachód popełnia jeden błąd: nie to jest ważne, jakie mamy cele i priorytety na zachodzie ani co o sobie myślimy. Ważne jest to, jakie priorytety ma Putin i to, co on o nas myśli.
Ataki powietrzne
1. W ciągu ostatnich dni atakowano „Shahedami” m.in. Odessę - i tutaj SZU raportuje, że około 20% dron trafiło w cele. Trudno się dziwić, bo trasa do Odessy jest krótka i jest znacznie mniej czasu na zlikwidowanie napastnika, niż w przypadku celów, położonych w głębi kraju.
2. Najważniejszy atak miał miejsce dziś nad ranem. Rosjanie wykorzystali 120 rakiet (strącono 102) i 90 „Shahedów” i wabików (strącono 42, zaś 43 gdzieś spadły). Atakowali infrastrukturę elektronergetyczną na terenie całej Ukrainy - w Szeptyckim, leżącym jakieś 15km od naszej granicy, odłamki rakiety zabiły 66-letnią kobietę a jeszcze dwie osoby zostały ranione w trakcie ataku.
Dostępne obecnie raporty są jeszcze bardzo niedokładne, co zobaczycie przy określaniu typu rakiety:
- 1 x Cyrkon (1),
- 8 x Kindżał (7),
- 101 x CH-101 lub Kalibr (85),
- 4 x Ch-22 lub Ch-31P (4),
- 5 x Ch-59/69 (5)
Po raz pierwszy widzę zsumowanie rakiet Ch-22 i Ch-31P (ta ostatnia jest przeciwradarowa) oraz Ch-101 i „Kalibrów” w jedną kategorię.
3. Teraz musimy poczekać na to, czy w ciągu najbliższych dwóch-trzech tygodni Rosjanie będą w stanie powtórzyć atak w skali co najmniej 35-50 rakiet manewrujących, czy nie. Bo jeśli nie, to będzie to dość dobry znak - siła rosyjskich ataków rakietami manewrującymi nieustannie spada i całkiem możliwe, że „koń roboczy”, czyli rakiety Ch-101, są produkowane na bieżąco.
4. Widziałem w sieci rozmaite, źle ulokowane, kpiny na temat tego że rosyjska flota czarnomorska wcale nie doznała specjalnej porażki, skoro nadal wypuszcza „Kalibry”. No więc chciałbym wyrazić tutaj swój brak szacunku dla osób, które zdają się nie dostrzegać różnicy między czasami, gdy Rosjanie realnie zagrażali Odessie desantem i regularnie krążyli w północno-zachodniej części Morza Czarnego a obecną sytuacją, gdy ruch do morskich portów Ukrainy został udrożniony a rakiety wypuszczane są z okolic portu w Noworosyjsku - tak daleko od Ukrainy, jak to tylko możliwe. To nawet nie jest przecież Krym!
5. Tak na marginesie - widziałem plotkę dziennikarską, że most krymski chroniony jest ostatnio przez śmigłowce ponieważ ukraińskie drony morskie wywierały zbyt dużą presję na jednostki nawodne. W 2023 roku Rosjanie mieli trzymać na patrolach w okolicach mostu nawet 10 do 14 okrętów - obecnie jest to okrągłe zero.
6. Chciałbym też zwrócić Waszą uwagę na trzy nagrania, które nie zawierają jakiegoś niezwykłego przekazu - po prostu uznałem je za interesujące. Pierwsze dwa [jedno, drugie] to praca obrony przeciwlotniczej Odessy - trzecie to emocjonalna reakcja żołnierki, która trafiła jedną z rakiet za pomocą przenośnej wyrzutni rakietowej „Igła”.
Pamiętacie zapewne, jak wklejałem filmik z kobietami, które szkoliły się do walki w ramach obrony przeciwlotniczej? Na filmie możecie zobaczyć Natalię Grabarczuk. Służy od 2021 roku, jej mobilna grupa przeciwlotnicza składa się z samych żołnierek - a to było jej pierwsze zadanie bojowe.
Pani Natalia poprzednio była przedszkolanką. I właściwie nadal opiekuje się dziećmi. Tylko teraz chroni je tak, jak wymagają tego czasy.
7. Dlaczego uważam, że telefon Scholza był zbędny i przyniósł więcej szkody niż pożytku? Nie tylko na podstawie analizy eksperckiej (dla zainteresowanych: to był lewy kciuk) ale też obserwując reakcję USA: mianowicie dzisiaj, około 20:00 media podały że administracja prezydenta Bidena wydała oficjalną zgodę na użycie rakiet ATACMS do ataków na terytorium Rosji.
Półtorej godziny później Le Figaro poinformowało, że Francja i Wielka Brytania wydały wspólną zgodę na używanie rakiet SCALP/Storm Shadow do ataków na terytorium Rosji. Wcześniej były różne doniesienia co do zgód Wielkiej Brytanii - bo ten kraj się nie krygował i sygnalizował taką wolę wcześniej, ale potem USA miały zablokować inicjatywę.
No więc dlaczego pokazuję palcem na kolejnego kanclerza, który w końcu pójdzie w ślady Schroedera i obejmie lukratywną posadę w Rosji? Bo prócz tego nieszczęsnego telefonu nie wydarzyło się tak naprawdę NIC specjalnego. Takie ataki Rosjanie przeprowadzili trzy miesiące temu - i nie było wielkiej sprawy - świat patrzył i ubolewał. I nawet niespecjalnie to ubolewanie wychodziło.
Ten atak był też bardzo bolesny dla Ukrainy, ale nie był spektakularny. Nie zaatakowano żadnej elektrowni jądrowej, nie zniszczono żadnej zapory - mimo wielu tragedii i zabitych cywilów, media nie dostały żadnej „medialnej” tragedii, która mogłaby zainteresować i poruszyć opinię publiczną zachodu.
W takiej sytuacji jedyne co przychodzi mi do głowy, to potrzeba zachowania twarzy przez „kolektywny zachód” w sytuacji, gdy jeden z jego przedstawicieli narobił niepotrzebnego kłopotu. Takie ratowanie wizerunku, na zasadzie: „no popatrz, ty… ty… my też ci potrafimy powiedzieć! Szanowny pan jesteś… pan jesteś… łobuz!”
Infrastruktura krytyczna
8. Na jutro zapowiedziano wyłączenia prądu w całej Ukrainie. Zniszczeń było sporo, z oczywistych przyczyn nikt nie będzie raportować detali, niech rosyjska agentura troszkę zarobi na utrzymanie.
Front
9. Zbierałem siły na w miarę szczegółowy opis sytuacji na froncie z ostatnich dwóch tygodni, ale chyba wydarzenia będą troszkę przyśpieszać i zagęszczać się, więc mogę nie nadążyć. Dlatego spróbuję choć ogólnie opisać to, co działo się na froncie przez ostatnie trzy tygodnie - a doniesień jest sporo i to dość zaskakujących.
10. Po pierwsze to zapewne dotarło do Was, że od dłuższego czasu Rosjanie prowadzą swoje natarcia głównie piechotą, często podwożoną transporterami opancerzonymi (coraz starszych roczników), przy minimalnym wparciu czołgami. Tendencję ilustrują ukraińskie raporty o rosyjskich stratach. Nawet jeśli mam wątpliwości do metodologii (to długa historia, kiedyś się obraziłem za swobodne manipulowanie określeniami „strata” i „zabity” i przestałem zwracać uwagę na konkretne liczby) to nadal mogę obserwować trendy: a te pokazują, że straty w ludziach u Rosjan rosną - a w czołgach maleją. Artyleria i wozy pancerne są na mniej-więcej stałym poziomie.
Co to znaczy? To znaczy, że Rosjanie chyba mówią prawdę, skarżąc się na to, że dowództwo wysyła ich do walki głównie w postaci fal ludzkich o że to bardzo kosztowne.
11. A co właściwie mówią Rosjanie (i to sami Rosjanie, co jest w tym najlepsze). Skarżą się na to, że na front wysyła się specjalistów (np. droniarzy, rozpoznanie) w charakterze piechoty szturmowej. Z filmów, nagrywanych przez ofiary tego procederu wynika, że do szturmu wysyła się też takich, którzy cokolwiek podpadli dowódcom - droniarz czy nie droniarz, idzie na pewną śmierć (i tak też opowiada o tym gość, którego właśnie tak wysłano).
Sami Rosjanie skarżą się też, że na atak pcha się też rannych, co nie ma sensu. Całkiem możliwe, że niesławne oddziały zaporowe odrodziły się w nowej formie, bo spotkałem się z relacją, że „masz iść do przodu - jak ranią kolegę, to masz go dobić, żeby nie spowalniał i iść dalej, jak nie pójdziesz, to zrzucą na ciebie granat z drona”. Przy okazji już wiecie, skąd nagrania, na których Rosjanin - lekko tylko zwalniając kroku - strzela w głowę rannemu towarzyszowi i szybko idzie dalej? Taki jest rozkaz.
Przyczyna? Łgarstwo w armii rosyjskiej. Rosjanie istotnie poprawili swoją taktykę i działają znacznie skuteczniej, dobrze lokalizując słabe punkty i wybierając moment ataku - ale też na potęgę kłamią w raportach, co było ich przypadłością od samego początku: fałszując nie tylko sukcesy ale i własne straty.
Przypomnę: rozliczne skargi, żale i obawy na to, że „tracimy bardzo dużo ludzi, jest źle, jest bardzo źle, to co się wyrabia to tragedia” pochodzą OD ROSJAN. Sami rosyjscy komentatorzy przestrzegają też, że „wkrótce w armii zaczną się samosądy”, jeśli sytuacja z „mięsnymi szturmami” nie ulegnie poprawie.
Przykładowo Marek Meissner wygrzebał, że „Komisja Śledcza przy Sztabie SWO” oficjalnie podała, że tylko w październiku udowodniono 30 przypadków, gdy podwładni zainscenizowali śmierć na polu walki swoich oficerów (tzw. „fragging”) a podejrzenia są wobec kolejnych 50, choć „je trudno będzie udowodnić”.
12. Pasowałoby to do teorii, jaką postawił podpułkownik Korowaj, który zwrócił uwagę na to, że Rosjanie nie robią jednej, istotnej rzeczy: do tej pory nie doprowadzili do przerwania frontu, do przełomu który pozwoliłby wejść im głęboko w ukraińską obronę i głębiej, na zaplecze. Tym dziwniejsze, że taka była ich doktryna „od zawsze”, wyryta w kościach i zaszyta w DNA Armii Czerwonej - a słabość ZSU teoretycznie powinna pozwolić im na coś takiego.
Sugeruję przeczytać cała analizę [4 - pol], bo jest ciekawa - ja wyciągnę tylko z niej pojedyncze rodzynki. Chodzi bowiem o to, że Rosjanie mogą po prostu obawiać się takich prób ze względu na swoją względną słabość - niezdolność do zapewnienia logistyki dla gwałtownie wysuwających się do przodu oddziałów, prawdopodobnie obawy przed tym, że taki atak zostanie „zmielony” po wyjściu spod ochronnego parasola swojej artylerii i swoich dron uderzeniowych. I nie są to obawy bezpodstawne, co zobaczycie gdy dojdziemy do obwodu kurskiego.
Zamiast tego prowadzą bardzo kosztowne ataki, usiłując uzyskiwać teren metodą wyciskania ZSU z kolejnych pozycji obronnych, okrążania tych „nie do ruszenia” i zdobywania ich w ten sposób. Ale to bardzo kosztowny sposób wojowania, za który płaci się ludźmi. Choć oszczędza się wtedy cenne czołgi.
13. Jeśli chodzi o Zaporoże, to Rosjanie mają niewielkie postępy w okolicy „1” - ale cały czas po stronie ukraińskiej chodzą strachy, że Rosjanie gromadzą tam siły do czegoś większego.
14. Obecnie głównie skupiają się na w okolicach znaczników „2” i „3” - powoli formując okrążenia i zmuszając ZSU do stopniowego wycofywania się z kolejnych pozycji. Przy czym idzie to raczej w sposób kontrolowany - co prawda opisujący to dzień po dniu czasami wpadają w jakiś taki ton ekscytacji czy fatalizmu, ale jeśli ja trzy tygodnie temu założyłem że „Kurachowe i ten występ trzeba będzie opuścić, bo weszli na skrzydła” a teraz widzę, że co prawda worek jest sukcesywnie zmniejszany ale Kurachowe nadal nie padło, to jakoś mniej się tymi strachami ekscytuję.
Nie oznacza to, że Kurachowe będzie bronione nie wiadomo jak długo, niczym Awdijewka - po prostu, patrząc na mapę, nie widzę ani uporczywej, bezsensownej obrony ani załamania się frontu. Widzę twardą, trudną obronę, która stopniowo cofa się pod naciskiem przeciwnika - ale to nadal jest ta najlepsza z gorszych opcji.
15. Przy okazji pewnie widzicie czarną ikonkę w okolicy „3” - to oznacza wysadzenie tamy na zbiorniku kurachowskim. Właściwie do teraz nie ma pewności, czy zrobili to Rosjanie z sobie wiadomych powodów, czy Ukraińcy aby powstrzymać natarcie Rosjan. Niby było nagranie, gdy dron obserwował wysadzaną zaporę a potem spokojnie oddalali się stamtąd, prawdopodobni Ukraińcy, więc może to ZSU - ale w sumie 100% pewności nie mam.
Nie doprowadziło to do katastrofy, to nie ta skala - podaję tylko jako ciekawostkę taktyczną.
16. W samym Torecku („4”) raportują niewielkie postępy Ukraińców.
17. Teraz przejdziemy na drugą mapę. O ile o Czasiw Jarze i Bachmucie niczego konkretnego nie mogę powiedzieć o tyle okolice Biłohoriwki dostarczyły nam właśnie bardzo ciekawych wieści - wygląda na to, że nawet tak ostrożni i konserwatywni twórcy map, jak Perpetua, będą musieli solidnie przerysować strefy - i to na korzyść Ukrainy.
Otóż pamiętacie, jak raportowałem Wam zupełnie zadziwiające i niepokojące rosyjskie postępy w tamtej okolicy? Przy czym Perpetua i tak był ostrożny, bo zaznaczał to, co wydawało mu się zupełnym pewniakiem: tymczasem w mediach i w raportach dla wyższych sztabów(!) Rosjanie podawali już takie nazwy jak Biłohoriwka(!), Grigoriwka czy Serebrianka. Oszustwo było o tyle rozbudowane, że zatrudniono do tego też „zaprzyjaźnionych” korespondentów, którzy raportowali zajęcie miejscowości, pozostających pod kontrolą ZSU - możliwe też, że inscenizowano wieszanie flag za pomocą dron lub grup zwiadowców (to już moje przypuszczenia).
Początkowo zamierzano to maskować historyjką „zdobyliśmy, ale Ukry właśnie podciągnęły rezerwy i odbiły”, ale chyba kłamstwo było już tak monstrualne, że „góra” nie dała się nabrać. A sprawa rypła się w sposób bardzo prozaiczny - ktoś z „naczalstwa” zechciał w końcu odwiedzić Biłohoriwkę, to jest w końcu miejscowość-legenda.
Powiem Wam, że ja nie ośmieliłbym się kłamać o wzięciu Biłohoriwki, to zbyt znana miejscówka i zbyt ważna. Równie dobrze mógłbym deklarować zdobycie Sławiańska - to też przyciągnęłoby tabuny szyszek ze sztabu.
W efekcie stanowiska mieli potracić nie tylko dowódcy batalionów ale i brygad - a o wszystkim znowu dowiadujemy się od Rosjan. Mowa też o degradacjach, zatrzymaniach etc. - nie tylko o utracie funkcji.
18. Kupiańsk. Tu było ciekawie, bo rosyjska kolumna zmechanizowana wdarła się nagle do Kupiańska. Została potem zlikwidowana ale całość wywołała sporo niepokoju po stronie ukraińskiej. Akurat przeznaczeniem rosyjskich kolumn zmechanizowanych jest wylatywać jedna po drugiej na minach albo dostarczać materiału do nagrań na których zaczajony Leopard rozwala jeden transporter po drugim, by piechota zaległa i mogła zostać wybita artylerią i dronami. Na pewno nie przewidziano dla niej takiej roli, w jakiej wykorzystali ją Rosjanie.
Rosjanie podają, że atak udało się przeprowadzić w czasie ukraińskiej rotacji (znowu!) i że „zaczepili” się na krańcach dzielnicy przemysłowej.
19. Obwód kurski. Jakiś tydzień temu Rosjanie mieli rozpocząć kontrofensywę, mająca na celu odzyskanie obwodu kurskiego. Obecnie mówi się o tym, że postawiono przed nimi zadanie, aby zrobić to do końca grudnia, tak aby Putin miał lepszą pozycję negocjacyjną przed rozmowami pokojowymi, których spodziewa się po objęciu prezydentury przez Donalda Trumpa, która będzie mieć miejsce 20 stycznia.
Początkowo wyglądało to groźnie, bo rosyjskie uderzenia weszły głęboko - ale potem okazało się, że prawdopodobnie był to „klasyczny Manstein” i Rosjanie, po odcięciu u podstawy, zostali wybici, ponosząc duże straty.
Z jednej strony fajnie - ale z drugiej plotki z obwodu kurskiego donoszą, że gromadzone są jeszcze większe siły i czeka nas powtórka - i wcale nie będzie to rozrywka. Pozostaje trzymać kciuki za ludzi na froncie.
20. Użytkownik Thorkill wygrzebał na rosyjskich telegramach informację, że Rosjanie przeprowadzili atak na obwód czernichowski. Dla mnie interesujące było przede wszystkim to, czy atak miał miejsce przez granicę z Białorusią czy Rosją, bo obwód graniczy z oboma tymi krajami - ale jednak to było tam, gdzie znacznik „6”, czyli z Rosji. Według Rosjan ich zwiadowcy weszli do trzech wiosek. Całkiem możliwe, że w ogóle nie było tam obrony, bo to przypadek troszkę jak w obwodzie kurskim - granica, wioski i rzeka, która sprawia, że obrona na takim obszarze troszkę mija się z celem, więc nikt tam nie obsadzał stanowisk.
Wiadomości ogólne
21. Ukraina poinformowała o zdemaskowaniu podpułkownika - szpiega, który od dłuższego czasu przekazywał Rosjanom informacje na temat operacji ukraińskich sił specjalnych - dotyczyło to obszaru Chersonia, Zaporoża i Krymu. Jak pamiętacie, niektóre z tych operacji skończyły się udanymi, rosyjskimi zasadzkami.
Zgodnie z komunikatem agent - zwerbowany jeszcze przed 2022 - był z gatunku tych, trzymanych w głębokiej rezerwie i wiosną 2024 rosyjski wywiad „wyciągnął” go z konserwacji i przydzielił mu zadania. To nawet by pasowało, bo od tamtego okresu było kilka doniesień o ukraińskich niepowodzeniach, wcześniej był chyba tylko jeden taki, poważniejszy wypadek.
22. Tylko dla osób o mocnych nerwach: nasz medyk bojowy, Damian Duda, który wraz z bardzo dzielną ekipą ratuje życie na linii frontu, opowiedział o zadziwiającym przypadku: żołnierz, który przeżył 24 dni dzięki opasce uciskowej na ręce. Przysypał go gruz w Wołczańsku, po 22 dniach wyczołgał się na tyle, że wypatrzył go ukraiński zwiad.
Oczywiście ręka jest nie do uratowania i jej resztki wyglądają dość makabrycznie - natomiast rzecz w odpowiednio założonej opasce. Gdy padło dość naturalne pytanie: „ale jak to - zakażenie go nie zabiło, jak to możliwe” odpowiedź brzmiała: „to właśnie prawidłowo założona opaska”.
Na tych, którzy teraz napiszą: „ale jak to: 22 dni!” albo „ale jak to: totalna martwica i przeżył!?” mogę odpowiedzieć: „to jest wojna. Na wojnie statystyka gwarantuje dowolne zdarzenie. Na miliony wystrzelonych pocisków trafi się taki, który ugrzęźnie w kilku monetach. A chcesz opowieść o japońskim żołnierzu, który nie miał szans przeżyć ataku i postrzału a potem nie miał szans przeżyć ataku krokodyla różańcowego a potem nie miał szans dożyć - wedle raportu medyków - do ewakuacji, a nie tylko przeżył ale jeszcze przez jedną noc osiwiał - proszę bardzo, taki przypadek też jest znany”.
23. Pomoc z Korei Północnej to nie tylko ludzie i amunicja artyleryjska i rakiety balistyczne (koreańskie wersje „Iskanderów-M”) ale też, jak się okazało, artyleria zwykła i rakietowa. Jeśli chodzi o tą pierwszą, to w Rosji wypatrzono transport zadziwiających dział: M-1978/1989 Koksan. To konstrukcja o bardzo nietypowym kalibrze (170 mm) o bardzo dużym zasięgu (50km w standardzie, 60km w wersji pocisku z dodatkowym napędem rakietowym).
Oryginalnie zaprojektowano je do ostrzeliwania Seulu, ale finalnie okazały się tak niecelne, że można by było użyć ich tylko do tego - do czego chcą użyć ich Rosjanie, z tak nietypową amunicją i brakiem celności, którą zauważyli nawet Koreańczycy? Chyba tylko do ataków terrorystycznych, np. do ostrzeliwania Charkowa czy Chersonia.
Druga informacja nie ma na razie pokrycia w zdjęciach i jest plotką o tym, że Korea miała przekazać Rosji około dwudziestu wyrzutni rakiet niekierowanych 240mm. To też nie jest typowy dla Rosji kaliber, więc kolejna zależność do Korei. O jakości tych wyrzutni nic nie wiadomo - może być lepsza, niż w przypadku wspomnianych dział.
24. Całkiem niedawno Ukraińcy opublikowali nagranie z własnej drony, na którym Rosjanie rozstrzeliwują ukraińskich jeńców (ich wóz pancerny został unieruchomiony i zdecydowali się poddać). Kilka dni później fragment lasu, w którym doszło do tego mordu, został „oczyszczony” przez ukraińskie siły specjalne, w poszukiwaniu sprawców zdarzenia. Zastano tam dziewięciu Rosjan, zostali wyeliminowani w walce - poszukiwania reszty trwają.
Ukraińscy żołnierze poczynili w trakcie tej operacji interesującą obserwację, którą trzeba będzie jednak dodatkowo zweryfikować. Otóż wstępnie zaobserwowano, że martwy Rosjanin w zauważalny sposób traci ochotę na strzelanie do jeńców. Zakładam, że badania będą kontynuowane.
25. Uwaga na dezinformację. Co ciekawe, w jej szerzeniu bierze udział były premier RP, Leszek Miller. Mianowicie chodzi o rozmaite „banderowskie” napisy, które ostatnio pojawiły się w Polsce a które Miller postanowił nagłośnić i rozpropagować, dodając do tego odpowiednie, „okolicznościowe” komentarze, takie bardziej po linii Moskwy.
Nie byłoby w tym niczego, co specjalnie zwróciłoby moją uwagę, gdyby nie to, że dwa napisy, które Miller pokazał („Wołyń jest ukraiński”), mimo że pochodzą z różnych miejsc to jednocześnie wyglądają identycznie i są identyczne z trzecim, jaki sam miałem okazję zobaczyć w Warszawie - a którego Miller nie pokazywał. No więc szansa, żeby jeden idiota namalował trzy - z jednej strony niestaranne - ale w swojej niestaranności identyczne napisy jest, jak dla mnie, znikoma.
Innymi słowy: gdyby ktoś chciał zamieścić tych napisów więcej i na serio, to walnąłby szablon. Gdyby malował to tu, to tam pod wpływem natchnienia, to różnice byłyby większe. Ale trzy prawie identyczne, choć pozornie niedbałe, to raczej wygląda jakby ktoś starannie odtwarzał zadany wzór „spontanicznego mazaja”.
26. Na stronach Prezydenta RP zamieszczono informacje o pomocy [pol], jakiej nasz kraj udzielił Ukrainie - z podkreśleniem tego, że dostarczyliśmy broń na samym początku, wtedy gdy było to najbardziej potrzebne. Analogiczny raport zapowiadał też rząd, jednak jego publikacja jakoś się opóźniła - gdy się pojawi, wtedy chętnie go zacytuję, gdyż powinien być znacznie dokładniejszy od informacji z serwisu Prezydenta.